czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 28.

Idąc w ciemności już nie mogłam powstrzymać łez. Popłynęły strumieniem, którego nie dało się przerwać. Kendall cały czas do mnie dzwonił, jednak ja nie odbierałam. Zmęczona i lekko otumaniona potknęłam się. Nie miałam siły wstać, więc przeczołgałam się tylko na trawę i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Czułam się jakby ktoś inny sterował moimi ruchami. Głowa opadła mi bezwładnie na trawę i zamknęłam oczy.

Nagle na moją twarz padł snop światła. Błyskawicznie wstałam i schowałam się w cieniu. Z samochodu ktoś wysiadł, nie wyłączając ani świateł, ani silnika. Oceniając po muskulaturze, był to chłopak i to wcale nie tak źle zbudowany. Aż za dobrze znałam tą sylwetkę.

- Ewa? – zapytał i podszedł do mnie.

- Nie zbliżaj się. – warknęłam i zrobiłam krok do tyłu.

- Przepraszam cię za Kayslee. Nie wiem dlaczego to powiedziała. Nie jesteśmy razem od ponad roku. – zaczął się tłumaczyć przepełnionym bólem głosem.

- Dlaczego zerwaliście? – zapytałam próbując ukryć ciekawość w głosie, ale nie byłam dobrą aktorką, więc moje zamiary spełzły na niczym. Dlaczego zadałam to pytanie? Powinnam ugryźć się w język.

- To nie ma znaczenia. Nigdy z nią nie będę. Kayslee to przeszłość.  – odpowiedział wymijająco.

- Powiedz. – wysyczałam przez zęby.

- Ona była ze mną tylko dla moich pieniędzy i sławy. A ja byłem zbyt głupi, by zakończyć ten związek. Oszukiwałem siebie, że ona mnie kocha, ale od początku nic do mnie nie czuła. Wykorzystywała mnie. Gdy zerwaliśmy, wyjechała do Nowego Jorku.

- To nie zmienia faktu, że teraz wróciła.

- Dziewczyno! – krzyknął podchodząc do mnie. Podniósł obie ręce i ujął moją twarz w dłonie. Nie mogłam się mu wyrwać, nieważne jak bardzo chciałam to zrobić. A rzecz w tym, że teraz już tego nie chciałam. Patrzyłam tylko przez łzy w jego przepełnione bólem i miłością zielone oczy, a kolana się pode mną uginały. Teraz było mi wstyd. Byłam cała zapłakana i zasmarkana. Nienajlepszy widok.  – Zrozum, to ciebie kocham! – dokończył i gwałtownie przycisnął swoje wargi do moich.

Bardzo, ale to bardzo chciałam go odepchnąć, ale nie umiałam. Odwzajemniłam jedynie z podobną intensywnością pocałunek, ale całą siłę woli włożyłam to, żeby nie przyciągnąć Kendalla bliżej siebie. Chłopak odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, ale dalej czułam jego ciepły oddech na policzku.

- Wiem to. – szepnęłam nieśmiało.

- Ale.. Że co? Skąd? – zdziwił się.

- Słyszałam twoją rozmowę z Jamesem, gdy jeszcze byłeś w szpitalu.

- Nieładnie tak podsłuchiwać. – zaśmiał się i musnął ustami czubek mojego nosa.

- To następnym razem zamknijcie drzwi, albo gadajcie trochę ciszej.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam… - powtarzał cały czas chowając twarz w moje rozczochrane włosy.

- Za co mnie znowu przepraszasz?

- Za wszystko. Za Kayslee, za mój wypadek. I za to, że cię kocham. – odpowiedział podkreślając ostatnie słowo.

-Tylko, że j-ja.. też cię kocham. – wydukałam i objęłam go za szyję.

Usłyszałam cichy śmiech Kendalla, a po chwili byłam już u niego na rękach.

- Odwiozę cię do domu. – powiedział i zaniósł mnie do samochodu. – Nie przejmuj się Kayslee. Między mną a nią nic nie ma i nigdy nie będzie. Teraz liczysz się tylko ty.

Może i słowa Kendalla brzmiały szczerze, ale czułam, że jego była dziewczyna tak łatwo sobie nie odpuści. Ja też nie miałam już zamiaru odpuścić.

2 komentarze:

  1. Dobre *.* Ale... Mało Logana :( Wgl go tu nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  2. ~RosAlice po paru latach22 października 2017 03:40

    Teraz widze jak w kazdym rozdziale kurde pocalunek jest wszystkim xd klotna przebaczeniem przeproszeniem. Zabilem ci matke? Ojj chodz sie calowac xd hahahaha <3

    OdpowiedzUsuń