Zza zakrętu wyłoniła się przepiękna willa. Nie mogłam się powstrzymać i mimowolnie wydałam z siebie westchnienie zachwytu, które nie uszło uwadze Kendalla.
- Podoba ci się? – zapytał delikatnie.
- I to jak! – odpowiedziałam entuzjastycznie.
Dom był w kolorze beżowym, co kontrastowało z ciemnym dachem i otaczały go kamienne kolumny, które przed drzwiami tworzyły coś na kształt łuku.
- Z tyłu jest basen. – dodał i wjechał na podjazd.
- On jest piękny.
- Cieszę się, że ci się podoba. Czekaj. – powiedział szybko widząc, że kładę rękę na klamce chcąc wysiąść z samochodu.
- Coś się stało? – zapytałam zdezorientowana. Chłopak nie odpowiedział, tylko wysiadł szybko z auta i otworzył mi drzwi.
- Panno Ewo, zechce pani..? – zażartował wyciągając w moją stronę rękę.
- Z przyjemnością. – uśmiechnęłam się i wysiadłam. Kendall płynnym ruchem zamknął za mną drzwiczki i poprowadził mnie w kierunku drzwi.
Wygrzebał z kieszeni klucze i już po chwili znaleźliśmy się w przestronnym holu. Zatrzymałabym się tu na dłużej, jednak Kendall pociągnął mnie do gigantycznego salonu urządzonego w stylu angielskim. Chłopak usiadł na kanapie i poklepał miejsce koło siebie. Oniemiała usiadłam koło niego i wzięłam go za rękę. Ten jednak tylko westchnął teatralnie, podniósł mnie i po chwili siedziałam mu na kolanach.
Na wprost kanapy znajdował się gigantyczny telewizor, który miał chyba z pięćdziesiąt cali. Obok niego stały dwa, zapchane po brzegi książkami regały. W kącie stała gitara bez strun. Kendall widział, że patrzę w tamtym kierunku i wyprzedził mnie z odpowiedzią.
- Fox mi przegryzł dwie struny, a reszta już się zniszczyła i do niczego się już nie nadają. Muszę w końcu naprawić tę gitarę, bo tylko stoi i straszy. No i to jest kolejna rzecz, która dołącza do listy, które James ma mi odkupić.
- Fox jest aż taki niegrzeczny? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Może nie, że niegrzeczny, ale jak mu się nudzi, to nie raz gryzie nam buty. Moje vansy to już chyba jego przysmak.
- Nie wierzę, żeby takie słodkie psisko wyrządzało tyle szkód.
- Nie musisz wierzyć, ale jak ci pogryzie buty to z tym nie do mnie.
- Zapamiętam.
- Musimy gadać o Foxie?
- Nie, nie musimy. Właśnie. Muszę zadzwonić do.. – zaczęłam wyciągając telefon z kieszeni, ale Kendall wyjął mi go z ręki.
- Do nikogo nie będziesz dzwonić. – powiedział stanowczo, ale widząc moją minę dodał: - Teraz jesteśmy tylko ty i ja. Nikogo więcej. - Chciałam zaprotestować, żeby oddał mi telefon, ale moje usta miały już co innego do roboty niż targowanie się. Nie poddałam się jednak i po kilku sekundach oderwałam się od niego. – Coś się stało? - zapytał zdezorientowany.
- Nie mam aż tak wytrzymałych płuc jak twoje. – zażartowałam i już po chwili znowu się całowaliśmy.
Kendall położył się na kanapie i pociągnął mnie za sobą tak, że teraz leżałam na nim. Wplotłam mu palce we włosy i przywarłam jeszcze bliżej niego. Chłopak nie pozostawał mi dłużny i zaczął całować mnie po szyi, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wywróciłam oczami i nie spodziewając się w zupełności niczego, wstałam z kanapy i otworzyłam je.
Na zewnątrz stała piękna blondynka z dwoma różowymi walizkami. Zdziwiła się na mój widok, ale szybko się opanowała.
- Gdzie jest Kendall? Nie przywita swojej dziewczyny? – powiedziała wysokim głosem, a ja rozpoznałam w niej Kayslee. Te dwa zdania niby błahe, ale zraniły mnie bardziej niż nóż wbity w serce. Nie zważając na nic, wybiegłam z domu. Chciałam być jak najdalej od wszystkiego. On Zuzy, od tego dziwnego chłopaka, na którego wpadłam w szkole, no i teraz od Kendalla.
- Kayslee? – zapytał zdziwiony, jednak zaraz gdy tylko zobaczył, że wybiegłam, zaczął krzyczeć bym się zatrzymała. Jednak ja już go nie słuchałam. Od teraz już dla mnie nie istniał.
Jeeee, ale akcja *.*
OdpowiedzUsuńSuper piszesz, przecież to wiesz, więc żeby się nie nudziło...
PISZESZ BALLAAKSJDSTYCZNIE xd
Odwala mi po tej balladynie.
Cycki tu i ówdzie xd
HELP XD
Boze ta Balladyna xD
OdpowiedzUsuńEj czemu ty jestes tu taka dramatyczna? Przyjezdza jakas laska ty w placz i spierdalasz xdd hahaha