czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 3

Koncert odbywał się w Gdańsku więc gdy tylko mama wróciła z pracy powiedziałam jej o biletach. Najpierw nie wierzyła, że je dostałam. Tak po prostu. Zawsze doszukiwała się drugiego dna, ale bez problemu się zgodziła i nawet zaproponowała abyśmy z Weroniką poleciały tam samolotem.

Usiadłam do komputera i sprawdziłam wszystkie loty Kraków-Gdańsk które miały odbyć się 24 lutego. Koncert zaczynał się o 19 więc nawet zdążymy pójść do szkoły na część lekcji. Jedyny lot dostępny tego dnia był o 14.20, więc aby się nie spóźnić doszłam do wniosku, że pójdziemy tylko na cztery lekcje. To miał być najlepszy dzień w moim życiu… Potem jak się okaże, był najlepszy pod wieloma względami. Ale to dopiero później.

Nadszedł w końcu długo wyczekiwany dzień, 24 lutego. Dzień koncertu a także moje siedemnaste urodziny. Siedziałam w samochodzie i jechałam z mamą na lotnisko. Chciałam pojechać z Weroniką taksówką, ale mama uparła się, żeby mnie odwieść, więc z Werą umówiłam się już na lotnisku. W uszach miałam nowe kolczyki, które dostałam na urodziny od rodziców. Były piękne i złote. Dostałam także od nich dwie książki: dziesiątą część Pretty Little Liars i Czerwień Rubinu.

W ekspresowym tempie dotarłyśmy na lotnisko w Balicach. Pożegnałam się z mamą, która oczywiście musiała wtrącić rodzicielską gadkę o tym, żebym uważała i wysiadłam z samochodu. Weszłam do budynku i zobaczyłam Weronikę stojącą pod wielkim oknem. Podeszłam do niej a ona wyjęła z torby czerwony pakunek z wielką kokardą. Wręczyła mi go mówiąc:

- Wszystkiego najlepszego.

- Życzenia składałaś mi już w szkole. Naprawdę nie musiałaś mi nic kupować.

- Musiałam. Ty mi kupiłaś coś na urodziny, prawda? – tu akurat miała rację. Na jej siedemnaste urodziny kupiłam jej naszyjnik w kształcie róży, który dzisiaj miała na sobie. – Nie gadaj tylko otwieraj.

Usiadłam obok niej i rozdarłam czerwony papier. Oczom ukazała mi się książka: piąta część Darów Anioła. Razem z Werą kochałyśmy tą serię i zgodnie uznałyśmy, że to jedne z najlepszych książek zaraz po Sadze Zmierzch i Harrym Potterze oczywiście.

- Dziękuję – powiedziałam i przytuliłam Werę.

- Pasażerów lotu BKI92 do Gdańska prosimy o udanie się w stronę odprawy paszportowej. – zakomenderowała kobieta przez głośniki lotniska.

- Chodź, bo się spóźnimy – odparła i wstała z ławki biorąc ode mnie papier, który zmięła w ręce i wrzuciła do kosza. – No chodź.

Schowałam książkę do torby i podążyłam za Weroniką w stronę odprawy paszportowej. Bez większych problemów weszłyśmy na pokład samolotu. Po kilku chwili wystartowaliśmy a z głośników odezwał się damski głos:

- Witam państwa w samolocie linii lotniczych LOT. W Gdańsku będziemy około godziny 16. Życzę miłego lotu.

Patrzyłam w okno i podziwiałam stopniowo oddalające się dachy domów, potem góry, lecz w końcu osiągnęliśmy ostateczną wysokość i wszystko zasłoniły chmury. Stewardessa pozwoliła rozpiąć pasy ale ja już niezbyt jej słuchałam. Byłam piekielnie zmęczona i już po kilkunastu sekundach dołączyłam do grona śpiących, między innymi do Weroniki. Za niecałe pięć godzin miałam zobaczyć Big Time Rush. Na żywo. Musiałam się wyspać.

---------------

I jest 3 rozdział!

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 2.

Zaraz tylko gdy się trochę uspokoiłam, zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki, Weroniki. Odebrała dopiero po czwartym sygnale.

- Tak?

- Nie uwierzysz! – powiedziałam z entuzjazmem.

- Wygrałaś milion, kupiłaś całą zawartość empiku i chcesz się nią ze mną podzielić? – zażartowała.

- Nie. Mam coś znacznie lepszego. – odparłam.

- Niby co może być lepszego? – w jej głosie słychać było nutkę sarkazmu.

- Mam bilety na Big Time Rush. – wysiliłam się na utrzymanie głosu w spokojnym tonie, jakby to nie było nic niezwykłego.

- Nie żartuj. – odpowiedziała i przez dłuższą chwilę po prostu piszczała do telefonu. Moje biedne uszy.

Po prawie minucie uspokoiła się na tyle, byśmy mogły kontynuować naszą rozmowę.

- Nie żartuję. Pamiętasz jak wysłałam list do Kendalla, prawda? To było gdzieś we wrześniu a dopiero teraz mi odpisał! Ale lepiej późno niż wcale. – odpowiedziałam jej.

- Opowiadaj wszystko ze szczegółami! – wykrzyczała, a w jej głosie słychać było ciekawość.

- Mama mnie poprosiła żebym po szkole sprawdziła skrzynkę pocztową a tam była wielka koperta od Kendalla! Już się bałam, że on nie otrzymał tego listu z powodu przeprowadzki do Vegas ale jednak!

- Ale co ten list ma wspólnego z Kendallem?

- Bo to właśnie Kendall wysłał mi te bilety.

- O. Mój. Boże! – ponownie podniosła.

- Też w to nie mogę uwierzyć. Napisał, że jestem intrygująca i że spotkamy się na wielkiej scenie. W ogóle nie mam pojęcia o co chodzi z tą sceną.

- Ale ja chyba wiem. – w głosie Weroniki słychać było smutek, ale moja egoistyczna część podpowiedziała mi żebym nie pytała dlaczego powiedziała to takim tonie.

- No to mi powiedz co to znaczy!

- Później ci powiem. Pogłówkowałabyś może trochę? Muszę kończyć. Moja mama już się na mnie dziwnie patrzy przez to, że piszczałam.

- Dobra, no to pa. Aha, i jeszcze jedno. Mamy bilety tuż pod sceną. – powiedziałam i rozłączyłam się.

Ewidentnie współczuję naszym sąsiadom. Przeżywają dziś istny horror.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 1.

Ze skrzynki pocztowej wyjęłam plik listów i zaczęłam je przeglądać. Rachunki, rachunki, rachunki. Na samym dole stosu zobaczyłam wielką i niebieską kopertę. Znaczek przedstawiał znaczek Hollywood a nadawcą był nie kto inny tylko sam Kendall Schmidt! Stłumiłam okrzyk radości i pobiegłam do domu.

Drzwi wcale tak łatwo nie dały się otworzyć. Z przejęcia kilka razy upuściłam klucze, ale po kilku próbach w końcu je otworzyłam. Szkolną torbę rzuciłam w pierwszy lepszy kąt, a sama nawet nie ściągając butów i kurtki poszłam do swojego pokoju.

Rachunki rzuciłam na niepościelone łóżko. W tym momencie byłam tylko ja i moja niebieska koperta. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej kostkę do gitary z podobizną chłopaków z Big Time Rush. W kopercie było jeszcze zdjęcie Kendalla. Z autografem! Na drugiej stronie było napisane:

„Jesteś intrygująca. Mam nadzieję, że spotkamy się już niedługo na wielkiej scenie.”

Nic z tego nie zrozumiałam, ale uświadomiłam sobie, że w kopercie jest coś jeszcze. Wyjęłam dwa niewielkie podłużne paski wydrukowane na śliskim papierze w czarnym kolorze. Tym razem nie powstrzymałam krzyku i zaczęłam piszczeć. Biedni sąsiedzi powiedziałam. W ręce trzymałam dwa bilety na koncert Big Time Rush w sektorze VIP – tuż pod sceną.

----------------------------------------

I oto jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba!

Na początek...

Jestem Ewa i na tym blogu umieszczać będę fan ficki na temat mojego ulubionego zespołu Big Time Rush. Mam nadzieję, że wam się spodobają. Komentujcie! Jestem otwarta na wszelką krytykę.