piątek, 22 marca 2013

Rozdział 55.

*oczami Wery, w międzyczasie*

Kendall bez zbędnych pytań odwiózł mnie do domu. Żeby Ewa się o niczym nie dowiedziała dałam mu Zmierzch i kazałam mu powiedzieć, żeby wyjaśnił swoją nieobecność faktem, że  pojechał do mnie tylko po tę płytę. Przynajmniej on miał u niej fory. Nie musiał robić zbyt wiele, żeby go uwielbiała. On zresztą też poza nią świata nie widział. Odjechał najszybciej jak się dało, a ja weszłam do domu.

- Wera? – doszedł mnie głos mamy z kuchni. – Możesz tu na chwilę przyjść?

- Już idę. – mruknęłam wściekła ściągając pierścionek. Może i byłam pełnoletnia, ale moi rodzice na pewno by się nie ucieszyli gdybym im oznajmiła, że się zaręczyłam przed ukończeniem liceum.

Weszłam do kuchni i stanęłam jak wryta w drzwiach. Po kuchni tam i z powrotem chodził wściekły Logan. Na ziemi widziałam szczątki jakiegoś wazonu, który chyba znalazł się w złym miejscu i w złym czasie.

- Zostawię was samych. – powiedziała moja mama zmieszanym głosem. Pewnie chciała jak najszybciej uciec od mojego wkurzonego chłopaka. Nie dziwię jej się, bo najchętniej poszłabym w jej ślady. Zły Logan to nie był dobry znak.

- Coś się stało? – zapytałam głupio ściągając torebkę i zawieszając ją na oparciu od krzesła.

- I ty jeszcze głupio pytasz?! – wydarł się pokazując ręką w stronę stołu.

Leżało na nim najnowsze wydanie Entertainment Weekly ze mną na okładce. Nie było by zbytniej afery gdybym na niej całowała swojego chłopaka. Zdjęcie przedstawiało mnie i Josha.

Wzięłam gazetę do ręki gazetę i otwarłam szerzej oczy ze zdumienia. Wiedziałam, że on się w końcu dowie. To była kwestia czasu, a teraz żałuję, że dowiedział się o tym w taki sposób.

- To nie jest tak jak myślisz. – zaczęłam się bronić, choć dowody były przeciwko mnie.

- Nie zgrywaj kogoś kim nie jesteś. Możesz mi powiedzieć dlaczego?!

- Ja.. – zaczęłam, ale zamilkłam. Nie chciałam go bardziej ranić.

- Chciałaś się na mnie zemścić, prawda? – podpuścił mnie.

- Nie! – zaprzeczyłam szybko podchodząc do Logana i próbując złapać go za rękę, jednak chłopak odsunął się ode mnie. Zabolało mnie to i poczułam jak moje oczy zaczynają robić się wilgotne.

- To dlaczego to zrobiłaś?

- Usiądź do cholery to ci wszystko wyjaśnię! – krzyknęłam zdenerwowana napiętą atmosferą panującą w pomieszczeniu.

Zdezorientowany chłopak zatrzymał się i posłusznie wykonał moje polecenie. Nie mogłam ukrywać przed nim prawdy. Nie dłużej.

- Słucham. – popędził mnie z pogardą w głosie.

- To nie trwało długo.

- Czyli ile to trwało?! – znowu się uniósł i walnął pięścią w stół tak mocno, że aż się wzdrygnęłam. Nigdy nie widziałam go żeby był agresywny w moim otoczeniu. Ba, żeby w ogóle był agresywny.

- Dwa tygodnie. – powiedziałam skruszona powstrzymując płacz. – Wtedy jak miałam samolot do Polski na lotnisku wpadłam na Josha. Nie byłam wtedy z tobą więc nie widziałam w tym nic złego, że spodobał mi się inny chłopak. Ty mnie w ogóle nie pamiętałeś. Lekarze mówili, że istnieje ryzyko, że już nigdy nie przypomnisz sobie tego zapomnianego fragmentu. Nie mogłam patrzeć jak dobrze ci jest z Zuzą i wyjechałam.

- Dlaczego nic mi nie mówiliście, że byłaś moją dziewczyną?

- Mówiliśmy ci to miliony razy, ale Zuza cię otumaniła. Gdy była w pokoju nie widziałeś świata poza nią.

- Czyli to jest stare zdjęcie? – upewnił się już spokojnie.

Popatrzyłam na feralny dowód mojego byłego związku z Joshem. Chciałabym, żeby to było stare zdjęcie. Przez całe dwa tygodnie ukrywaliśmy się przed światem. Nigdy nie całowaliśmy się publicznie i nawet unikaliśmy takich wyjść, by nikt się o nas nie dowiedział. To zdjęcie zostało zrobione dzisiaj. Teraz pozostawało mi tylko zastanawiać się jak już mogło być w gazetach.

- Nie. – powiedziałam do siebie cicho licząc na to, że Logan tego nie usłyszy. Pomyliłam się.

- Ale przecież.. – nie mógł uwierzyć w moje słowa. – Wczoraj się zaręczyliśmy. – powiedział głucho chowając twarz w dłonie.

- Dzisiaj do niego pojechałam żeby zakończyć tę znajomość, ale on mnie wtedy pocałował. Przepraszam cię. Powinnam ci była o tym wcześniej powiedzieć.

- Więc to dlatego nie założyłaś dzisiaj pierścionka. – powiedział do siebie z wyrzutem.

- Pierścionek schowałam przed mamą. Nie chcę, żeby na razie wiedziała.

Logan nie odpowiedział. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy przez jakiś czas. Nie zwracałam uwagi na to która jest godzina, ale gdy zegar wybił dwudziestą, chłopak poderwał się z krzesła jak na zawołanie zabierając kurtkę i podążył w kierunku drzwi.

- Muszę to wszystko przemyśleć. – rzucił tylko i wyszedł z domu pozostawiając mnie zupełnie samą z moimi myślami.

- Przepraszam.. – szepnęłam w przestrzeń i pozwoliłam wstrzymywanym łzom popłynąć po mojej twarzy.

----------------------------

Z oczywistym dedykiem dla Wery. <3.

2 komentarze:

  1. Zajebiste.. ♥ Ale i tak, mogę się założyć, że Jej wybaczy ♥

    OdpowiedzUsuń