sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4.

Śniło mi się, że Kendall wybrał mnie żebym była jego Worldwide Girl a jak wchodziłam na scenę to mi się rozdarły spodnie. Potem coś zaczęło mną szarpać i gdy otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą twarz Wery która nie mogła mnie dobudzić.

- Czego chcesz.. – zapytałam sennym głosem. – Zostaw mnie.

- Nie. Zaraz będziemy lądować. Zapnij pasy. – odpowiedziała.

Sennie zrobiłam to co mi kazała a po chwili samolot zaczął obniżaj wysokość.

- Która godzina? – zapytałam już bardziej rozbudzona.

- Dochodzi 16. Nie bój się, zdążymy.

Po kilku minutach samolot dotknął płyty lotniska. Wszyscy zaczęli bić brawo a stewardessa przez głośniki ponownie dziękowała za wybranie linii lotniczych LOT i życzyła miłego pobytu w Gdańsku. Gdy samolot już całkowicie się zatrzymał, opuściłyśmy pokład weszłyśmy do tunelu prowadzącego do hali przylotów. Szybko znalazłyśmy nasze bagaże i podążyłyśmy w kierunku drzwi wyjściowych z lotniska. Na zewnątrz stało mnóstwo taksówek. Wybrałyśmy pierwszą z brzegu.

- Gdzie was zawieść? – spytał kierowca.

- Do hotelu Arkadia. Wie pan gdzie to jest? – odpowiedziała Weronika.

- Tak. Zapnijcie pasy. – odparł i ruszyliśmy.

O tej porze w Gdańsku były straszne korki i do hotelu, mimo że był oddalony od lotniska o kilka kilometrów dotarłyśmy dopiero po czterdziestu minutach. Oczywiście ja już się bałam, że nie zdążymy się przebrać na koncert i że się spóźnimy. Zawsze mam w zanadrzu jakiś czarny scenariusz.  Zapłaciłam kierowcy i wysiadłyśmy w taksówki.

Nasz hotel był utrzymany w stylu gotyckim, jakieś kolumny, łuki i inne takie cuda jednak mimo tego w samym holu było dużo elektroniki. W kącie stał wielki telewizor LED ze skórzanymi kanapami i fotelami. Do recepcji była niewielka kolejka jednak przez to nie mniej irytująca. Dopiero po kilku minutach mogłyśmy się zameldować i dostałyśmy klucz do pokoju. Według instrukcji recepcjonistki znajdował się on na szóstym piętrze. Była tak miła i zaprowadziła nas do niego. Gdy tam weszłyśmy, ja zaniemówiłam. W pokoju były dwa wielkie łóżka i robiący bardzo dobre wrażenie gigantyczny telewizor. Większy od tego w holu. Instynktownie weszłam do łazienki, która wbrew pozorom okazała się równia duża jak pokój. Recepcjonistka wróciła do pracy a my zaczęłyśmy przygotowywać się na koncert. Zostały niecałe dwie godziny. Już nie mogłam się doczekać!

-----------

I jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba.

1 komentarz:

  1. Świetne ;) Jestem ciekawa czy ludzie z Rusherland wreszcie się odezwą :DDD

    OdpowiedzUsuń