- Nic mu nie będzie, nic mu nie będzie. – gadałam w kółko i w kółko. – Wiedziałam. Wiedziałam, że coś się komuś stanie.
Nie mogłam siedzieć. Chodziłam cały czas od sali operacyjnej do drzwi przy których siedzieli Kendall z Jamesem.
- Wera dalej nie odbiera. – wysapał zadyszany Carlos wbiegając na korytarz.
- Jak to nie odbiera? – zmartwiłam się.
- Nie wiem. Może coś jej się stało? – podrzucił James.
- Nawet tak nie mów. – syknęłam wyjmując z kieszeni telefon.
- Co robisz? – zapytał Kendall.
- Skoro nie odbiera komórki to może od jej mamy dowiemy się co się z nią dzieje? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. – Muszę jeszcze zadzwonić do mamy i powiedzieć, że wrócę późno. – dodałam i wybrałam numer.
- Tak? – rozległ się głos mojej mamy.
- Mamo? To ja.
- Coś się stało? Dlaczego do mnie dzwonisz?
- Logan miał wypadek. – powiedziałam bez owijania w bawełnę.
- Jezus Maria. – przeraziła się. – Ale wszystko z nim dobrze, prawda?
- Nie wiem. Jest operowany. Pod wpływem uderzenia miał krwotok wewnętrzny czy coś. Nie chcą nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy rodziną. A mama Logana i Presley przyjadą dopiero rano.
- O mój Boże. – tylko tyle udało jej się powiedzieć.
- Ale dzwonię z innego powodu. Jest Weronika w domu?
- Nie. Myślałam, że jest z Loganem.
- Rzecz w tym, że nie było jej z Loganem. Z nami też jej teraz nie ma i nie możemy się do niej dodzwonić.
- Mam nadzieję, że nic się jej nie stało.
- Ja też, mamo. Tylko proszę, nie mów nic mamie Wery. Nie chcę, żeby się martwiła. Pojadę z Kendallem pokręcić się po okolicy albo coś. Jakby się do was odezwała to zadzwoń do mnie, dobra?
- Jasne. Tylko uważaj na siebie. – przestrzegła i rozłączyła się.
- W domu też jej nie ma i nie wiedzą gdzie jest. – rzuciłam do chłopaków i usiadłam koło Kendalla.
Chłopak objął mnie opiekuńczo ramieniem, a ja wtuliłam głowę w zagłębienie pod jego obojczykiem.
- Ale ja bym dał, żeby Halston teraz tu była. – mruknął do siebie James i poczułam jak Kendall się śmieje.
- Zazdrościsz? – zapytał.
- Ja też ci zazdroszczę. – dodał Carlos. – Alexa jest na drugim końcu kraju.
- Życie jest brutalne. – rzuciłam i zamknęłam oczy.
- Jesteś zmęczona? – wyszeptał mi na ucho Kendall.
- To za dużo jak na moje możliwości. Powinniśmy poszukać Weroniki.
- Nie mamy pojęcia gdzie ona jest. Nie wiemy nawet gdzie jej szukać. Na policję też nie możemy pójść. Nie przyjmą zgłoszenia bo mają swoje procedury.
- Czyli mamy tu tak siedzieć i nic nie robić?! – krzyknęłam wściekła odrywając się od chłopaka i gwałtownie wstając. Naraziłam się tym oczywiście na rozgniewane spojrzenia pacjentów czekających na przyjęcie i pielęgniarek.
- Niech się pani nie wydziera. – upomniał mnie lekarz. – To jest szpital.
- Przepraszam. – burknęłam cicho i z powrotem usiadłam na krześle tylko, że tym razem wybrałam najbardziej oddalone od chłopaków.
- Mamy dziewczynę wyciągniętą z wody! – krzyknął wysoki lekarz z ciemnymi włosami i pobiegł do drzwi wejściowych.
- Coś mi mówi, że ci lekarze dzisiaj się trochę napracują. – rzucił beztrosko Carlos.
Nie skomentowaliśmy tego tylko wpatrywaliśmy się tempo w drzwi prowadzące do sali operacyjnej. Nie miałam siły ani ochoty siedzieć tak i czekać.
- Chce ktoś kawę albo coś? – zapytałam wstając.
- Nie, dzięki. – odpowiedzieli chórem James i Carlos.
- Mi możesz kupić Sprite’a. – wtrącił Kendall wciskając mi do ręki pięć dolarów. Odepchnęłam jego dłoń i poszłam w kierunku automatu.
I pomyśleć, że wcale nie tak dawno temu kupowałam w tej maszynie pepsi zaraz po podsłuchaniu rozmowy Kendalla z Jamesem, w której Kendall powiedział mu, że mnie kocha. Ten czas tak szybko leci, pomyślałam i uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Jak się nazywa ta dziewczyna? – usłyszałam głos kobiety zza ściany.
- Nie mamy pojęcia. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów. – odpowiedział jej męski głos.
- Jakiś rybak wyłowił ją na brzeg. Widział, że skoczyła z klifu i zaczęła się topić. Podejrzewamy próbę samobójczą. – uzupełnił drugi męski głos.
Kto byłby aż tak głupi, żeby próbować się zabić? Żadne życie nie jest aż tak beznadziejne, żeby popełniać samobójstwo. Uchyliłam lekko drzwi do sali ciekawa o kogo chodzi i nie mogłam nic na to poradzić, że gdy zobaczyłam kto leży na łóżku, nogi się pode mną ugięły.
- Weronika. – wychrypiałam z niedowierzaniem i zemdlałam.
LOL! Jak możesz? xd
OdpowiedzUsuńŚwietne! Popłakałam się :<