- Wyjaśnisz mi w końcu co to za niespodzianka? – zapytałam kolejny raz Logana.
- Gdybym ci powiedział to nie byłoby niespodzianki. – popatrzył w moim kierunku i wyszczerzył się do mnie. – I nie pytaj mnie więcej o to. Nie powiem ci.
- Ale to nie fair! – zaprotestowałam gwałtownie. – Czuję się porwana. – krzyżowałam ręce na piersiach i wydęłam usta w podkówkę.
- Zaraz zobaczysz. – odparł obojętnie i wjechał na podjazd pod swoim domem.
Chłopak wysiadł pospiesznie z samochodu i otworzył mi drzwi. Nie wiedziałam co to była za tajemnica o której wszyscy wiedzieli, a ja nie, ale zaczęłam się denerwować. Logan wziął mnie za rękę i poprowadził w kierunku swego domu.
Po chwili znaleźliśmy się w przestronnym holu. Byłam tu miliony razy, ale i tak zdobienia na ścianach i precyzja z jaką wszystkie meble były tu poustawiane dalej wprawiała mnie w zachwyt.
Skręciłam w prawo i oniemiała przystanęłam w progu salonu. W każdym możliwym miejscu byłu poustawiane zapalone świeczki, a z włączonego radia leciało Featuring You. Między telewizorem a kanapą zawsze leżał biały, puchaty dywan. Teraz był on w kolorze krwistej czerwieni. Rzuciłam Loganowi zdezorientowane spojrzenie, bo myślałam, że nie miał czasu na kupowanie nowych rzeczy do domu. Cały czas wykręcał się pracą i ledwo znajdywał czas na spotkania ze mną. Uklękłam na skraju dywanu i musnęłam go opuszkami. Dywan nie był nowy. To był ten sam dywan tylko, że teraz były na nim rozsypane płatki róż…
Żołądek podszedł mi do gardła i zrobiło mi się słabo. Popatrzyłam na stolik obok na którym leżał stos gazet z modą ślubną i aranżacjami sali na wesele.
Logan podszedł do mnie bezszelestnie i ukląkł za mną. Położył mi dłonie na ramionach i pocałował mnie delikatnie w szyję.
- Powinniśmy się przebrać… - wyszeptałam odwracając się twarzą do niego.
- Oj tam. Ładnie ci w zielonym.
- Ale twój dywan może mieć inne zdanie jak go pobrudzimy.
- Myślę, że przeżyje.
- Jestem innego zdania.
- No solo we duet… - zanucił głaskając mnie po policzku i wziął do ręki ze stolika pierwszy lepszy katalog z sukniami ślubnymi.
- Nie obraź się, ale nie będę wybierać z tobą mojej sukienki. – zaoponowałam zanim otworzył katalog.
- Wierzysz w te głupie przesądy?
- Tak. Jestem staromodna. – mruknęłam wertując katalog z przykładowymi wystrojami sali. – Nie martw się. Ewa pomoże mi coś wybrać.
- Nie obchodzi mnie co będziesz mieć na sobie. We wszystkim wyglądasz przepięknie.
- Dzięki. – odpowiedziałam nieśmiało zalewając się rumieńcem. – A ty w takim razie w jakim garniturze..? – zaczęłam, ale przerwał mi muskając delikatnie moje usta.
- No co chciałaś mi powiedzieć? – droczył się ze mną uśmiechając się szeroko.
- Nie wiem. – przyznałam zawstydzona. – Przez ciebie zapomniałam.
- Oh. Starość nie radość. – zażartował.
- Nie wymądrzaj się, bo i tak jesteś starszy.
Logan zaśmiał się i popchnął mnie na dywan całując przy okazji w czoło. Wplotłam mu palce we włosy i przycisnęłam jego głowę z zagłębienie pod swoim obojczykiem.
- Mężczyzna powinien być starszy od kobiety. – mruknął.
- Wiek dla mnie nie stanowi różnicy. A właściwie mieliśmy się zajmować ślubem.
- Ślub swoją drogą, ale nie uważasz, że powinniśmy najpierw powiedzieć o tym naszym rodzicom?
- Chcesz, żeby cię moi zabili? Proszę bardzo. Możemy iść choćby zaraz.
- Czemu mieliby cię zabić? Przecież za niecały miesiąc kończysz liceum no i jesteś pełnoletnia.
- Nie znasz ich. – burknęłam.
- Dlatego chciałbym ich poznać. Ale może nie mówmy teraz o twoich rodzicach? – obrócił się i pocałował mnie w usta.
Położył mi dłonie na ramionach i niepewnie zaczął błądzić nimi po moich plecach. Wiedziałam dlaczego to wszystko tak zaplanował i dlaczego było tyle zachodu. Sięgnęłam do kołnierzyka od jego koszuli, a potem niżej i drżącymi palcami zaczęłam powoli odpinać w niej guziki. Jeden, drugi, trzeci, czwarty…
Logan odsunął się ode mnie na kilka centymetrów pozwalając mi złapać oddech. Zatrzymał dłonie w połowie moich pleców i zaczął rozpinać mi zamek w sukience.
- I to dlatego była taka afera? Dla jednej nocy ze mną? – upewniłam się ściągając mu koszulę.
- No tak. Na to wygląda. – odparł niepewnie i zsunął mi sukienkę w ramion.
- Dobrze wiedzieć. – szepnęłam i wplotłam mu palce we włosy.
Zaczęłam błądzić ustami po jego nagich ramionach. Nagle wiedziałam czego chcę. Położyłam dłonie na jego biodrach i pewnym ruchem sięgnęłam mu do rozporka.
- Jesteś pewna? – zaoponował przerywając nam pocałunki.
- Tak.
Tym razem jak rozpinałam jego rozporek nie przerwał mi. Wręcz bardziej współpracował i po chwili jego spodnie opadły na podłogę. Starałam nie patrzeć się w kierunku jego bokserek, więc odwróciłam wzrok i zaczęłam zsuwać do końca swoją sukienkę.
Chłopak podniósł mnie jednym pewnym ruchem i powędrowaliśmy w stronę jego wielkiej sypialni. Nie spodziewałam się, że i tutaj wystrój z salonu znajdzie swoje miejsce. Na kapie było mnóstwo płatków róż, a także zdecydowanie mniej świec, które nie były nachalne i tworzyły przytulny półmrok. Pociągnęłam Logana na łóżko usłane różami i wtuleni w siebie rozkoszowaliśmy się swą bliskością.
----------------------------
Notka z dedykiem dla Wery, jak zawsze. Pretensje o treść proszę kierować do niej! ;*
Nie no. 6k wyświetleń xD. Dzięki wielkie. ;D.