czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 17.

Szpitalny korytarz był zimny i pachniało w nim lekami. Z uporem maniaka wpatrywałam się w zamknięte drzwi izby przyjęć jakby to miało w czymś pomóc. Według lekarza Kendall miał lekki wstrząs mózgu, delikatny uraz szyi, potłuczone żebra i bardzo dużo szczęścia.

- Jest dość mocno potłuczony. Nie martwcie się. Po tym wypadku zostaną mu tylko siniaki, które i tak niedługo znikną. Możecie do niego wejść. – dodał i wrócił do swoich obowiązków.

Nie czekaliśmy aż ktoś powtórzy pozwolenie, tylko błyskawicznie poderwaliśmy się z niewygodnych szpitalnych krzeseł i weszliśmy na sale Kendalla. Chłopak był przytomny, a oczy pojaśniały mu na nasz widok.

- Hej – powiedział i wykrzywił twarz w czymś co miało być uśmiechem.

- Jezu, stary. Chciałeś zabawić się w Spider-Mana? – żachnął się Carlos.

- Uratowałeś Jasper życie. – przyznała Wera.

- Ale pomyśl. Teraz Ewa już nie będzie cię chcieć. Taki poobi.. – zaczął James ale nie skończył bo walnęłam go łokciem. – Dobra, już nic nie mówię. Ewa cię kocha itepe itede. Wiemy o tym. – dokończył rozmasowując brzuch. Kendall nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem, jednak zaraz się skrzywił i złapał za żebra.

- Może wezwać lekarza? – zapytałam zmartwiona.

- Nie! – zaprzeczył gwałtownie. – Nie. – poprawił się. – Przepraszam. Po prostu jestem na środkach przeciwbólowych i już nie mogę myśleć… - usprawiedliwił się.

- Jasne. – rzuciłam szybko.

- Challen powiedziała, że później cię odwiedzi. – powiedział nagle James.

- Fajnie. Miło z jej strony. – odparł Kendall.

Drzwi do sali niespodziewanie otworzyły się i do pokoju wszedł lekarz, z którym rozmawialiśmy na korytarzu.

- Dobra, koniec odwiedzin. Policja musi z tobą porozmawiać. – zwrócił się do Kendalla. Chłopak wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Loganem i Jamesem. Zmieszani opuścili pokój a zanim podążył Carlos z Werą. Lekarz czekał aż i ja wyjdę, ale nie miałam takiego zamiaru. Zrezygnowany także opuścił salę. Kendall spojrzał mi głęboko w oczy i wziął mnie za rękę.

- Tak strasznie cię przepra… - zaczął ale przerwałam mu.

- Niby za co? Za to, że uratowałeś Jasper? – zaśmiałam się sztywno. – Odpuść sobie, błagam.

- Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. – nie dawał za wygraną.

- Nie zadręczaj się. Będzie jeszcze dużo innych dni.

- Miałaś poznać Jamesa i Carlosa zupełnie inaczej.

- Poznałam ich od strony, której nie pokazują w wywiadach. Oni naprawdę bardzo się o ciebie martwili.

Zapadła chwila ciszy, którą wykorzystał policjant aby wejść do środka. Kendall wiedział, że już się nie wymiga. Musiał opowiedzieć wszystko co pamiętał z wypadku.

- Przyjdziesz do mnie jutro? – zapytał chłopak.

- Jasne. Jak tylko chcesz. – odpowiedziałam i pocałowałam go w czoło. – Do jutra. – gdy tylko wstałam, policjant zajął moje miejsce. Nie chciałam aby Kendalla męczono uciążliwymi pytaniami, ale nie było innego wyjścia. Im szybciej tym lepiej.

1 komentarz:

  1. Fajnie *.* "Cud, miód", aż Cię zacytuję z komentarzy u mnie xd

    OdpowiedzUsuń