środa, 2 października 2013

Nie Zdrada - Prolog

Po telefonie od Oli, nie umiałam sobie znaleźć miejsca, chodziłam w tę i z powrotem. Ola opowiadała o Tobiaszu, o Mariuszku, że za rok już idzie do pierwszej klasy i o tym, że chce mieć jeszcze jedno dziecko. Mariuszek pytał kiedy ciocia przyjedzie, bo tęskni. Ludzie, jak ja za nimi tęskniłam, nie tylko za nimi, ale i za rodzicami, za siostrą, no i za Tereską. Dawno ich nie widziałam.

Logan widząc jak się denerwuję , podszedł do mnie i zapytał:

- Maja, co jest? Czemu jesteś taka smutna i zła?

- Nic.

- Ej, przecież widzę że coś cię gryzie? – Złapał mnie za dłoń.

- A daj mi ty święty spokój – mruknęłam, strącając jego rękę. Wyszłam z kuchni na taras koło basenu i usiadłam na leżaku . Logan przyszedł zaraz za mną. Ukląkł przede mną i oparł się o moje kolana.

- Maja – ponowił próbę, tym razem twardym tonem . – Nic ci nie zrobiłem, nie złość się na mnie. To Ola do ciebie dzwoniła? – Spytał już trochę łagodniej.

- Przepraszam – odparłam. – Tak, to była Ola, opowiadała co tam u nich słychać. Ludzie, dopiero teraz sobie uświadomiłam że już dwa lata się nie widziałyśmy. Tak strasznie tęsknie za nimi wszystkimi. Po policzkach spłynęły mi łzy, które Logan otarł dłonią .

- Ej no, słońce. Nie płacz – powiedział z troską w głosie i usiadł za mną okrakiem na leżaku, obrócił bokiem do siebie i przytulił.

- Wszystko będzie dobrze , za miesiąc kończymy nagrywać film i pojedziemy do Polski .

- Naprawdę? - Zapytałam, uśmiechając się do niego.

- Tak – odpowiedział, odwzajemniając uśmiech.

- I będziemy tam miesiąc albo nawet i dwa – dodał.

- Kocham cię – szepnęłam, patrząc w te jego piękne, brązowe oczy.

- Ja ciebie też kocham – zamruczał i pocałował mnie delikatnie. Spuściłam wzrok, rumieniąc się, a on zaśmiał się pod nosem.

- Ślicznie się rumienisz.

- A już myślałam, że nie zauważyłeś .

- Ciekawe, że po prawie trzech latach bycia razem, nadal się rumienisz gdy cię pocałuję.

- Ja? – spytałam, robiąc oczy niewiniątka. – Wydaje ci się coś. Jak mogłeś coś widzieć jak jest ciemno.

- Nie wypieraj mi się tu – powiedział, śmiejąc się. – Wcale nie jest ciemno, wszystko dobrze widać i to, że zrobiłaś się czerwona po same uszy też.

- E tam, zwidy miałeś i tyle.

- Majka, bo ci zaraz coś zrobię – zagroził z udawaną złością.

- Yhy, już się boję – rzuciłam ze śmiechem.

- Maja, nie pogrywaj ze mną – upomniał mnie i zaczął łaskotać.

- Logan! – udarłam się. – Przestań! Dobrze wiesz, że tego nie lubię! – próbowałam nadać głosowi trochę powagi, ale już po chwili zaczęłam krztusić się ze śmiechu.

- Masz pecha, mówiłem ci, żebyś nie zaczynała.

- Logan, proszę! – Śmiałam się jeszcze bardziej, po czym wyrwałam się z jego objęć i uciekłam do domu.

- I tak cię złapię – krzyczał, goniąc mnie.

- Aaaaaa! – biegałam po całym domu, drąc się w niebogłosy i uciekając przed nim. Przebiegłam przez salon i wpadłam do sypialni, a on za mną. Złapał mnie w pół i przytrzymał mocno.

- Mam cię – wysapał mi do ucha, zmęczony biegiem.

- Nie, Logan, zostaw. Nie rób mi nic.

- O nie, tym razem to ci nie ujdzie na sucho – powiedział, biorąc mnie na ręce. Poszedł ze mną do sypialni i rzucił na łóżko. Chciałam wstać i dalej uciekać, ale mi nie pozwolił. Usiadł na mnie, złapał za nadgarstki i pochylając się, przygwoździł do łóżka.

- I co ty teraz biedna zrobisz, co? – powiedział, patrząc na mnie jak się boję.

- Logan no, zostaw mnie. Wiesz, że nie lubię łaskotek. Nie ma w tym nic fajnego.

- Nie, nie zostawię. Zemszczę się okrutnie – powiedział teatralnym tonem i zaśmiał się.

Zaczął mnie znowu łaskotać. Darłam się i śmiałam w niebogłosy, wyrywając mu się. Po chwili ze śmiechu już nie mogłam; po policzkach zaczęły lecieć mi łzy i rozbolał mnie brzuch.

- Proszę, Logan. Widzisz, że już nie wytrzymuję.

- No dobra, ale obiecaj, że już nigdy nie będziesz się ze mną droczyć.

- No dobra.

- Nie ,,no dobra" tylko masz mi to obiecać – zażądał.

- Nie wiem, zastanowię się. No dobra – mruknęłam niewyraźnie, patrząc na niego i śmiejąc się,

- Że co? – znowu zaczął mnie łaskotać.

- No już obiecuję, tylko przestań – wykrztusiłam w końcu.

- Co powiedziałaś?

- Obiecuję! – wykrzyczałam.

- Masz szczęście, że już nie mam siły cię utrzymać. Wierzgasz jak koń.

- Co? Jak koń. Ymm, ładne porównanie – obruszyłam się, udając obrażoną. – Myślałam, że jestem trochę ładniejsza od konia, a tu się okazuje, że nie.

- Żaba, żartowałem.

- O, najpierw koń, a teraz żaba. Ciekawe co jeszcze dzisiaj się o sobie dowiem.

- O ludzie, kobieto. Pożartować nie można.

- Porównywanie mnie do zwierzęcia. Fajny żart, nie ma co – warknęłam, znowu udając obrażoną , a Logan chyba się nabrał.

- Boże, co ja z tobą mam – westchnął, schodząc ze mnie.

- Logan, no co ty – pociągnęłam go z powrotem na siebie. – Nabrałeś się, przecież udaję. Jeszcze nie nauczyłeś się rozpoznawać tego, kiedy naprawdę jestem obrażona, a kiedy nie?

- Widocznie jeszcze nie i nie rób tak więcej, bo to nie jest fajne.

- Oj tam, oj tam – powiedziałam,  podnosząc się,  ale mi nie pozwolił, tylko lekko pchnął na łóżko i pochylając się bardzo blisko nad moją twarzą, powiedział, ściszając głos:

- A wracając do tego konia – spojrzał mi w oczy i kontynuował dalej. – Jesteś od niego o wiele ładniejsza, nawet więcej niż wiele, dużo ładniejsza .

Pochyliwszy się jeszcze bardziej, zaczął mnie całować. Najpierw lekko, jak motyl. przyprawiając mnie tym o dreszcze, a później już coraz to mocniej i namiętniej. Nadal mnie całując, splótł swoje palce z moimi i uniósł nad moją głową, po czym zsuwał usta coraz niżej, całując brodę, szyję i dekolt. Poczułam jak głaszcze mnie po rękach, zjeżdżając w dół. Jego lewa dłoń spoczęła na mojej piersi i zaczął ją delikatnie masować. Nagle poczułam jak wkłada rękę pod koszulę nocną i głaszcząc mnie, sunął nią ku górze. Było mi tak dobrze, ale wiedziałam, że jeszcze nie teraz, nie mogę się z nim kochać.

- Logan – próbowałam szeptem zwrócić jego uwagę. Nie przerwał, pieścił mnie dalej. – Logan – powtórzyłam trochę głośniej. Oderwał się od mojej szyi i popatrzył na mnie.

- Co się stało, kochanie? – zapytał głosem tak miękkim, że żałowałam, że nie możemy kontynuować.

- Logan, przepraszam. Nie mogę, jeszcze nie teraz – wyjaśniłam prawie płacząc.

Zszedł ze mnie i położył się obok. Przytulił i powiedział:

- Jasne, rozumiem. Nie masz mnie za co przepraszać .

- Mówiłam ci już dzisiaj, że cię bardzo kocham? – spytałam, patrząc mu w oczy.

- Tak, mówiłaś. Ja też mówiłem, ale  powtórzę  po raz drugi. Też cię bardzo kocham –powiedział i po raz kolejny tego dnia pocałował mnie z taką miłością i czułością, że aż zarżałam i znowu spiekłam buraka.

- Oj, widzę, że bardzo na ciebie działam. Znowu jesteś cała czerwona i drżysz – powiedział ze śmiechem.

- A cicho siedź – uśmiechnęłam się i wtuliłam się w jego tors, po czym oboje zasnęliśmy.

--------------------------------------------

Opowiadanie autorstwa Ani Morciniec. Mam nadzieję, że mam się spodoba i w jej imieniu proszę o waszą szczerą ocenę ;)
Nastąpiłam mała zmiana planów. Nie Zdrada miała pojawić się dopiero w drugiej połowie października, no ale tak jakoś nie miałam czasu przepisać dalszych części historii o Titanicu, więc oto i jest dzisiaj. Zachęcam do czytania, bo w kolejnym rozdziale Nie Zdrady zrobi się ciekawie :D
To tyle ode mnie. Dziękuję za wszystkie komentarze!
I jeśli zna ktoś fajne cytaty, to ja jestem chętna je poznać! ;*

 

7 komentarzy: