wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 73.

Byłam wściekła na rodziców za ukrywanie przede mną faktu, że mam siostrę. Przez kilkanaście lat przyjaźniłam się z Weroniką, chodziłyśmy razem wszędzie, nocowałyśmy u siebie, a ja nie zauważyłam między nami podobieństwa? Jak byłyśmy małe to chciałyśmy aby się okazało, że jesteśmy siostrami, które odnalazły się po latach, ale to była dziecięca wyobraźnia. Nie mówiłyśmy tego na serio. Czasami trzeba uważać czego sobie człowiek życzy, bo to się jeszcze spełni i to w najmniej oczekiwanym momencie.

Nie wiedziałam jakim cudem, ale szybciej niż oczekiwałam, znalazłam się w domu Kendalla. Na ulicy nie było żywego ducha. Spojrzałam na zegarek. No tak. Dochodziła druga w nocy. Miałam tylko nadzieję, że ktoś będzie u niego w domu. Nie miałam zamiaru wracać do siebie i do wściekłej mamy. Skoro jutro miałam wyjechać z Los Angeles to dzisiejszą noc chcę spędzić tak jak sobie zamarzę.

Już po kilku kilometrach wysokie szpilki, które założyłam zaczęły mi się dawać we znaki. Czułam, że zaraz nogi mi odpadną. Stopy miałam całe poranione. To taka wskazówka, żeby następnym razem wziąć ze sobą plastry na odciski. Ściągnęłam buty i resztę drogi pokonałam na bosaka. Nie dbałam o to, że chodnik był brudny i w dalszym ciągu jeszcze nagrzany od kalifornijskiego słońca, ale wszystko było lepsze od mordęgi na obcasach.

Stanęłam pod drzwiami do domu Kendalla. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Mimo późnej pory po chwili ze środka budynku wyszedł chłopak ubrany w pośpiechu narzucone spodnie i w szarą koszulkę ze Spider-Manem.

- Co tu robisz? Czyżbyś się za mną stęskniła i przyszła dokończyć to co zaczęliśmy robić w samochodzie?– zażartował z uśmiechem, ale gdy zlustrował mnie wzrokiem i zobaczył mój strój oraz buty w ręce od razu zrzedła mu mina.

- Obudziłam cię? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie ignorując jego zalotną wypowiedź. Oczywiście, że go obudziłam, bo inaczej by tak nie wyglądał.

- Nie. Logan zrobił to jakieś pół godziny wcześniej.

- Jest tu? – zdumiała mnie ta informacja. Byłam przekonana, że będziemy sami.

- Josh mu przywalił. – popatrzyłam na niego przerażonym wzrokiem. – Nic mu nie jest. – zapewnił szybko widząc moją gwałtowną reakcję. – Ma tylko stłuczony nos i rozwaloną wargę. Poza tym jest tym samym idiotą, którym był, gdy całował się z Mirandą.

- Jesteś pewny, że nie trzeba pojechać  z nim do szpitala? Może ten nos jest złamany?

- Nic mu nie będzie. Nafaszerował się środkami przeciwbólowymi, a teraz śpi jak zabity w pokoju na górze.

- Na stłuczony nos wystarczy okład z lodu, geniusze.

- To zwykły środek przeciwbólowy. Nic mu nie będzie. Lekarstw chyba nie wziął z powodu nosa tylko przez Werę. – spuściłam wzrok i wbiłam go w swoje brudne od kurzu stopy. – Może wejdziesz? – szedł mi z drogi i zaprosił mnie gestem do środka.

Posłusznie spełniłam jego polecenie i poszłam od razu do salonu z chłopakiem za swoimi plecami. Buty rzuciłam w pierwszy lepszy kąt, nie dbając o to co się z nimi stanie, a sama usiadłam na kanapie.

- Pokłóciłam się z mamą. – powiedziałam cicho walcząc ze wzbierającymi we mnie łzami.

Nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać. Kendall natychmiast usiadł koło mnie i wziął mnie w objęcia. Wtuliłam twarz w jego tors i wybuchłam głośnym płaczem. Chłopak nic nie mówił co było mi na rękę. Nie byłabym w stanie teraz wykrztusić z siebie ani jednego sensownego zdania. Pozwolił mi tylko niszczyć sobie koszulkę moimi słonymi łzami.

W przypływie kolejnej fali emocji zarzuciłam mu ręce na szyję i gwałtownie przywarłam swoimi ustami do jego. Nie tylko ja byłam zdziwiona swoim zachowaniem, jednak Kendall nie protestował. Gdy się całowaliśmy przynajmniej nie ryczałam.

- Przepraszam. – szepnęłam odrywając się od niego.

- Za co? – zmarszczył uroczo brwi.

- Za te moje wahania nastroju. W jednej chwili chcę wszystkich pozabijać, w drugiej ryczę jak małe dziecko, a w trzeciej rzucam się na ciebie.

- Wiesz, osobiście najbardziej lubię u ciebie ten trzeci stan, ale jakoś rzadko go miewasz. – musnął mnie ustami w czoło. – Powiesz mi teraz czemu płakałaś?

Otarłam łzy wierzchem dłoni i zaczęłam wyrzucać słowa z siebie niczym rzeka. Opowiedziałam Kendallowi o reakcji mojej mamy na nasze całowanie, o naszej kłótni odnośnie wyjazdu, o zdradzie mojego taty, no i o tym, że mam siostrę. Tak samo jak ja nie mógł uwierzyć, że Weronika jest moją siostrą. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mam rodzeństwo. Wychowywana byłam jako jedynaczka i dobrze mi z tym było. Nawet w moim najbliższym otoczeniu nie było dzieci i jak na złość nie miałam kuzynów w zbliżonym do mnie wieku.

Chłopak słuchał ani razu mi nie przerywając. Bałam się, że go zanudzę moimi zmartwieniami i problemami z rodzicami, ale było wręcz odwrotnie. Przez cały czas mnie przytulał i dodawał otuchy nie używając słów, co było cenniejsze niż jakiekolwiek puste zdania, które nic nie mogły zdziałać. Pozwoliłam sobie przy nim na szczerość, ale nie wspomniałam tylko o jednej rzeczy. O tym, że jutro w południe wyjeżdżam na drugi koniec świata. Po prostu nie mogłam mu tego powiedzieć.

Gdy skończyłam, zapadła cisza, przerywana jedynie przez ciche tykanie zegara stojącego na szafce nieopodal. Wpatrywałam się w Kendalla ze smutkiem, bo wiedziałam, że to są nasze ostatnie chwile, które spędzimy razem. Po chwili chłopak ziewnął przeciągle co uświadomiło mi która jest godzina.

- Nie jesteś zmęczony? – zapytałam zmieszana moją niedbałością.

- No, może trochę. – przyznał. – Ale nie chcę iść spać.

- Ja też nie chcę spać. Tylko, że nie powiedziałam ci jeszcze o jednej rzeczy.

- Masz jeszcze brata? – próbował mnie rozbawić, ale odniósł marny skutek.

- Haha. Chciałoby się. – odpowiedziałam z sarkazmem. – Nie o tym mówię.

- Więc?

Ręce zaczęły mi się trząść. Bałam się tego, jak on zareaguję na tą informację, ale musiałam mu powiedzieć. Przecież i tak się dowie, a jak wyjadę bez pożegnania to sprawię przykrość nie tylko sobie, ale i jemu. Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie i wbiłam wzrok w swoje dłonie.

- Jutro wyjeżdżam do Polski. – powiedziałam szybko.

- Ale… - krew odpłynęła z twarzy Kendalla. Widać, że go to zaskoczyło. – Przecież miałaś jechać za dwa tygodnie.

- Nie mam pojęcia czemu mama zmieniła plany. Chyba od początku było ustalone, że jedziemy jutro, a mnie tylko okłamali, że mogę tu odebrać dyplom.

- Więc to dlatego tu przyszłaś…

- Po części tak, bo… - zająknęłam się i natychmiast moja twarz zrobiła się czerwona ze wstydu.

- Po części tak bo co? – uśmiechnął się przybliżając swoją twarz do mojej.

- Bo to.

Dzielący nas dystans pokonałam jednym zgrabnym ruchem i popchnęłam Kendalla by się położył na kanapie. Natychmiast przywarłam swoimi ustami do jego. Przylgnęłam całym swoim ciałem do jego torsu starając się by nie dzieliła nas żadna wolna przestrzeń. Zaczęłam niezgrabnie ściągać mu koszulkę przez głowę jednak gdy chłopak to zauważył, przerwał mi tę czynność.

- Co ty chcesz zrobić? – wykrztusił zdumiony próbując złapać oddech, ale nie odsunął się ode mnie.

- Jesteś dorosłym facetem i myślę, że doskonale wiesz o co mi chodzi. – wysapałam i ponownie odnalazłam jego usta.

Gdy tym razem ściągałam mu koszulkę, nie przeszkodził mi. Po chwili T-shirt leżał na ziemi, a ja gładziłam dłońmi po jego umięśnionym brzuchu. Poczułam jego dłonie próbujące rozpiąć mi zamek w sukience, ale widać było, że miał z nim problem.

- Zaciął się. – zażartował.

Zaśmiałam się cicho i pomogłam mu w tej czynności. Sukienka opadła na podłogę pozostawiając mnie w samej czarnej bieliźnie z koronkami. Jak ja się cieszyłam, że ubrałam akurat ten komplet. Sięgnęłam do rozporka Kendalla i zaczęłam go powoli odpinać. Położył mi jednak dłoń na nadgarstku i spojrzał mi głęboko w oczy.

- Jesteś pewna? – zapytał szczerze.

W odpowiedzi pociągnęłam go do sypialni znajdującej się na piętrze byśmy oboje mogli opaść na jego zdecydowanie większe od kanapy łóżko.

----------------

Zaraz 8k wyświetleń... --->     <3. ;*

Notka ciut dziwna, ale jest. ;D. Zapraszam do komentowania.

A tu taka Sydney. Ten pies mnie rozwala xD. ->

8 komentarzy:

  1. Uhuhuh ... <3 Ciekawie :D
    Notka jak zawsze genialna ! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. LOL. Meyerowskie to nie było xd Biedny Logan, a te poczucie humoru Kendalla xd

    OdpowiedzUsuń
  3. CUdeńko:)
    ciekawa jestem co d dalej:)
    czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OCH, ACH! Ewa się napaliła na pana Kendalla! Musi go wykorzystać, bo wyjeżdża! Soł sed XD

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE MASZ SKRUPUŁÓW!!!!!!
    Logan obok leży półmartwy a ty z Kendallem się... No nie, za dużo Greya! Ja, twoja prawowita wirtualna matka zakazuję ci tego czytać! Bo powiem... KENDALLOWI!
    Ten biedaczek to przerwał, a ty nie potrafiłaś, taka tyś buntowniczka?! XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojoj!!!! xDDD. Wtedy nie czytałam Greya! To było Meyerowskie!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. MEYER NIE ROBIŁA SCEN "MIŁOSNYCH" EDA I BELLI PRZY PÓŁMARTWYCH JAZZIE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie moja wina, że byli sami na wyspie! A Logan mógł się nie wtryniać! Jakby swojego domu nie miał! xDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń