sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 21.

Dziś był piękny słoneczny dzień. Temperatura sięgała 20 stopni, a ja aż nie wierzyłam, że zmarnuję go w szkole. Mogłabym wymienić tysiąc rzeczy, które można robić zamiast cierpieć katusze w liceum. Mogłabym pójść na plażę z Kendallem…

- Ej, Wera. Wisisz mi wyjaśnienie. – usłyszałam głos Kendalla, ale nie porzuciłam wyobrażeń o nas na plaży i snułam je dalej.

- Coś się stało? – zapytała  zdziwiona.

- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie odpowiadasz na prośby Logana o spotkanie? – wyjaśnił.

- Nie wiem.

- Od ostatniego waszego spotkania minęło sporo czasu. Weź do niego zadzwoń dziewczyno albo coś.

- Czekaj, od waszego ostatniego spotkania? – spytałam zdezorientowana i już całkowicie wyrwana z plażowych marzeń.

- Chyba nieźle się wynudziła oglądając przegrywającego Logana. – wyprzedził ją Kendall.

- Ej, jaki przegrywający Logan? Czy ja o czymś nie wiem? – moja reakcja byłaby znacznie gorsza, gdyby nie to, że akurat dojechaliśmy do szkoły.

- Później ci powiem. – rzuciła niechętnie i wypadła z samochodu jakby się paliło.

- Chyba niechcący zdradziłem jej tajemnicę. – powiedział skruszony Kendall.

- Dobrze zrobiłeś. Gdyby nie ty to chyba bym się nigdy nie dowiedziała, że była na randce z Loganem.

- Nie naskakuj na nią. Może nie chciała ci nic mówić.

- Jestem jej przyjaciółką. Powinnam wiedzieć o takich rzeczach. Ona od samego początku wiedziała o tobie i o mnie.

- Ale nasza relacja jest zupełnie inna.

- Dobra, nie naskoczę na nią. Ale pod jednym warunkiem.

- Jakim? – zdziwił się.

- Popołudniu pójdziemy na plażę. – Kendall pochylił się w moim kierunku. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Myślałam, że chce mnie pocałować, ale nie zrobił tego.

- Z tobą wszędzie. – wyszeptał tylko i odsunął się. Wydęłam usta w podkówkę i wysiadłam z samochodu.

Weronika czekała na mnie pod wejściem do szkoły. Już otwierałam usta żeby ją zapytać o co chodziło z Loganem, ale ona pokiwała tylko przecząco głową. Wszyscy i tak się już na nas gapili, więc nie dziwiłam jej się, że nie chce o tym mówić akurat w tym miejscu.

Szkoła była gigantyczna. Dłuższą chwilę zajęło nam zlokalizowanie sekretariatu, który znajdował się na drugim końcu budynku. Bardzo się zdziwiłam, gdy spotkałyśmy w nim Zuzę, choć nie powinnam być tym faktem zaskoczona. Będziemy przecież widywały się teraz codziennie. Zaczęłam rozglądać się za sekretarką, ale nie było jej.

- No proszę, proszę. Nasze gwiazdeczki raczyły przyjść do szkoły. – zaczęła pogardliwie bo inaczej nie byłaby sobą.

- Myślałam, że zjazd czarownic jest w budynku obok? – odgryzłam się.

Zuza już chciała nam coś odpyskować, ale akurat do pokoju weszła niska kobieta o rudych kręconych włosach. Na oko była w wieku mojej mamy.

- W czym mogę wam pomóc, dziewczyny? – zapytała uprzejmie jednak po chwili zorientowała się już kim jesteśmy. – Wy jesteście te nowe, prawda?

- Tak, to my. – odpowiedziała Zuza za nas.

- Macie tu swoje plany lekcji. Jesteście na tym samym poziomie, więc są one takie same. – powiedziała i wręczyła każdej z nas po dwie kartki papieru. – Na tej drugiej kartce każdy z waszych nauczycieli musi się podpisać, a po skończonych lekcjach musicie mi je przynieść z powrotem. Witamy w Angels’ High! – zawołała z udawanym entuzjazmem.

Zuza westchnęła teatralnie i wyszła dumnie z gabinetu. Mogłabym się założyć, że do przerwy na lunch będzie miała już dziesięciu chłopaków i cała szkoła będzie chciała siedzieć przy jej stoliku.

Wściekła zerknęłam na swój plan lekcji. Pierwszym przedmiotem jaki miałyśmy dzisiaj była biologia w sali numer 42. Akurat zadzwonił dzwonek, więc nie miałam zbytnio jak przycisnąć Wery, żeby się wygadała o co chodziło z Loganem. Popędziłyśmy tylko do klasy. Wyjęłam telefon, aby go wyciszyć, a tam czekał na mnie MMS od Kendalla. Wysłał mi zdjęcie plaży w Malibu. Miałam ochotę go za to udusić, ale ktoś mnie potrącił przy drzwiach. Poczułam, że moja torba zsuwa mi się z ramienia, a w następnym momencie już wszystkie książki leżały porozrzucane na ziemi. Zanim zdążyłam je pozbierać, jakiś chłopak zaczął robić to za mnie. Po chwili wręczył mi książki i uśmiechnął się szeroko. Dałabym głowę, że znam ten uśmiech.

- Przepraszam, że cię potrąciłem. – odezwał się. Jego głos też wydawał mi się znajomy, jednak zanim zdążyłam mu odpowiedzieć już wszedł do sali zostawiając mnie z rozdziawionymi ustami.

-----------

Zaczynam się bać samej siebie.. :O

3 komentarze:

  1. Ej, my normalnie podobnie piszemy. Zaczynają się romanse...
    Super notka, jak zawsze! Aż mnie palce od klikania bolą xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Biologia w 42 powiadasz? xD
    Jest super!
    Ja już czekam na wątek ---> ju noł bejb <3
    + Ma być BUZII!
    Loff u : Vicki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biologia w 42 powiadasz?xD
    Jest super!.
    Ja czekam na wątek ---> ju noł bejb xD
    Loff u:Vicki <3

    OdpowiedzUsuń