środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 74.

*oczami Wery, następnego dnia popołudniu*

Po wczorajszym zajściu na ulicy kazałam Joshowi aby mnie po prostu odwiózł do domu. Już nie obchodziła mnie reakcja rodziców na mój płacz. W tamtej chwili nie chciałam z nim przebywać. Jak on mógł uderzyć Logana? Czułam się odpowiedzialna za ich oboje i chciałam załagodzić konflikt między nimi, któremu sama byłam winna, ale Joshowi nie mogłam przemówić do rozsądku, a z Loganem nie miałam najmniejszej ochoty zamienić choćby jednego słowa. Na moje szczęście rodzice już dawno spali i nie musiałam się nikomu tłumaczyć.

Pomimo tego, że do domu wróciłam późno w nocy, to i tak nie mogłam zasnąć. Rzucałam się cały czas po łóżku dręczona wspomnieniami przywoływanymi przez mój mózg. Wszystkie dotyczyły Logana i wczorajszego incydentu na ulicy. Przed oczami wciąż miałam obraz jego zakrwawionej twarzy i tego, jak całował Mirandę. Nie powinno mnie obchodzić co się z nim stanie, ale i tak się o niego martwiłam. Pozostawało mi tylko mieć nadzieję, że sam sobie opatrzy ranę albo pojedzie do szpitala, chociaż znając go to od razu zwątpiłam w drugą opcję. Logan był typem faceta, który nienawidził prosić kogoś o pomoc. On sam chciał być bohaterem i wybawiać ludzi z opresji.

Sen zmorzył mnie dopiero koło piątej rano jednak nie na długo. Zaraz gdy słońce zaczęło wschodzić i poczułam jego promienie na swojej skórze, ponownie się obudziłam. Próbowałam zasnąć, ale już mi się nie udało. To taka nauczka na przyszłość, żeby zasłaniać na noc rolety. Leżałam tylko jak kłoda, która użala się nad sobą.

Wygrzebałam się z łóżka dopiero wtedy, gdy usłyszałam burczenie w swoim brzuchu. No tak. Teoretycznie powinnam już być po obiedzie. Bez chęci do życia poszłam do łazienki. Popatrzyłam w lustro na swój przerażający widok. W sumie nie powinnam się dziwić, że Logan mnie zdradził. Żaden facet nie chciałby dziewczyny z podkrążonymi oczami i pozlepianymi włosami. Poczułam wzbierające we mnie łzy. Odetchnęłam głęboko aby się uspokoić, ale nie przyniosło to większych efektów. A jeszcze wczoraj obudziłam się koło chłopaka, którego naprawdę kochałam. I co najgorsze, chłopaka, którego dalej kocham bez znaczenia na to, co mi zrobił.

Wzięłam długi prysznic na rozluźnienie. Gorąca woda nie ukoiła moich starganych nerwów, ale za to była przyjemna. Dopiero stojąc tak i bijąc się z myślami uświadomiłam sobie, że nie poszłam do szkoły. Zupełnie o tym zapomniałam, ale też nie miałam na to siły ani ochoty, żeby tam iść. Chciałam tylko żeby wczorajszy dzień się nigdy nie wydarzył. Żeby ta impreza była tylko jednym złym snem, ale to był szczyt marzeń.

Z pod prysznica wyszłam dopiero, gdy skończyła się ciepła woda. Owinęłam się w ręcznik i ze szczotką do włosów w ręce podeszłam do okna. Na ulicy stało BMW Kendalla z nim i Ewą w środku. Myślałam, że będą się całować, ale oni tylko rozmawiali. Odruchowo dla lepszego kamuflażu zaczęłam rozczesywać swoje poplątane włosy. Tak na wszelki wypadek gdyby jednak popatrzyli w okno mojej sypialni. Nie chciałam ich podglądać, ale czułam, że oddaliłam się od przyjaciółki w ostatnim czasie i chciałabym wiedzieć co u niej. Nawet jeśli zakładało to oglądanie jej amorów gdy mam złamane serce.

Ogarnij się, skarciłam się w duchu i wróciłam do łazienki by dokończyć poranną toaletę. Ledwo zdążyłam się ubrać, gdy usłyszałam, że ktoś zadzwonił dzwonkiem przy drzwiach. Nie miałam ochoty z nikim teraz rozmawiać, ale nie mogłam się też izolować. Zrezygnowana poszłam na dół zobaczyć kogo niesie. Zanim otworzyłam mojemu niespodziewanemu gościowi chciałam przywołać na swoją twarz coś na kształt uśmiechu i dopiero wtedy otworzyłam drzwi.

Moim oczom ukazała się postać Ewy, która ledwo powstrzymywała łzy. Dziewczyna zagryzła wargę próbując ukryć swój stan, ale za późno. Zdążyłam zauważyć, że coś się stało.

- Jak się czujesz? – zaczęła wchodząc do środka uprzedzając moje pytanie.

- A jak mam się czuć? Czuję się jak zdradzona idiotka, która mimo oszustw swojego byłego dalej go kocha.

- Masz zamiar mu wybaczyć? – zagaiła z zainteresowaniem i usiadła na krześle w kuchni.

- Na chwilę obecną nie chcę go widzieć na oczy. – oparłam się o blat i wbiłam wzrok w kafelki na podłodze. – Ale możemy o tym nie mówić? Proszę.

- Jasne. – mruknęła i zaczęła bawić się jabłkiem leżącym nieopodal niej.

- Tylko po to tu przyszłaś? Żeby się dowiedzieć co z Loganem? – zapytałam ze słyszalną w głosie niechęcią, której nie udało mi się ukryć. Nie chciałam być nie miła, ale wolałam nie rozmawiać o tej sprawie. – I dlaczego masz na sobie wczorajszą sukienkę? – przypatrzyłam jej się dokładnie pochylając się w jej kierunku.

- Nie domyślasz się? – zarumieniła się lekko, ale widać było, że mimo tej smutnej wiadomości, której jeszcze z niej nie wydobyłam, jest szczęśliwa.

Nagle dotarły do mnie wszystkie fakty. No tak. Przecież Kendall ją odwiózł, więc rozwiązanie było oczywiste.

- O. Mój. Boże. – wykrztusiłam prostując się. – Zrobiliście to!

- No brawo. – próbowała powstrzymać śmiech, ale jej się nie udało.

- I co z naszym postanowieniem?

- Hej, to ty pierwsza złamałaś obietnicę!

- I chyba już tego żałuję. Proszę, nie rozmawiajmy o tym, dobrze?

- Właściwie nie jestem tu po to, żeby rozmawiać z tobą o moim życiu intymnym. – przyznała i odetchnęła głęboko zbierając się na odwagę. – Przyszłam się z tobą pożegnać.

Zaśmiałam się nerwowo myśląc, że to jakiś kolejny głupi żart.

- Jaja sobie robisz, prawda? Przecież miałaś wyjechać dopiero po zakończeniu szkoły.

- Moja mama jak widać trochę zmieniła plany. I już wiem dlaczego wracamy do Polski.

- Oh. Ale co z Kendallem?

- Wiesz, myślałam, że to już koniec. Związek na odległość może się nam nie udać, a ja nie chcę go ograniczać. Jednak dzisiaj rano całą sytuację zmienił pewien list.

- Możesz nie mówić zagadkami? – popędziłam ją z entuzjazmem.

- Dostałam stypendium w Stanford. – powiedziała cicho.

- Gratuluję! – ucieszyłam się i przytuliłam ją mocno. – Więc od października znowu będziesz w Los Angeles.

- Tusze zie. – wysapała odsuwając mnie od siebie ze śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko potrafiła zmieniać nastrój. Jak tu przyszła to wyglądała jakby ktoś umarł, a teraz normalnie się śmiała i po smutku nie było już śladu. – A ty? Dostałaś się?

- Szczerze, to nie wiem. Jeszcze nie dostałam odpowiedzi.

- Na pewno się dostaniesz. Wierzę w ciebie. Będziemy chodzić razem na studia!

- A ty będziesz mogła znowu być z Kendallem.

- I to jest chyba najlepsza strona tego stypendium. – uśmiechnęła się szeroko.

- Kiedy masz samolot? – zapytałam zmieniając temat i tym samym sprowadzając nas na ziemię.

- Teoretycznie powinnam już iść.

Bez słowa wstała i zaczęła iść w kierunku wyjścia, jednak zatrzymała się przed drzwiami i uściskała mnie na pożegnanie.

- Czyli zobaczymy się dopiero w październiku. – powiedziała powstrzymując łzy.

- Nie bój się. Kendall coś wymyśli i zobaczymy się wcześniej. Oczywiście znając jego romantyczną stronę. – uśmiechnęłam się do niej krzepiąco.

- Nie o to mi chodzi. Wiem, że wiesz, że jesteśmy siostrami. I nie mam pojęcia dlaczego mi tego nie powiedziałaś. – w jej głosie słychać było wyrzut.

Nie zdążyłam jej wszystkiego wyjaśnić bo dziewczyna otworzyła drzwi i zderzyła się z Joshem stojącym na zewnątrz. Chłopak chyba chciał właśnie zapukać, ale nie zdążył. Ewa minęła go wymrukując tylko zwykłe „Cześć!” i poszła do siebie do domu.

- Ubierz się w coś wystrzałowego i idziemy do klubu. – rzucił Josh i pocałował mnie w policzek na powitanie.

--------------------------

8k wyświetleń! I już prawie 150 komentarzy. Dzięki wielkie <3.

Stypendium to pomysł Oli. (obiecałam więc wspominam ;*). W następnej notce trochę więcej akcji. Zdradzę, że pojawi się znowu Michael i narkotyki. <3. A tu taka reakcja Wery na notkę... --->



 

6 komentarzy:

  1. Odgadłaś mą reakcję. xd Ja cię zabiję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, dobrze że dostała to stypendium :D
    Genialna notka , czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.;** Fajnie, że dostała to stypendium. :D Czekam z niecierpliwością na nn.;**
    Pozdr. Pati
    PS Wybacz, że nie komentuje każdego rozdziału, ale nie mam za bardzo kiedy wchodzić na kompa.;**

    OdpowiedzUsuń
  4. gratuluje strypędiumQ!!!! zakohalam sie w twoich fanfikach <# <# <# kiedy nastepnyt?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu o co chodzi po co wtrąca sie ten cały Josh? Mam nadzieje że wera mu odmówi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm... Tak się zajęłam historyjkami o p. Barbarze, Ianie i.t.p., że zapomniałam jaka jestem genialna <3

    OdpowiedzUsuń