Prolog.
1 września 1995 .
Niebieskie drzwi Sali operacyjnej otworzyły się i wyszła zza nich pielęgniarka w białym uniformie. Podeszła do stojącego przodem to okna mężczyzny cicho uderzając butami o podłogę.
- Twoja rodzina jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie – odezwała się kobieta.
- Bliźniaki, prawda? Wiedziałem.. – odparł mężczyzna.
- Na dodatek dziewczynki. Starsza musi umrzeć. Inaczej Zakon sam ją zabije. Jest niebezpieczna dla Księcia.
- Dobrze wiem, że nie chcesz zabijać dziecka.
- A kto by chciał? Będzie z niej prawdziwa piękność. – odpowiedziała ze smutkiem pielęgniarka.
- Może nie musimy jej zabijać? – mruknął z nadzieją mężczyzna.
- Książę się i tak dowie.
- Nie, jeśli udamy, że urodziło się tylko jedno dziecko. Albo skłamiemy, że starszą już się zajęliśmy.
- To by się mogło udać. Miejmy nadzieję, że Nathaniel się o tym nie dowie. Zostaw to mnie, dobrze? Znajdę dziewczynce dobry dom. Jej matka myśli, że urodziła jedno dziecko. Już się tym zajęłam – odpowiedziała pokazując na swoją skroń i z uśmiechem na ustach odeszła.
Nie mieli pojęcia, że za rogiem stał wszystkiego świadomy i niewinnie wyglądający chłopak.
-----------
Piszcie w komentarzach opinie!
Ja to już znam... xD Piękne, wiesz :P
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba choć trochę nie wiadomo o co chodzi XD. Poczekamy, zobaczymy :-)
OdpowiedzUsuń