piątek, 8 marca 2013

Rozdział 36.

*oczami Wery, w międzyczasie*

- Chodźmy stąd. – szepnął Logan całując mnie w ucho.

- Nie możemy. – odparłam smutno.

- A kto tak powiedział? To wolny kraj.

- Ale i tak nie możemy. Ewa i Kendall już gdzieś poleźli.

- Nie martw się o Victorię. Ona bardzo dobrze się bawi podrywając Nialla. – wskazał palcem na środek sali, gdzie tańczyli śmiejąc się z czegoś.

- No chyba masz rację. A co z Nathalie? Powinnam jej poszukać, bo nie widziałam jej od dłuższego czasu.

- O tą Nathalie ci chodzi? – położył mi dłonie na ramionach i delikatnie mnie obrócił tak, że stałam twarzą do sceny, przed którą całowali się Max z Nath.

- One tak szybko dorastają. – teatralnie wzięłam głęboki oddech i zaśmiałam się.

- Skoro spełniłaś swój rodzicielski obowiązek to może teraz spędzisz trochę czasu ze swoim chłopakiem?

- Nie wiem czy tak ich mogę zostawić. – odpowiedziałam żartobliwie uśmiechając się.

- Nie masz wyjścia. – Logan złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.

Na zewnątrz było w dalszym ciągu ciepło, a słońce zbliżało się do zachodu. Prowokacyjnie usiadłam na chodniku koło słupków parkingowych i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Nie ruszam się stąd. – burknęłam i wydęłam usta w podkówkę.

- Nie musisz się ruszać. Poczekaj chwilkę to zadzwonię po jakiś podnośnik i odholuję cię do domu. – zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu telefonu.

- Nie zrobisz tego.

- Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien. – wybrał numer i przyłożył aparat do ucha. – Dzień dobry. – odezwał się po chwili do komórki. – Chciałbym zamówić dźwig.

- Dobra, skończ. – wstałam i wyrwałam mu telefon. – Po co ci w ogóle numer do centrum budowlanego?

- Widzisz? Można? Można. – nie odpowiedział na pytanie tylko zaśmiał się i wziął mnie za rękę.

- To co chciałeś robić, że wyprowadziłeś mnie z klubu?

- Wszystko. Możemy pójść  do kina, na plażę.. – zaczął wymieniać.

- Może spacer? – zaproponowałam.

- Spacer odpada.

- Niby czemu?

- Powiedzmy, że chciałbym spędzić z tobą czas, a nie z Ewą i Kendallem.

- Chcesz mi powiedzieć, że oni teraz obściskują się w parku? – upewniłam się ze śmiechem.

- Można to tak nazwać. Chodź, pojedziemy na plażę. – wziął mnie za rękę i poprowadził na parking z tyłu klubu.

Zaraz za rogiem budynku zauważyłam Ewę i Kendalla szukających coś w bagażniku BMW chłopaka. Popatrzyłam znacząco na Logana, a on tylko wywrócił teatralnie oczami. Nie zauważyli nas, więc postanowił wykorzystać ten fakt. Podbiegł do nich i wrzasnął zza ich pleców. Kendall podniósł błyskawicznie głowę i uderzył się w klapę od bagażnika.

- Logan! – wrzasnął wściekły. – Co ty do cholery robisz?!

Zaśmiałam się mimowolnie z ich min. Reakcja Kendalla była niezapomniana. Ewa stała z boku i też się śmiała.

- Oj. Że też Ewa się nie wystraszyła! Kendall, cóż za pokaz męskości i odwagi. – zażartował.

- Przysięgam, że się zemszczę. – odgryzł się chłopak i objął Ewę w talii. Dziewczyna przycisnęła mu rękę do czoła i uśmiechnęła się krzepiąco.

- Co wy tu robicie? – zapytała udając zainteresowanie. – Nie powinniście być w klubie?

- O to samo mogę się was zapytać. – zachodzące słońce padło na naszyjnik Ewy. Wcześniej u niej go nie widziałam. Już miałam zapytać ją, czy to Kendall jej go dał, ale uprzedziła mnie pokazując gestem, że powie mi później.

- Tam jest strasznie nudno. – burknęła wyjmując koc z bagażnika.

- Wiem. My swoje zrobiliśmy. Teraz to Victoria musi wykorzystać swoją szansę i poderwać Nialla. Chyba jej nawet dobrze idzie. Jak wychodziliśmy to tańczyli razem.

- A Nathalie? – zapytał Kendall.

- Całowała się z Maxem. – uzupełnił Logan.

- Z tym Maxem? Z Maxem z The Wanted? – Kendall zamknął bagażnik i zaczął rozglądać się nerwowo po okolicy.

- Tak. – burknęłam.

- Ej, Kendall. Przez te dziewczyny czuję się jak stara sąsiadka pod blokiem plotkująca bo nie ma nic innego do roboty. – zażartował Logan i pospiesznie wsiadł do auta.

- Na nas też czas. – mruknęła Ewa i popchnęła Kendalla w kierunku ulicy.

Pospiesznie podążyłam w ślady Logana. Pomachałam im tylko przez okno i ruszyliśmy.

- Kierunek plaża! – zakomenderował chłopak chwytając mnie za rękę i włączyliśmy się do kalifornijskiego ruchu.

-------------------------

Z dedyczkiem dla Mrs. Henderson. :D

1 komentarz: