czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 85.

Byłam na sto procent przekonana, że śnię. Potwierdzało to to, że właśnie w tej chwili Kendall wygłupiał się na kładce bernatce w Krakowie, a ja śmiałam się z niego jak jakaś nienormalna. Między nami wszystko było tak jak dawniej i żadne z nas nie miało powodów do smutku.

Chłopak wspiął się w górę po moście i zaczął robić głupie miny w moim kierunku. Stanął na jednej nodze i zaczął balansować całym ciałem, by nie stracić równowagi. Ja, sama zadziwiona swoją reakcją, która tylko potwierdzała, że cała ta scena to tylko sen, zachichotałam jak małolata. Zamiast na niego nawrzeszczeć, że może sobie zrobić krzywdę ja miałam to gdzieś! I podobały mi się jego popisy!

- Kocham cię! – Wykrzyczał i posłał mi całusa na odległość, co wywołało rumieniec na mojej twarzy.

Kendall zaczął przechodzić w górę konstrukcji cały czas robiąc niebezpieczne pozy. W pewnym momencie zachwiał się, ale szybko ponownie odzyskał kontrolę nad swoim ciałem. Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam od niego wzrok. Jego ryzykowne manewry przyprawiały mnie o dreszcze. Spojrzałam prosto na jakiegoś faceta, który mimo trzydziestu stopni w cieniu był ubrany na czarno. Trzymał coś dziwnego pod płaszczem i zawzięcie skupiał się na każdym najdrobniejszym ruchu mojego chłopaka. Popatrzyłam w tamtym kierunku. Kendall stał wyprostowany i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Nie widział podejrzanego gościa, który go cały czas obserwuje. Gdy ponownie popatrzyłam w miejsce gdzie stał mężczyzna, ten miał już naprężoną cięciwę w łuku i mierzył do blondyna. Przerażona posłałam Kendallowi ostrzegawcze spojrzenie, ale było za późno. Strzały jedna po drugiej wbiły się w umięśniony tors chłopaka zostawiając na białej koszulce czerwone ślady krwi.

Stałam jak sparaliżowana, niezdolna do najmniejszego ruchu. Chciałam krzyknąć, żeby jakoś go ochronić, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Patrzyłam tylko ze łzami w oczach jak jego ciało spada z mostu i znika w spokojnej wodzie pod nami.

- Nie! – Zaczęłam krzyczeć i krzyczałam jeszcze długo po obudzeniu się. Jakby to w czymś miało pomóc.

Podniosłam się gwałtownie do pozycji pionowej budząc przy tym śpiącego obok mnie Kendalla. Otworzyłam zapłakane oczy i próbowałam otrząsnąć się po tym koszmarze. Chłopak przysunął się do mnie ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.

- Coś się stało? – Zapytał lekko zaspanym głosem. Próbował to zatuszować, ale niezbyt mu się to udało. Musiał być piekielnie zmęczony, a ja nie dawałam mu spać.

Zignorowałam jego pytanie i mimo, że to był tylko zwykły sen, podniosłam koszulkę Kendalla do góry, chcąc upewnić się, że jest cały i zdrowy. Jego tors był nienaruszony, ale mimo to nie mogłam powstrzymać nagłego wybuchu płaczu. Przywarłam do piersi chłopaka i bezsilnie próbowałam ocierać płynące mi strumieniami po twarzy łzy. Chłopak otulił mnie ramieniem i pogładził mnie po włosach.

- Ciii… - Szepnął. – Wszystko będzie dobrze. To był tylko zły sen.

***

Rano obudziły mnie promienie słońca, które już dawno znajdywało się na niebie. Zamrugałam gwałtownie porażona jego intensywnością i przewróciłam się na drugi bok. Przy tym manewrze natrafiłam jednak na Kendalla leżącego obok mnie, który już dawno nie spał, tylko przyglądał mi się ze śmiechem.

- Dzień dobry śpiochu. – Szepnął uśmiechając się jak małe dziecko i pocałował mnie w policzek, na co moje serce zareagowało natychmiastowo i zaczęło szybciej bić.

- Mam coś na twarzy, że się ze mnie śmiejesz? – Zapytałam go zdezorientowana podnosząc się na łokciu i posyłając mu karcące spojrzenie.

- Oprócz podkrążonych i opuchniętych oczu oraz oryginalnej fryzury na głowie to nie. Ale i tak jesteś najpiękniejszą dziewczyną w całym wszechświecie.

- Tsa… - Mruknęłam do siebie i zaczęłam nerwowo przygładzać sterczące na wszystkie strony kosmyki włosów.  – Dokładnie takie słowa chce usłyszeć każda dziewczyna o poranku.

- Masz na myśli to o najpiękniejszej dziewczynie we wszechświecie? – Upewnił się zmniejszając odległość między nami.

- Raczej ten fragment o tym, że wyglądam jak potwór.

- Przestań. – Zaoponował widząc, że próbuję rozplątać kołtuny. – Tak wyglądasz ślicznie.

Zarumieniłam się lekko słysząc to z jego ust. Zamknęłam oczy i po prostu leżałam tak przez chwilę starając się o niczym nie myśleć. Przypomniał mi się dzisiejszy sen i momentalnie oblał mnie zimny pot. Nikt nie potrafi sobie wyobrazić ulgi, jaką poczułam gdy zobaczyłam, że Kendallowi nic nie jest. Że leży koło mnie i wygląda tak samo uroczo jak wieczorem. Albo nawet bardziej przez swoje rozczochrane włosy. Ze świata wspomnień sprowadził mnie jednak z powrotem dotyk chłopaka. Poczułam jak przytula mnie do siebie i przyciska usta do mojej szyi.

- Powiesz mi co ci się śniło w nocy? – Spytał z wyczuciem. – Krzyczałaś jakby ktoś umarł. A potem sprawdzałaś czy nic mi nie jest i zaczęłaś płakać. Jeszcze chyba nigdy nie widziałem cię w takim stanie.

- Bo umarł. – Potwierdziłam i obróciłam się na plecy. Nasze spojrzenia spotkały się i już doskonale wiedział o co chodziło. W jego oczach widać było niedowierzanie, którego nie udało mu się zatuszować.

Bez kolejnych zbędnych pytań, położył mi głowę na piersi i zaczął się wsłuchiwać w przyspieszone bicie mojego serca. Przeczesałam ręką jego blond włosy i zaczęłam kreślić opuszkami palców jakieś dziwne kształty po jego policzku.

- Wiesz czego mi najbardziej brakowało jak cię nie było? – Zaczęłam przygryzając nerwowo wargę i tym samym przerywając ciszę, która zapadła między nami.

- Mojego uroku osobistego? – Zażartował Kendall i uśmiechnął się łobuzersko.

- Jasne. – Prychnęłam. – Pochlebiaj sobie dalej, a daleko zajdziemy.

- Więc czego? – Zapytał i tym razem w jego głosie można było usłyszeć ciekawość.

- Tego jak gotujesz.

- Myślę, że to da się załatwić. Na co masz ochotę? Naleśniki? Jajecznica? Coś innego, co nie krzywdzi żadnego niewinnego zwierzątka? – Zaśmiał się wiedząc, że gadaniem o zabijaniu zwierząt mnie zdenerwuje.

- Dobra. Cofam to co powiedziałam. Płatki z mlekiem w zupełności mi wystarczą. – Warknęłam wściekła i wstałam z łóżka.

Chłopak złapał mnie jednak za nadgarstek, więc nie mogłam odejść zbyt daleko. Chwilę później już obejmował mnie w talii, a jego twarz była raptem kilka centymetrów od mojej.

Dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie jego koszulkę. Najwidoczniej musiał mi ją założyć gdy spałam, bo przecież nie pamiętałam momentu w którym znalazłam się w sypialni Kendalla, zamiast na kanapie w jego salonie. Nie było w tym nic dziwnego, zwłaszcza dlatego, że gdy zasypiałam, byłam w samej bieliźnie.

- Szkoda, że wczoraj zadzwonił ten cholerny telefon. – Szepnął muskając ustami moje ucho.

- Może szkoda, może nie… - Droczyłam się z nim.

- Dobra, dobra. Zrobię ci śniadanie, ale najpierw jedna rzecz.

- Jaka?

- Taka. – Odpowiedział i pocałował mnie. Najpierw delikatnie, ale potem z większym pożądaniem.

Przywarłam całym ciałem do torsu chłopaka i odpowiedziałam na pieszczotę z takim samym zapałem. Wplotłam mu palce we włosy i chciałam przyciągnąć jego twarz bliżej do swojej, ale ten odsunął się ode mnie ze śmiechem. Westchnęłam głęboko i zrobiłam minę obrażonego dziecka.

Kendall pociągnął mnie w dół schodów, ale widząc, że się na niego teatralnie obraziłam, zostawił mnie u ich szczytu, a sam poszedł do kuchni.

Promienie słońca wpadły przez okno na korytarzu i oświetliły jakąś błyskotkę, która leżała w kącie. Podążyłam w tamtym kierunku i podniosłam z podłogi diamentowego kolczyka, którego znałam aż za dobrze. Znałam tylko jedną osobę, która miała dokładnie taki sam komplet. Dostała je od chłopaka, którego prawdopodobnie w dalszym ciągu kocha, ale duma kazała jej się unieść ponad to i aktualnie oboje ranią się nawzajem. Jeśli miałam rację i kolczyk był tej osoby o której myślę, to powinien mieć wygrawerowane litery N i M na odwrocie. Nie musiałam zbytnio szukać, żeby je znaleźć. A teraz byłam już w stu procentach pewna. W mojej ręce trzymałam kolczyk Nathalie, który nie miał prawa się tu znaleźć.

------------------------------

No i jest kolejny rozdział. Dzięki za wyświetlenia i komentarze. :D.
Ola, możesz być ze mnie dumna! "Zabiłam" Kendalla! <3.
A tak na serio, to muszę skończyć z "full of love" z nim w roli głównej i napisać jakiegoś imagina o Carlosie, bo o nim jeszcze nie było...





 

4 komentarze:

  1. Awwww xD Ach, ty zboczku. Odgadłaś wcześniejsze hasło. Teraz dam ci trudne. Z_ _ I _ _ E_ _ E :D
    EJ, napisz mi o Carlicie xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. ♥
    Czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś zabić Kendalla, chociaż żyje...ALE ZABIŁAŚ! xD ma być Big Love z nimi! ;D czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ILuvZombiesX312 maja 2013 14:17

    MASZ GO ZABIĆ NA SERIO BO SIĘ OBRAŻĘ! I tak mam na cb focha bo czekałam cały dzień na twojego smsa ._. I w poniedziałek sama będę musiała obśmiać CZYJŚ wystający tyłek bo ty jeździsz sobie po Wiedniu T.T

    OdpowiedzUsuń