- Mam wyrzuty sumienia. – szepnęłam.
- O co chodzi? – zapytał Kendall strapionym głosem. – Coś się stało?
- Nie. – zaśmiałam się. – Uważam tylko, że nie powinniśmy wychodzić z urodzin Vicki.
- Ah, to. – westchnął i kopnął kamyk leżący na ścieżce.
- Nie uważasz, że to było niegrzeczne?
- Może trochę było. – przyznał mi rację. – Jak chcesz to możemy jeszcze tam wrócić. – dodał szybko.
- Nie, nie chcę.
- To po co ta afera?
- Jakoś dziwnie się czuję.
- To znaczy? – zmartwił się. – Jak dziwnie?
- Jakby coś miało się wydarzyć. Coś strasznego. I mam wrażenie, że to przeczucie dotyczy jednego z was. – odparłam wbijając wzrok tępo w stopy.
- Miałaś już tak wcześniej? – poczułam na sobie jego wzrok, ale nie odwróciłam głowy.
- Nie. To znaczy…. – zaczęłam niepewnie. – Tak. – dodałam po chwili. Musiałam mu powiedzieć o Michaelu. Nie mogłam go dłużej okłamywać.
- I komuś stała się krzywda? – zapytał delikatnie.
- Nie. Po prostu przez dwie noce z rzędu śniłam o człowieku, którego nigdy na oczy nie widziałam, a potem nagle wpadłam na niego w szkole. Czy to nie jest dziwne?
- Chyba mam dziewczynę przepowiadającą przyszłość. – uśmiechnął się szeroko i objął mnie ramieniem.
- To nie jest śmieszne. – burknęłam. – To jest dziwne. I straszne. Boję się o was. O ciebie. – podniosłam wzrok i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Nie masz się o co bać. Znowu chodzi ci o Kayslee? – westchnął i pogłaskał mnie po policzku. – Kayslee to zamknięty rozdział. Nic do niej nie czuję. Dla mnie liczysz się tylko ty. Przecież to wiesz.
- Nie o Kayslee mi chodzi. Mam przeczucie, że może ci się coś stać.
- Masz na myśli wypadek? – upewnił się.
- Tak.
- Nie myśl o tym. Będę na siebie uważać. – obiecał wiedząc, że właśnie to chcę od niego usłyszeć.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. – odparł i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Jeśli coś ci się stanie to cię zabiję. – powiedziałam grobowym tonem.
Kendall zaśmiał się tylko i pociągnął mnie na trawę. Rozłożył przyniesiony koc i usadowił się na jego środku.
- Nic mi się nie stanie. – powtórzył po woli podkreślając ostatnie słowo. Poklepał miejsce obok siebie i skinął na mnie głową. Usiadłam posłusznie i zmieszana zaczęłam bawić się frędzlami od koca.
- Powinnam była ci powiedzieć o tych snach dużo wcześniej. – przyznałam po chwili ciszy. – Przepraszam.
- Cieszę się, że w ogóle mi o nich powiedziałaś.
- Przepraszam cię za to, ale ja się bałam. Właściwie to nawet nie wiem czemu tak późno ci o tym mówię.
- Nie ufasz mi? – zapytał zmartwionym głosem.
- Ufam! – zapewniłam go zbyt szybko. – Jesteś pierwszą osobą, której o tym powiedziałam. – dodałam cicho.
- Weronika o tym nie wie? – zdziwił się.
- Nie. Bałam się, że mnie wyśmieje. Pewnie się mylę, ale boję się tego.
- Musisz jej powiedzieć.
- Przy następnej okazji jej powiem. – obiecałam i uśmiechnęłam się smutno. – Możemy zmienić temat?
- Jasne. – odparł i pogłaskał delikatnie mój obojczyk. Mimowolnie zadrżałam. – Zimno ci? –zmieszał się lekko, bo nie wziął żadnej bluzy.
- Nie, nie. – powiedziałam pośpiesznie i wzięłam go za rękę. Była taka ciepła i miękka.
Kendall zrozumiał o co mi chodzi i zaśmiał się cicho pod nosem.
- Aż tak na ciebie działam? – wyszeptał w moje włosy.
- Nawet nie wiesz jak. – ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go w nos.
Chłopak mruknął coś pod nosem w stylu znowu to samo i zgrabnie przyłożył swoje usta do moich. Wplótł mi palce we włosy, a ja naparłam dłońmi na jego tors. Złapałam go za kołnierzyk koszuli i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Dopiero po chwili oderwaliśmy się od siebie i oboje mieliśmy przyspieszone oddechy.
Delikatnie dotknęłam opuszkami palców jego dolnej wargi. Kendall położył mi dłoń na talii i przysunął się jeszcze bliżej, gdy usłyszeliśmy odgłos robienia zdjęcia i wywoływanie flesza z aparatu. Odskoczyłam od niego jak oparzona i oblałam się rumieńcem.
- Nie przeszkadzajcie sobie. – powiedział facet z aparatem i wrócił do robienia nam zdjęć.
- Za późno. – syknęłam i uciekłam z parku.
Coś jak Zmierzch xd Wypadek, niee! ;(
OdpowiedzUsuńCudo!
Caly czas konczysz rozdzial spierdalajac xD
OdpowiedzUsuńCICHO XDDD
OdpowiedzUsuń