czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 77.

Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chodziłam bez konkretnego celu po mieszkaniu i poprawiałam wszystko z pedantyczną dokładnością. Jakiś okruszek leżał na podłodze, szafka była o milimetr za daleko od ściany, obrazek był lekko przekrzywiony…

Po kolejnej rundce przez przed pokój już wszystko wyglądało perfekcyjnie. Zatrzymałam się w progu pokoju nie wiedząc co mam teraz zrobić. Wszyscy moi starzy znajomi gdzieś wyjechali na wakacje i w Krakowie nie było nikogo. Moi przyjaciele byli w Los Angeles. Moja przyrodnia siostra, Nathalie, Victoria, chłopcy… No i Kendall.

Do mojej świadomości dotarł jednak dźwięk przychodzącego połączenia na Skype. Pospiesznie weszłam do pokoju i usiadłam na krześle przy biurku. To była Weronika.

Z jednej strony byłam rozczarowana, że to nie Kendall. Chłopak dzwonił do mnie kilkadziesiąt razy, ale w samolocie miałam wyłączony telefon, a potem jak na złość się wyładował. Jednak gdy ponownie uruchomiłam komórkę, on już nie zadzwonił, a ja bałam się wykonać pierwszy krok. Przecież on mógł być na mnie zły za tą noc przed moim wyjazdem.

Natarczywy dźwięk nie ustawał.  Tylko, że w sumie to jest moja przyjaciółka, pomyślałam przywołując się do porządku. Odebrałam z lekką rezerwą bo byłam dalej na nią wściekła za to, że ona od dawna wiedziała, że jesteśmy spokrewnione. Ba, że mamy jednego ojca!

- Hej. – Powiedziała do kamerki.

Na pulpicie ukazała mi się jej twarz. Ta dziewczyna wyglądała jak chodzący trup! Była cała blada i oczy miała podkrążone. Ubrana była w jakąś niebieską koszulę i leżała w łóżku. Za nią widać było znajome ściany szpitala, w którym byłam wiele razy. Czekaj, zaraz. Szpital?!

- Co ci się kobieto stało? – Zapytałam drżącym głosem. – Jesteś w szpitalu!

- Nie pamiętam całego zajścia, ale Logan i Josh mi wszystko wyjaśnili. Wolałabym o tym nie mówić.

- Ale dobrze się czujesz? Miałaś wypadek?

- Można to tak nazwać. – Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł jej tylko grymas bólu, który potęgował trupią bladość twarzy i wydawał się być nie na miejscu.

- Od jak dawna tam jesteś? Jak zwykle nikt mi nic nie powiedział.

- Nie wiem. Chyba trzy dni. Może więcej. Nie obchodzi mnie to.

- Przez trzy dni nikt mnie nie raczył poinformować, że moja siostra leży w szpitalu?! – Wkurzyłam się.

- Kendall nie chciał cię martwić. – Odparła ze skruchą w głosie i zaczęła się bawić końcówkami włosów, które były suche i zniszczone. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.

- A ty nie mogłaś mnie poinformować?

- Nie chciałam żebyś czuła się w jakiś sposób winna, że nie możesz mnie odwiedzić i takie tam.

- Teraz za to czuję się wyśmienicie. – Warknęłam.

- Dobra. Możemy o tym już nie rozmawiać?

- Skoro nie o twoim wypadku to masz mi powiedzieć na czym stoisz z Loganem. I nie odpuszczę ci tego.

- To Logan mnie uratował. Gdyby nie on to nie wiem co by się stało.

- Wytłumaczysz mi przed czym cię uratował? – Zmarszczyłam brwi zirytowana ciągłymi zagadkami.

- Nie chcę to tym mówić, nie zrozumiałaś tego?! – Krzyknęła wściekła, a w kąciku jej oka zauważyłam pojedynczą łzę, która spłynęła po policzku. Dziewczyna zignorowała ją i wbiła wzrok w widok za oknem, który nagle wydał się dla niej bardziej interesujący.

- To nie mów! Chcę ci tylko pomóc!

- Jeśli przez cały czas mamy rozmawiać o moim wypadku to ta konwersacja nie ma sensu.

- Dobra. Przepraszam. Obiecuję ci, że nie będę cię już o to pytać. Jeśli będziesz chciała mi to powiedzieć to kiedyś zrobisz to sama z siebie. -  Uśmiechnęłam się do niej przepraszająco.

- To zakończmy ten temat. Proszę.

- Okej.

- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie raczyłaś zadzwonić do Kendalla? – Rzuciła chwytając się innego wątku jak koła ratunkowego i otarła łzy wierzchem dłoni.

- W sumie to sama nie wiem. Mam wrażenie, że on jest trochę na mnie zły.

- Dlaczego zły? Dziewczyno! On odchodzi od zmysłów! Zadzwoń do niego jak najszybciej! Ale w sumie teraz może nie odebrać..

- Jak to może nie odebrać? – Zdziwiłam się.

- Nic, nic. – Wera zarumieniła się i zakryła usta dłonią. – Nie powinnam była tego mówić. Zapomnij o tym. Proszę.

- Jest z inną, prawda? – Oczy zaczęły mnie szczypać i poczułam, że rozpadam się na tysiące kawałków.

Podejrzewałam, że związek na odległość może się nam nie udać, ale w głębi serca miałam nadzieję, że na zawsze Kendall pozostanie mi wierny. Byłam nastawiona na rozczarowanie, ale prawda i tak mnie mocno zabolała. Jakaś szczęściara mogła teraz koło niego być i nie byłam nią ja.

- Nie! – Zaprzeczyła pospiesznie, ale za późno. Ja już doszłam do innych wniosków. – On nikogo innego nie ma. Dalej gada tylko o tobie.

- To dlaczego może nie odebrać?

- Nie mogę ci tego powiedzieć. Zabije mnie, gdy się dowie, że wiedziałaś.

- Ja cię zabiję jak mi nie powiesz co knujecie.

- Sorry, ale jego się bardziej boję. – Pokazała mi język i wyszczerzyła się szeroko. Miła odmiana dla posępnej twarzy.

Pewnie kontynuowałabym tę nie przynoszącą żadnych korzyści kłótnię, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Weronika także go usłyszała i wydała z siebie ciche westchnienie, które nie uszło mojej uwadze.

- Co ci? Pewnie to listonosz albo coś. – Mruknęłam i podniosłam się z krzesła.

- Jestem przekonana, że jednak nie. – Odpowiedziała tajemniczo i się rozłączyła. Tak po prostu!

Dzwonek zadzwonił jeszcze raz. Poszłam w kierunku drzwi mrucząc coś pod nosem o tym, że u ludzie teraz nie mają za grosz cierpliwości. Otworzyłam drzwi bez patrzenia przez wizjer kto przed nimi stoi. Na widok chłopaka trzymającego gigantyczny bukiet czerwonych róż zaniemówiłam z wrażenia. Teraz nagle wszystko poskładało mi się w logiczną całość i zrozumiałam wszystkie aluzje Weroniki. Kendall nie mógł odebrać, bo leciał samolotem do Polski. Leciał do mnie.

- Hej. – Wyszeptał i uśmiechnął się do mnie ukazując dołeczki w policzkach.

Nie widziałam go raptem od paru dni, a stęskniłam się za nim tak, jakbyśmy się nie widzieli przez kilka miesięcy. Zrobiłam krok do tyłu i zaprosiłam go gestem do środka. Kendall posłusznie spełnił moje polecenie i położył róże na ziemi w przedpokoju przy okazji zamykając drzwi.

Bez zbędnych słów rzuciłam mu się na szyję i wtuliłam twarz w jego tors. Usta chłopaka szybko odnalazły moje i przywarliśmy do siebie w namiętnym pocałunku. Przycisnął mnie do ściany i zaczął całować moją szyję i ramiona nie pozwalając mi się oderwać od niego nawet na centymetr.

- Co ty tu robisz? – Wykrztusiłam próbując opanować przyspieszony oddech.

- Przyjechałem po ciebie. – Zamruczał muskając wargami moje ucho.

- Wera o tym wiedziała, prawda? Razem to wymyśliliście?

- Nie powiedziała ci. – Zauważył odsuwając się ode mnie. Uśmiech spełzł z jego twarzy i zastąpił go smutek i współczucie.

- O twoim przyjeździe? Nie. O tym, że leży w szpitalu? Też nie. O tym dlaczego tam jest? Tym bardziej nie. Dlaczego ja nic nie wiedziałam? To moja siostra!

- Nie chce żeby ktokolwiek o tym wiedział.

- Przyjaźnimy się od dziecka. Mam prawo wiedzieć dlaczego jest chora. – Warknęłam psując cały nastrój.

- Gdybyś była na jej miejscu to byś nie rozgłaszała tego każdemu.

- Widzę, że coś się stało. Próbuje udawać radosną, ale niezbyt jej to wychodzi. Powiedz mi. – Ponagliłam go i popatrzyłam na niego stanowczo.

Chłopak przeszedł na drugi koniec pomieszczenia i wziął głęboki oddech. Słowa, które później wydobyły się z jego ust zmieniły całą sytuację. Krew odpłynęła mi z twarzy i musiałam przytrzymać się framugi, by nie osunąć się na ziemię.

- Wera o mało co nie została zgwałcona. – Wyjaśnił i popatrzył się na mnie z zastanowieniem widocznym w jego oczach czy dobrze zrobił mówiąc mi to wszystko.

---------------------------------

Coś ostatnio ciężko u mnie z weną xD. Ale dzięki wielkie za wyświetlenia i komentarze... Już wiem jak się skończy ff. Teraz trzeba do tego doprowadzić. :D

A teraz kilka zajebistych gifów na pocieszenie po czytaniu xD.







7 komentarzy:

  1. PISZ DALEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Logan mnie rozwala <3 CHCĘ WYJAŚNIENIA SYTUACJI!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam *.* <3
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. ♥ Chcę jak najszybciej kolejny. ;) Pisaj następny szybko. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo.. Kend przyjechał do niej. *,* Wspaniały rozdział. Czekam z niecierpliwością na nn.;**
    Pozdr. Pati

    OdpowiedzUsuń
  6. ŁOO uwielbiam :) wiedziałam że Kendall przyjedzie :D
    Świetny rozdziałek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham. BTR i cb kocham wspaniale rozdzialy

    OdpowiedzUsuń