poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 51.

*oczami Wery, w międzyczasie*

Chłopcy dalej byli zdziwieni moim widokiem jakby zobaczyli ducha. Jedynie Ewa pozbierała się w miarę szybko. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie.

- Jak się cieszę, że wróciłaś z tej Polski.. – powiedziała cicho.

Problem w tym, że ja nie wróciłam. Właściwie to cały czas byłam w Stanach, ale nie mogłam jej tego powiedzieć mimo że bardzo chciałam się komuś zwierzyć.

- Taaak.. – odpowiedziałam przeciągle. – Ja też się cieszę. – skłamałam płynnie.

- Tęskniłam za tobą.

- Ja za tobą też. – to akurat nie było kłamstwo. Brakowało mi tej wariatki. – Bez ciebie jest nudno. – zażartowałam i obie się uśmiechnęłyśmy.

- Wera? – zapytał ostrożnie Logan powoli dochodząc do siebie i podchodząc do nas.

Odsunęłam się od Ewy i popatrzyłam na niego wilkiem. Zapomniałam, że na żywo wyglądał jeszcze bardziej nieziemsko. Miałam ochotę podejść do niego i go uściskać, ale powstrzymałam się ostatkami sił. Mimo wszystko jednak wzruszyłam się na jego wyznanie miłości. Miłości do mnie.

- Tak. To ja. – odparłam tylko i wykrzywiłam usta w coś na kształt uśmiechu, ale wyszedł tylko grymas. – Niespodzianka.

- Brakowało mi ciebie. – powiedział zbliżając się do mnie.

- Wiesz, powinniście iść sobie wszystko wyjaśnić. – podsunął Kendall i podszedł do Ewy. – Może pójdziecie na jakiś spacer albo coś?

- To dobry pomysł. – podłapał Logan i popatrzył na mnie wyczekująco.

- Spacer może być. – gdy doszłam do drzwi, obróciłam się zobaczyć dlaczego nie słyszałam za sobą żadnych kroków. Chłopak nie ruszył się z miejsca, tylko mierzył się wzrokiem z producentką wywiadu.

- Możecie mnie wywalić, ale ja z nią idę. – powiedział stanowczo i poszedł na mną.

Przechodząc do wyjścia przez wszystkie korytarze w studiu, nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słowa. Czułam się skrępowana jego obecnością i bałam się swoich reakcji.

- Nie powinieneś przeze mnie zawodzić fanów. – wypaliłam zmartwiona gdy wyszliśmy z budynku.

- Szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Musimy porozmawiać. – zatrzymał się i zagrodził mi drogę. – Ja naprawdę nie wiem jak mogłem być taki głupi. Dopiero teraz zrozumiałem, że cię kocham.

Zanim zorientowałam się co on chce zrobić, już było za późno. Chłopak podszedł do mnie tak blisko, że czułam na policzku jego ciepły oddech.

- Przestań… - udało mi się jedynie wykrztusić, bo po chwili Logan przycisnął swoje usta do moich.

Najpierw próbowałam go odepchnąć, ale on tylko wzmocnił uścisk i poddałam się tej drobnej pieszczocie. Nie wiedziałam co robię i odwzajemniłam pocałunek. Chłopak uśmiechnął się lekko, ale nie oderwał się ode mnie. Wplótł mi za to palce we włosy, a moje dłonie błądziły po jego karku.

- Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu odsuwając się ode mnie.

- Nie ułatwiasz mi tego. – burknęłam i usiadłam na najbliższej ławce.

- Ty wiesz, że nie było żadnego gwałtu? Zuza to wszystko wymyśliła. Chciała nam zepsuć życie, a do tego jeszcze Ewie i Kendallowi. Nie wiem jak ja mogłem kiedyś z nią być. Jesteś całym moim życiem i nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo. Możesz mnie bić i kopać. Możesz krzyczeć, a ja i tak nie pozwolę ci odejść.

- Bo jesteś idiotą. – powiedziałam tylko ze łzami w oczach.

- Dlaczego płaczesz? – zapytał miękkim głosem i usiadł obok mnie na ławce.

- Nie płaczę. –warknęłam ocierając pospiesznie łzy grzbietem dłoni. Nie miałam pojęcia kiedy popłynęły.

- To przeze mnie, prawda? Przepraszam cię. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?

- Nie wiem.

- Zrobię dla ciebie wszystko. – wstał z ławki, ale po chwili uklęknął i złapał mnie za rękę.

- Co ty do cholery wyprawiasz? Wstawaj!

- Nie wstanę dopóki mi nie wybaczysz.

- To sobie długo tak poklęczysz. – odwróciłam głowę, bo nie mogłam dłużej patrzeć w te jego smutne brązowe oczy.

- Kocham cię najmocniej na świecie. Zrozumiałem to dopiero gdy cię straciłem.

- Może odrobinę za późno? – prychnęłam.

- To dlaczego mnie całowałaś? – spytał zdezorientowany. – Gdybyś mnie nie lubiła to być mnie odepchnęła, a tak to nie wiem o tym mam myśleć.

- Przecież ja cię odpychałam! – oburzyłam się wyszarpując dłoń z jego uścisku. Uraziłam go tym gwałtownym gestem.

- Jak widać zbyt słabo. Możesz odpowiedzieć mi na pytanie?

- Bo.. – zaczęłam, ale bałam się, że to będzie głupie. Niby go nienawidziłam za to co mi zrobił, a to co mu miałam do powiedzenia wszystkiemu przeczyło. Moje ciało też. – Bo i tak cię kocham. – powiedziałam dopiero po chwili i spuściłam głowę.

- Wybaczysz mi?

- Nie. Tak. Nie wiem. – wzruszyłam ramionami. Wszystkie moje kończyny chciały rzucić się na niego i zacząć go znowu całować. Jednak jakaś część mnie nie chciała mieć z nim nic wspólnego. – Ja cię naprawdę kocham. A teraz wstawaj z tych kolan.

Logan posłucham mnie u posłusznie wstał. Usiadł za to znowu na ławce i uścisnął mnie mocno.

- Przepraszam. – wyszeptał mi do ucha.

- Duche se… - wysapałam próbując się od niego uwolnić.

- Przepraszam. – zawstydził się i zdenerwowany zaczął przeszukiwać kieszenie w kurtce.

- Co ty robisz? – zapytałam widząc, że on znowu uklęknął. – Wstawaj! – krzyknęłam.

- Jeszcze jedna rzecz. – wyciągnął z kieszeni małe i czarne pudełeczko. Wiedziałam co to było, ale jednak sama się oszukiwałam. Krew odeszła mi z twarzy.

- Nie. – wykrztusiłam tylko z niedowierzaniem.

- Weroniko? – popatrzył mi prosto w oczy i kontynuował. – Jesteś całym moim światem. Czy sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – otworzył pudełko, a moim oczom ukazał się przepiękny złoty pierścionek. Nie był wcale taki wyszukany, ale dałabym głowę, że kosztował kilkaset dolarów. Wbrew pozorom nie była to zwykła obrączka z diamentem. Gdyby się przyjrzało, można by dostrzec miliony cieniutkich paseczków złota złączonych ze sobą. Westchnęłam mimowolnie i poczułam, że oczy zaczynają mnie piec i zaraz znów łzy miały zacząć lecieć.

Wszystko krzyczało we mnie, żeby powiedzieć stanowcze nie i uciec w sino dal. W jednej minucie przed oczami przeleciało mi całe nasze życie. Koncert, smsy z Loganem, przyjazd do LA, pocałunek w czasie lunchu, mój prawy sierpowy, jego przeprosiny, jego pocałunek z Zuzą, wypadek, amnezja… Przeżyliśmy dużo radosnych chwil, ale bywały także takie, które wcale nie były godne zapamiętania, a mimo wszystko już nigdy nie wyprę ich z pamięci.

- Tak. – powiedziałam na przekór swojemu rozumowi.

Chciałam powiedzieć coś zupełnie innego, ale usta mnie nie posłuchały. Pozwoliłam moim uczuciom przejąć nade mną kontrolę. Rzuciłam się Loganowi na szyję i zaczęłam przeraźliwie płakać. Nie ze szczęścia. Płakałam, bo wydałam na siebie wyrok. Chyba nawet dożywotni.

----------------

Z dedykiem dla Rose, bo tu jest zawarte spełnienie jej marzeń.

2 komentarze:

  1. Kocham Cię i nienawidzę. Ej, to nie jest wyrok? Ja to nie Bella Swan bojąca się ślubu. Ja chcę taki ślub <3 CO z tego, że tam czuję coś do Josha. On może być moim kochankiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ~RosAlice po paru latach24 października 2017 15:10

    Hahahahhahaha xD placze. Ze smiechu xdd

    OdpowiedzUsuń