środa, 11 września 2013

Ewa's Life - Part Four - It's Finally Over

For my biggest fan, BellaKris. I hate u for making me write this…


Przygotuj się na coś, czego jeszcze nigdy nie czytałaś..
Ostatnia część bestsellerowej opowieści Natalii ''Parts of Ewa's life''.
Ostatnia część nosi tytuł ''Part Four - It's Finally Over''.
Do kupienia od 11 września 2013 w najlepszych księgarniach.
Dostępna również w wersji Deluxe z autografem pisarki.

NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI CIERPISZ NA CHOROBY SERCA, NIEWYDOLNOŚĆ TRZUSTKI, NIESTRAWNOŚĆ   ŻOŁĄDKA I BRAK POCZUCIA HUMORU. ZANIM PRZYSTĄPISZ DO CZYTANIA, USIĄDŹ WYGODNIE I UPEWNIJ SIĘ, ŻE NIKT CIĘ NIE SŁYSZY, I ŻE KAMERA JEST WŁĄCZONA. NIE PRZYJMUJEMY ZWROTÓW. DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ. MIŁEGO CZYTANIA......

SERVER DISCONNECTED.


ARE YOU READY?
I ASKED YOU A QUESTION!
ARE YOU READY? YES? YOU THINK SO?
DON'T LIE TO ME!
ARE YOU READY?
LET'S GO THEN....

Part Four – It’s Finally Over


Minęły dwa miesiące od poznania żony Kendalla.  Jak on mógł mi to zrobić? Od tygodnia planuję moją słodką zemstę. Rozkochał mnie w sobie, a potem ‘’sorry mam żonę,  nic dla mnie nie znaczysz’’?. To był cios poniżej pasa. Czułam się jakbym była na koncercie One Direction..
Starałam się o nim zapomnieć, naprawdę. Natalia ciągle powtarzała ‘’zapomnij o nim, nie jest wart twoich ścian z plakatami Big Time Rush”, ale ja nie mogę ich ściągnąć. Przypominają mi  o szczęśliwych chwilach, jak pierwszy koncert, na którym puściłam pawia ze szczęścia, kiedy wybrał mnie z widowni. Mimo że pokazywali moje wymiociny w wiadomościach na TVNie, był to jeden z najlepszych chwil, jakie miałam zaszczyt przeżyć.
Pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy usłyszałam o nim, pamiętam ten dzień lepiej niż moje ostatnie urodziny, które były dość nieudane, gdyż nie dostałam żadnych życzeń na Facebooku . Drugiego czerwca dwa tysiące dwunastego roku zobaczyłam przyszłego męża i ojca swoich dzieci. Czułam zapach jego dziwnie ułożonych włosów o kolorze przypominającym mi zboże. Chciałam, aby wyszedł z telewizora jak Samara z filmu Ring.
Codziennie budzi mnie jego głos ‘’Wstawaj kotku’’,  który nagrałam i ustawiłam na alarm na siódmą. Więc może jednak nie staram się o nim zapomnieć lecz przywołać go z powrotem?
Głos Natalii przerwał mój monolog w myślach :
- Płacisz za te ziemniaki czy będziesz tak stać jak debil? – rozglądnęłam się i uświadomiłam sobie, że jestem w sklepie. Kiedy ja tu przyszłam?
- Co? Tak, tak… Ile? – tylko tyle potrafiłam powiedzieć. W ogóle po co mi te ziemniaki?

~*~


Po powrocie do domu z zakupami, dokładniej z ziemniakami, chyba będziemy robić frytki, zadzwonił telefon. Już po niego sięgałam, kiedy Natalia wyciągnęła swoją opaloną rękę ( nic dziwnego, jesteśmy w L.A.) i odebrała go za mnie.
-Halo? Tak. Już daję – przyłożyła słuchawkę do klatki piersiowej – do ciebie, wiesz, o tą książkę co napisałaś – wydawała się podekscytowana, ale nie szansą na wydanie mojej książki, bardziej  frytkami, które miała zamiar zrobić. Podała mi telefon i ruszyła w stronę ziemniaków.
Zaczęłam pisać książkę kiedy spotykałam się z Kendallem. Było to romansidło, Ticket To Love: Single or Return?  Kompletnie nie podobała mi się ta nazwa, ale nie miałam innego pomysłu. Opowiadała ona o kobiecie, nieszczęśliwej, pełnej kompleksów, o imieniu prawdopodobnie Bella, które spotkała pokrewną duszę na cmentarzu, kiedy próbowała popełnić samobójstwo. Edward, bo tak miał na imię, próbował zrobić to samo, w tym samym czasie. Co za przypadek, no nie?
-Przy telefonie… Tak.. Serio? Serio, serio? Tak… Dziękuję – rozłączyłam się, byłam zaskoczona tym co właśnie usłyszałam.. Czy to jest naprawdę? Popatrzyłam w stronę Natalii, a ona w moją.
- Wydadzą moją książkę! – krzyknęłam z przepełniającej moje całe ciało radości.
- Lubisz tłuste czy bardzo tłuste frytki?

~*~


Ostatnie tygodnie spędziłam przechwalając się wydaną książkę i zarabiając kasę.  Książka okazała się bestsellerem, jak się pytam jak?! Nie myślałam w ogóle o Kendallu. Niestety, coś musiało przerwać mój radosny czas. Telewizja, niszczycielka szczęścia. Czytałam dziewiątą część Zmierzchu, czy ona może dać sobie spokój z tymi wampirami? Ile można? Na ekranie pojawiła się transmisja z Kids’ Choice Awards. Co przykuło moją uwagę to nominacja dla Najlepszego Zespołu. Ujrzałam Jamesa, Carlosa, Logana, który wyglądał niesamowicie seksownie i oczywiście mojego byłego z kim? Ze swoją głupią żoną… Wtedy przypomniał mi się mój plan zemsty. Jak ja mogłam o nim zapomnieć? Założyłam zakładkę na stronę szejset* sześćdziesiątą szóstą i delikatnie odłożyłam książkę na półkę.  Za chwilę miałam wprowadzić swój plan w życie. Zaśmiałam się złowieszczo.
- Odwala ci coś? – mój śmiech zwrócił uwagę przyjaciółki.
- Zakrztusiłam się po prostu – skłamałam próbując nie wyglądać na wariatkę.
- Okay.. – po tonie jej głosu stwierdziłam, że mi nie uwierzyła, ale nie podjęła się dalszej konwersacji.

~*~


                Mój plan był skomplikowany i wieloetapowy. Najpierw muszę stworzyć, albo pozyskać zabójczego wirusa, którym zarażę jego żonę, a ponieważ będzie on zakaźny, szybko zaatakuje Kendalla i zginie długą i bolesną śmiercią. Lecz zanim to nastąpi, wkradnę się za kulisy ich koncertu i wyłączę wszystkiego głośniki. Hahaha! To nie koniec! Przełamię się i zacznę chodzić z Zaynem, aby zrobić mu na złość. A potem umrze. W cierpieniu.
Miałam problemy ze znalezieniem wirusa, na allegro go nie znalazłam, więc musiałam odpuścić ten punkt mojego planu. Na razie Big Time Rush nie grało żadnych koncertów, następny etap pominięty. Zayn nie zaakceptował mojego zaproszenia na Facebooku, więc to chyba też odpada…
Wygarnę mu! Powiem wszystko co o nim myślę! Przynajmniej mi ulży, póki nie mogę zacząć mojej złowieszczej zemsty.
Była dwunasta w południe, kiedy podjechałam, a raczej zostałam podwieziona przez Natalię, moje auto było w naprawie, po tym jak wjechałam w drzewo. Jestem pewna, że to pojawiło się znikąd, powodując wypadek. Wszystko jest przeciwko mnie. Wysiadłam. Brama była zamknięta, prawdopodobnie mnie nie wpuści, więc może… Zobaczyłam drzewo przy ogrodzeniu.  Wspięłam się, z małą pomocą przyjaciółki, które wciąż powtarzała, że to zły pomysł, ale nie przestała mi pomagać w włażeniu na drzewo. Wie, że mnie nic nie powstrzyma i woli być po mojej stronie, kiedy się zdenerwuję. Po osiągnięciu mojego celu łatwo przedostałam się na teren jego posiadłości. Ujrzałam otwarte okno i skradając się ostrożnie przedostałam się do jego salonu. To było  proste, powinien zwiększyć ochronę, bo go okradną. Mimo całego zła, które mi wyrządził nadal dbam o niego.
Przeszukałam po kolei wszystkie pokoje znajdujące się w jego willi. Znalazłam go dopiero w łazience na górnym piętrze. Układając swoją przemowę w głowię pociągnęłam za klamkę i  ujrzałam miłość mojego życia w tych samych bokserkach, które miał na sobie, kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy. Czy to nie romantyczne?
- Jak do cholery ty tu weszłaś? – wyglądał na zdenerwowanego i chyba był w lekkim szoku, naprawdę nie wiem dlaczego…. – STRAŻE!
Tego się nie spodziewałam.  Najpierw dowiaduję się, że jest żonaty, a teraz wyrzuca mnie z jego domu? To było przegięcie.
- Jesteś mój – to jedyne słowa, które zdążyłam powiedzieć, zanim wybiegłam. Nie przemyślałam ich i nie miałam na to czasu, gdy trzech dobrze zbudowanych mężczyzn goniło mnie z paralizatorem.
Udało mi się uciec z domu, nie wiem jak, ale udało.  Używając moich parkourowych umiejętności i wystającej gałęzi pokonałam mur dzielący mnie od ochroniarzy. Szybko wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Nadal wydawało się to dość proste. Naprawdę ma słabą ochronę..
Na następny dzień, kiedy szukałam swoich kluczy w torbie, podjechało  BMW, a za nim coś w stylu ciężarówki, ale trochę mniejszej, coś jak karetka.  Dobrze wiedziałam do kogo należy ten model BMW, serce zaczęło szybciej bić, kiedy ujrzałam sylwetkę chłopaka o zielonych oczów jak korona drzewa, którego użyłam wczoraj jako wejście i wyjście z jego ogrodu. Podszedł do mnie i ze smutnym uśmiechem wskazał na ciężarówkę, z której wyszli dwaj panowie ubrani na biało.
- Oni zabiorą cię do szpitala psychiatrycznego – wziął mnie za rękę, zaczęłam się szarpać i błagać, żeby mnie puścił. – Zrób to dla mnie, dobrze? – nie mogłam nic poradzić, poprosił mnie, nie mogłam mu odmówić, przestałam protestować i pozwoliłam zabrać się do tego szpitala.
Jedyne co widzę to biel. Białe ściany, białe uniformy, białe zęby.. Wszystko jest białe. Chciałabym wrócić do swojego pełnego kolorów mieszkania, poczuć zapach naleśników, pooglądać telewizję i naśmiewać się z nowego teledysku One Direction. To koniec…

*szejset - efekt nocnego pisania Natalii o 4 nad ranem. Zgaduję, że wtedy nie widziała w tym błędu.

----------------------------------------

Jak na razie to jest chyba ostatnie opowiadanie Naty, które dodaję. Choć w sumie mam jeszcze dwa na komputerze, więc kto wie, kto wie...
W niedzielę tym razem nie będzie rozdziału, ale za to w sobotę dodam pierwszą część opowiadania dla Weroniki, wzorowanego na filmie Mr. & Mrs. Smith. Pomińmy fakt, że go w końcu nie oglądnęłam xD.
Dziękuję wszystkim za wyświetlenia i komentarze! Już 23 tysiące wyświetleń! Nigdy nie myślałam, że będzie ich aż tyle! ;*
Ach.. I powodzenia w nowym roku szkolnym...
Buziaki ;*



 

8 komentarzy:

  1. Boże kocham TO !!!! hehe świetne wstawki o One D :) Big Time Rush rządzi! Dziewczyny to było genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowe xD i takie prawdziwe! No bo ty taka jestes. Koniec, kropka! XDd

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre! Na prawdę się pośmiałam. Ty w szpitalu psychiatrycznym? Rose, chyba jej tego nie życzysz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Cudo :* Trochę smutku, śmiechu Boski tylko szkoda ,że tak od tak sie zgodziła pojechać do psychiatryka jak on mógł jej to zrobić .Ale po za tym całość genialna

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaa :D Genialne to jest *.*
    Cała prawda o Ewuni :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste kocham tol mrocznol Strone w natalie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma to jak siedzieć na plantach i czytać to nagłos i patrzeć na reakcję ludzi ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. "Czułam się jakbym była na koncercie One Direction.."
    Zajebiste XDD

    OdpowiedzUsuń