*oczami Logana, w międzyczasie*
- Możesz mi to wszystko wyjaśnić? – poprosiłem delikatnie, lecz stanowczo patrząc na nią.
- Niby co? – Zuza wbiła wzrok w swoje splecione na kolanach ręce. – Patrz na drogę. – upomniała mnie.
- Jak to zostałaś zgwałcona? Kto ci to zrobił?
- Nie chcę to tym rozmawiać.
- Skoro tak stawiasz sprawę.. – mruknąłem do siebie. – Odwiozę cię do domu, ale potem muszę coś załatwić.
- Nie zostawiaj mnie samej. – zaprotestowała.
- Muszę. To wszystko przez ciebie. Dlaczego mnie do cholery pocałowałaś?
- Ja, sama nie wiem. Przepraszam cię za tamto. Nie możesz mnie samej zostawić.
- Muszę. Muszę to z nią wyjaśnić.
- Ale ona nie chce twoich wyjaśnień. Gdyby chciała, to by została.
- A co ty być zrobiła gdybyś zobaczyła swojego chłopaka całującego inną dziewczynę? – prychnąłem.
- Czekałabym na wyjaśnienia. Nie możesz mnie zostawić. – powtórzyła przez zęby.
- Dobrze wiesz, że zerwaliśmy.
- Ale ja cię kocham! – krzyknęła i znowu zaczęła płakać.
- Dziewczyno! Zerwaliśmy ze sobą!
- Nie. To ty ze mną zerwałeś.
- Ja do ciebie już nic nie czuję. Możemy odłożyć tą rozmowę?
- Jasne. – mruknęła cicho pod nosem. – Kendall. – dodała po chwili.
- Co Kendall? – zdziwiłem się.
- To Kendall mnie zgwałcił.
- Niemożliwe. On by nigdy czegoś takiego nie zrobił. – broniłem przyjaciela.
- Ale zrobił.
Na szczęście niedługo potem dojechaliśmy pod mój dom. Dziękowałem Bogu za to, że nie było korków. Jedyne o czym teraz marzyłem było spotkanie z Weroniką. Chciałem jej to wszystko wyjaśnić, a bałem się, że będzie za późno. Musiałem także wyjaśnić to wszystko z Kendallem.
- Czuj się jak u siebie. – powiedziałem do niej podając jej klucze od domu. – Nie czekaj na mnie.
Zuza nie odpowiedziała. Posłusznie otworzyła drzwi i zniknęła w środku budynku. Zaraz gdy drzwi się zamknęły, rzuciłem się biegiem do garażu. Wyprowadziłem z niego mój jednoślad. Jak ja dawno na nim nie jeździłem…
Pospiesznie wskoczyłem na motor i odpaliłem go jednym mocnym kopnięciem. Już po chwili ponownie wyjechałem na drogę i włączyłem się do kalifornijskiego ruchu.
Nocna bryza owiewała mi twarz i rozjaśniła myśli. Jak ja mogłem być taki głupi i tak potwornie zranić Weronikę? Nigdy sobie tego nie wybaczę. Bałem się, że ona mi tego nie zapomni. Może już nigdy nie będzie tak jak zwykle? Nie wierzyłem, że Kendall mógłby zgwałcić Zuzę. Przecież to do niego niepodobne! On jest na zabój zakochany w Ewie!
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Wery. Nie odbierała. A czego innego miałem się po niej spodziewać? Przypomniałem sobie jej uśmiech… Aż robiło mi się ciepło na sercu.
- Jadę do ciebie. – nagrałem się jej na pocztę głosową.
Jakiś kierowca zatrąbił na mnie bo zajechałem mu drogę. Przeprosiłem go gestem i pojechałem dalej. Aż do najbliższego skrzyżowania.
Oślepiło mnie jasne światło. W jednej chwili jechałem sobie spokojnie po ulicy, a w drugiej próbowałem się ratować przed zmiażdżeniem. Samochód z nad przeciwka jechał prosto na mnie. Skręciłem gwałtownie w bok i przeleciałem przez kierownicę motoru dobre kilka metrów. Skórzana kurtka zamortyzowała siłę uderzenia, ale i tak poczułem chrupnięcie w ręce. Walnąłem głową o chodnik, a potem była już tylko ciemność.
---------------
Krótki wyszedł ale co mi tam. Z dedykacją dla Wery. ;D
Logan! ;(
OdpowiedzUsuńFajnie napisane, ale LOGAN!