piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 9.

Wymusiłam na Werze przysięgnięcie mi, że nikomu nie powie o moim spotkaniu z Kendallem. Tak, o spotkaniu. Nie wiedziałam do końca czy to była randka, więc poprzestałam na zwykłym spotkaniu. Po dłuższym gderaniu w końcu mi obiecała, że nikomu nie piśnie słówka. Mój chytry plan aby utrzymać to w tajemnicy równocześnie przed ludźmi ze szkoły jaki i przed rodzicami szybko spalił na panewce. Przez pierwsze dni odkąd wróciłyśmy z Gdańska nikt nic nie wiedział o Kendallu. Owszem, wszystkie dziewczyny mi zazdrościły, że byłam jego Worldwide Girl, ale nic poza tym. Myślałam, że żaden wścibski fotograf nie zrobił nam zdjęcia podczas zwiedzania Gdańska, a tu jednak okazuje się, że zrobiono ich całkiem dużo!

W czwartek jak zwykle poszłam z Werą do szkoły. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że się przeprowadzamy i tego też nam zazdrościli. Tego ranka jednak nie nasza przeprowadzka była najpopularniejszym tematem w szkole. Podeszła do mnie Zuza i wręczyła mi gazetę. Niby zwykła gazeta, a jednak niezwykła. Na okładce byłam ja z Kendallem. Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy pijąc pepsi. Otworzyłam ją na wyznaczonej stronie i zobaczyłam jeszcze więcej naszych zdjęć. Jak stoimy na rynku, jak jemy kebaby… Artykuł podpisany był Nowa dziewczyna Kendalla Schmidta?! Wszyscy wiedzieli, że zwiedzałam z nim Gdańsk. Sięgnęłam po telefon i wysłałam mu smsa. Jesteśmy na okładce w polskim wydaniu Vivy. Pisałam z nim regularnie i czułam, że między nami coś zaczyna się dziać. Coraz bardziej też za nim tęskniłam. Pozostało mi tylko czekać aż przeprowadzimy się do LA bym mogła go spotkać. Kendall nie wiedział nic o przeprowadzce i chciałam żeby tak zostało. Bilety mieliśmy już kupione, wszelkie formalności związane ze szkołą zostały już załatwione. Wylatywaliśmy w ten weekend. Dziwnie się czułam. Przez całe moje życie leciałam tylko raz samolotem i to jak byłam w pierwszej klasie podstawówki. Polecieliśmy do Francji w odwiedziny do mojego chrzestnego, który w tym czasie tam pracował, a teraz dopiero co wróciłam z Gdańska a już lecimy do Stanów. Wiadomo, że się cieszyłam, ale i tak trochę smutno było zostawiać mi tu wszystko.

Kendall odpisał dopiero gdy miałam godzinę wychowawczą. Nikt nie zwracał uwagi za korzystanie z telefonu podczas lekcji, zwłaszcza gdy twoim wychowawcą był nauczyciel informatyki. Bez ociągania wyjęłam telefon i przeczytałam smsa.

Nikt ci nie dogryza w szkole przez to zdjęcie? KS.

Nie, wręcz mi zazdroszczą. Ew.

W USA też jesteśmy na okładce. Tylko że w US Weekly. KS.

Nie no. Nie wierzę. Dlaczego nam zrobili to durne zdjęcia? Ew.

A nie cieszysz się? Wstydzisz się tych zdjęć czy co? KS.

Nie, nie, nie! Po prostu ja nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. Ew.

Dobrze, że nie jesteś ze mną dla sławy. ;) KS.

Że nie jestem z nim dla sławy? Co to u licha znaczy? Czyli jednak on uważał, że jesteśmy razem?

- Ej, zapytaj go co u Logana – szepnęła Weronika.

- Mhm, jasne. – mruknęłam i napisałam smsa Kendallowi, żeby się odczepiła.

Wera znowu mnie męczy żebym zapytała cię co u Logana. Ew.

Może niech sama go o to zapyta? KS.

Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki do Wery nie przyszedł sms. Podsunęła mi pod nos telefon abym przeczytała.

Nie męcz Ewy ani Kendalla żeby się dowiedzieć co u mnie. Może po prostu sama mnie zapytasz? L.

Oczy Weroniki momentalnie pojaśniały i wiedziałam już, że na najbliższe kilkanaście godzin, nawet jak nie dni będę mieć od niej spokój. Pozostało mi jeszcze tylko czekać na nadejście soboty i mój wymarzony lot do LA…

-------------

;)

3 komentarze:

  1. Super *.*
    Ale ty robisz ze mnie CIEBIE! xD Ja wiem, że Ty tak byś robiła :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ff xd. Muszę przerobić kogoś na fankę-wariatkę.. ;*

    OdpowiedzUsuń