czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 47.

- Podjęłam decyzję. – powiedziała Wera po chwili milczenia.

- Jaką niby znowu decyzję? – zdziwiłam się podkładając sobie poduszkę pod plecy.

- Wracam do Polski.

- Ale… - zbiła mnie z tropu. – Dlaczego? Nie możesz się tak po prostu poddać!

- Ale ja już nie wiem co robić. On mnie dalej nie pamięta. – wyjaśniła.

- Przypomni sobie. Nie martw się. – próbowałam ją pocieszyć, ale obie wiedziałyśmy, że kłamię i nic nie jest pewne.

- Ewa, od wypadku minął ponad miesiąc. – powiedziała powoli jakbym była jakaś niedorozwinięta.

- Ale dopiero wczoraj wrócił do domu. Może znajome rzeczy jakoś mu przypomną wszystko? – położyłam jej dłoń na ramieniu w przyjaznym geście.

- To już postanowione. Jutro mam samolot do Polski. Nie dam rady już tak żyć. Chcę wrócić do kraju. Nie czuję cię tu dobrze.

- A co ze mną? – zapytałam smutno.

- Poradzisz sobie. Masz przecież Kendalla. On jest wpatrzony w ciebie jak obrazek.

- Nie chcę gadać z facetem o babskich sprawach. Z kim będę dzielić tajemnice? Dalej nie wiem dlaczego Michael mi się śnił.

- A Nathalie? I Victoria? – podsunęła.

- Błagam cię. Nathalie cokolwiek by nie zrobiła to się potknie, walnie albo coś innego teoretycznie niemożliwego i wszystkie zaczynamy się z niej śmiać. A Victoria jest zapatrzona w Nialla.

- Bez obrazy, ale ty tak samo patrzysz na Kendalla. – szturchnęła mnie lekko w brzuch.

- Serio? Inaczej nie potrafię. On ma takie ładne oczy… - powiedziałam rozmarzonym głosem, by zrobić jej na złość.

- No widzisz? Właśnie o tym mówiłam.

- Wiesz, że tylko się z ciebie nabijam.

- Niestety wiem.

- O której masz samolot? – rzuciłam zmieniając temat.

- Tak właściwie to wyjeżdżamy za chwilę. Przyszłam się tu tylko z tobą pożegnać. – przyznała odwracając wzrok.

- Ale jak to? – zdziwiłam się i zrobiło mi się jakoś smutno. – Przecież mówiłaś, że wylatujesz dopiero jutro.

- Ale zależy mi na czasie, a z Los Angeles nie ma bezpośredniego wylotu w najbliższym terminie, więc lecimy z przesiadką w Nowym Jorku.

- Ale że już?

- Przepraszam, naprawdę. Muszę iść. – powiedziała cicho. – Pożegnalny uścisk?

- Jasne. – próbowałam na powrót się uśmiechnąć, ale wyszedł mi tylko grymas. Przytuliłyśmy się, a ja nie mogłam już powstrzymać łez.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Na sto procent wiedziałam kto stoi na zewnątrz i żołądek podszedł mi do gardła. Jak mogłam zapomnieć?

- Ktoś dzwoni. – powiedziała Wera odsuwając się ode mnie bo widziała, że nie zareagowałam.

- To Kendall. Przepraszam. Zapomniałam ci powiedzieć, że miał do mnie przyjechać. – przyznałam zawstydzona i wstałam otworzyć dzwi.

- Przynajmniej jego będziesz tu mieć. – powiedziała podążając za mną.

- Hej. – rzuciłam w stronę gościa ocierając łzy wierzchem dłoni.

- Coś się stało? – zapytał zmartwiony próbując mnie przytulić, ale odsunęłam się. Nie chciałam, żeby Wera patrzyła na moje szczęście w chwili, gdy Logan jej zupełnie nie pamięta.

- Wracam do Polski. – powiedziała Weronika uśmiechając się smutno.

- Ale dlaczego wracasz? – zapytał, ale po chwili sam sobie uświadomił jaki jest tego powód.

Dziewczyna przytuliła go mocno i wyszła na zewnątrz machając nam na pożegnanie.

- Zadzwonię jak tylko dolecę! – krzyknęła i weszła do swojego domu.

Łzy zaczęły płynąć mi jeszcze bardziej i nie miałam siły ich ocierać.

- Hej. – szepnął Kendall i objął mnie mocno ramieniem.

- Zauważyłeś, że znowu jestem cała zasmarkana w twojej obecności? – zaśmiałam się gorzko.

- Mi to nie przeszkadza. – wyszeptał mi we włosy.

- Przepraszam.

- Nie zamartwiaj się o Weronikę. Skoro uznała, że lepiej jej będzie w Polsce, to my nic nie możemy zrobić.

- Ale przecież Logan sobie wszystko przypomni.

- Wiesz, gdybyś ty nagle zapomniała o mnie to ja też bym nie dał rady z tobą przebywać, bo to byłoby dla mnie zbyt bolesne. Wyobrażasz sobie przebywanie w jednym pomieszczeniu z osobą którą kochasz, a ona cię nie pamięta? Ja nie, a kocham cię najbardziej na świecie.

- Wiem to. – pocałowałam go prosto w usta. – Ja ciebie też.

Chłopak zaśmiał się wplatając mi palce we włosy i pocałował mnie jeszcze raz. Dłużej.

2 komentarze: