niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 86.

Zdziwiłam się na widok znalezionego kolczyka. Ilość razy gdy Nathalie była w domu Kendalla można by było policzyć na palcach u jednej ręki. Chyba, że pod moją nieobecność dziewczyna zaprzyjaźniła się z moim chłopakiem.

Naumyślnie odpychałam od siebie najczarniejszy scenariusz, który zakładał, że między nimi coś zaszło. Nie chciałam o tym myśleć, dlatego też wzięłam głęboki oddech i zeszłam w dół po schodach, by za chwilę znaleźć się w zalanej światłem kuchni. Kendall stał obrócony do mnie plecami i mruczał coś pod nosem, a pomieszczenie zaczęły wypełniać pierwsze zapachy smażonych naleśników.

Usiadłam bezszelestnie na krześle i poczęłam przyglądać się pewnym siebie ruchom chłopaka robiącego dla nas śniadanie. Jego napięte mięśnie były doskonale widoczne spod cienkiej warstwy koszulki. Znaleziony kolczyk położyłam na stole, nie dbając o to co się z nim stanie.

- Zastanawiałaś się może nad tym co kupimy Loganowi na urodziny? – Zapytał nagle Kendall i popatrzył na mnie z ciekawością.

- Tak właściwie to nie wiem. – Przyznałam wbijając wzrok w podłogę. Próbowałam nie myśleć o Nathalie, ale bezskutecznie. Powinnam po prostu zapytać czy ona tu była, ale bałam się odpowiedzi.

- Liczę na ciebie, bo ja bym mu kupił bokserki z napisem jestem dobry w łóżku. Wera by się na pewno ucieszyła. – Zażartował i uśmiechnął się szeroko.

- Serio? Rozumiem, że każdy facet marzy żeby dostać takie bokserki? – Zaśmiałam się.

- Ależ oczywiście. Bokserki z takim napisem robią z ciebie prawdziwego mężczyznę.

Teraz już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, którego nie mogłam opanować. Chłopak dołączył do mnie bez najmniejszych oporów i także zaczął nabijać się z tego, co przed chwilą powiedział.

- No wiesz, zawsze można mu kupić kolejną deskorolkę i kazać mu ją nazwać Rex. – Udało mu się wykrztusić po chwili.

- A może po prostu kupmy jakąś wycieczkę dla niego i Weroniki? Jakaś wyspa, albo inny egzotyczny kraj. Po tym co ostatnio przeszli to chyba im się należy chwila relaksu.

- Masz na myśli, że będą mieli czas na spłodzenie potomka? – Rzucił szczerząc się do mnie jak głupi.

- Nie będę ingerować w to, co oni tam będą robić. Ich sprawa i ich życie. – Ucięłam krótko.

W tym momencie wzrok Kendalla powędrował prosto na leżący na stole kolczyk. Po jego reakcji widać było, że doskonale wiedział do kogo należy. Nie chciał tego okazać, ale teraz byłam pewna. Nathalie tu była całkiem niedawno. Zmieszany chłopak wrócił do smażenia naleśników nie dopowiadając nic od siebie.

Wmawiałam sobie, że nic się nie stało. Bałam się, że jednak jestem w błędzie, ale wolałam się oszukiwać. Wstałam i objęłam Kendalla od tyłu. Przytuliłam głowę do jego pleców i zaczęłam delektować się jego zapachem. Chłopak zaśmiał się cicho i wyłączył ogień pod patelnią. Odwrócił się do mnie i popatrzył mi głęboko w oczy.

- Ten kolczyk… - Zaczął niepewnie. Zdziwił mnie tym, że poruszył ten temat, ale nie zamierzałam mu przerywać. – Nie wiem czy widziałaś już to zdjęcie z gazetach.

- Jakie zdjęcie?

- Niall pocałował Nath no i jakiś uczynny paparazzi zrobił im zdjęcie. – Zdziwiło mnie to, że Kendall użył zdrobnienia od imienia Nathalie. Nigdy wcześniej tego nie robił. Nagła zmiana zdania odnośnie takiego błahostki tylko wzbudziła we mnie podejrzenia.

- Wróć. Czekaj. – Zaoponowałam starając się nie okazać zazdrości, która miałam wrażenie, że wypływa mi uszami. – A co z Victorią? Przecież Niall ją kocha.

- Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że to podobno Niall rzucił się na Nathalie. A ona mu potem przywaliła.

- Walnęła go? – Zdumiałam się chociaż to nie było nic dziwnego. Ta dziewczyna nigdy nie miała oporów przed uderzaniem innych. Tylko, że tym razem robiła to bo miała słuszny powód.

- No tak. Potem przyszła do mnie cała roztrzęsiona. Bała się, że mu złamała nos albo coś.

- Ale dlaczego do ciebie przyszła? – Warknęłam odsuwając się od chłopaka. – Mało to ma znajomych w okolicy?

- Jesteś o nią zazdrosna? – Zaśmiał się.

- Nie – skłamałam pogardliwym tonem.

- Przecież to widzę. – Podszedł do mnie i uniósł mi lekko podbródek. – Z jednej strony jest mi smutno, że mi nie ufasz, ale z drugiej cieszę się z tego.

- Cieszysz się bo jestem o ciebie zazdrosna? – Prychnęłam. – To nielogiczne.

- Jeśli jesteś o mnie zazdrosna, to znaczy, że nie jestem ci obojętny.

- Przecież doskonale wiesz, że zależy mi na tobie. A ty chyba już nie pamiętasz swojej reakcji na to jak zobaczyłeś mnie z tym chłopakiem z samolotu. W pewnym momencie myślałam, że go pobijesz bo mnie pocałował w policzek.

- I narysował twój portret. – Dodał i przy okazji podkreślił ostatnie słowo. – Ten gościu cię nawet nie zna, ani ty jego, a już rysuje twój portret?

- Myślałam, że temat Aleca mamy za sobą. – Wycedziłam przez zęby. – Nie wiem dlaczego narysował akurat mój portret. Możesz go zapytać, ale musiałbyś się dowiedzieć gdzie mieszka. I właśnie z tego powodu wątpię, że jeszcze kiedyś na niego wpadnę.

- Świat jest mały. Niczego nie możesz być pewna.

- Zrozum, że to ciebie kocham.

- A ty nie doszukuj się drugiego dna w tym, że Nathalie tu była. Wyświadczyłem jej przyjacielską przysługę i to wszystko. A kolczyk mogła zgubić przy okazji i nie widzę w tym nic dziwnego.

Uśmiechnęłam się smutno i objęłam Kendalla w pasie. Wtuliłam się w jego tors, a głowę oparłam mu na ramieniu. Stalibyśmy pewnie tak jeszcze długo, ale w tym momencie głośno zaburczało mi w brzuchu. Wolałabym, żeby chłopak tego nie usłyszał, ale nie udało się. Zaśmiał się tylko cicho, a ja się zarumieniłam.

- Przepraszam. – Szepnęłam. – Nie powinnam była robić dochodzenia przez jeden głupi kolczyk.

- A odnośnie twojego Aleca to nie był bym taki pewny, że go więcej nie spotkasz.

- To znaczy? I to nie jest mój Alec. – Zmarszczyłam brwi.

- Bo właśnie on odpowiada za catering na urodziny Logana.

- Naprawdę? – Ucieszyłam się teatralnie i klasnęłam w dłonie. – Znowu go zobaczę? Super! Wiesz, on jest całkiem przystojny.

- Ej. A ja?

- Co ty? – Zapytałam udając głupią i wkurzając go swoim zachowaniem.

- Ja nie jestem przystojny?

Pokiwałam niepewnie głową, co go rozbawiło. Objęłam go jednak za szyję i pocałowałam go delikatnie i z wyczuciem. Z gardła chłopaka wydarł się cichy pomruk, który sprawił, że chciało mi się śmiać. Przygryzłam jednak wargę próbując się opanować.

- Wiesz, masz jeszcze coś mojego i chciałabym prosić o zwrot.

- Co mam twojego? – Nie wiedział o co mi chodzi.

- Naszyjnik. – Wyjaśniłam i spojrzałam mu w oczy. – Chyba, że go już nie masz.

- Ależ mam, mam. – Powiedział pospiesznie. – Naprawdę chcesz go z powrotem?

- To, co było tam wygrawerowane dalej coś dla ciebie znaczy? – Upewniłam się.

- No tak. Dałem ci ten naszyjnik, żeby ci pokazać, że cię kocham. I nic się nie zmieniło.

- Więc chciałabym go odzyskać, jeśli to możliwe.

- Już myślałem, że nigdy mnie o niego nie poprosisz. – Szepnął muskając ustami moje ucho.

W tym momencie jednak zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja podskoczyłam w miejscu. Chłopak wywrócił oczami. Wyminął mnie zręcznie i posłał mi karcące spojrzenie.

- O co ci znowu chodzi? – Warknęłam.

- Mam jakieś déjà vu. – Widział, że nie do końca rozumiem o co chodzi, więc tylko westchnął i kontynuował. – Znowu jesteś ubrana tylko w moją koszulkę, a za drzwiami stoi Logan.

- Teraz też jest pijany?

- Mam nadzieję, że nie. Jest z Werą.– Odparł ze śmiechem.

- Skąd to wiesz? – Zapytałam, ale machnął tylko ręką i poszedł otworzyć drzwi nie udzielając mi odpowiedzi.

Oparłam dłonie o blat i spuściłam głowę w dół. Kendall miał rację. Znowu sobie pomyślą, że wydarzyło się coś, co nie miało miejsca. Nie powinno mnie to obchodzić, ale jednak się tym przejmowałam. Usłyszałam ciche skrzypnięcie i głos Logana witającego się z moim chłopakiem.

- Robiliście naleśniki? – Doszedł mnie podniesiony i zniesmaczony głos mojej siostry.


Wychyliłam się z kuchni chcąc dowiedzieć się, dlaczego tak zareagowała. Weronika jednak nie zauważyła mojego pojawienia się. Przytknęła tylko dłoń do ust i czym prędzej pobiegła w stronę łazienki.

------------------------------------------

Oczywista oczywistość co jest Weronice xD.
Co do imaginów.. Będą pojawiać się stopniowo. Nie mam pojęcia kiedy i w jakich odstępach czasu, ale pojawią się. Jeśli chcesz wiedzieć kiedy pojawi się imagine o tobie, zostaw do siebie kontakt. Napisz do mnie na gg albo na czymś podobnym. Kontakt po prawej na górze ;)



6 komentarzy:

  1. Oczywiscie wykorzystalas mojego Rexa! I czy to moja wina ze nalesniki Kendziolka pachna na zdechle skarpetki? Tak! Zdechle skarpetki xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam *.*
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A kiedy "oficjalnie" dowiemy sie co z Werą ? :P
    Rozdział świetny jak zawsze ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze cudnie. ♥ Pisz kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcemy wiedzieć co dzieje się z Werą!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie!
    Jestem właśnie po lekturze Twojego bloga i jestem zachwycona!
    To jeden z najlepszych blogów o BTR, jakie czytałam!
    Podoba mi się historia, jaką tworzysz i bogate słownictwo, a także śliczna stylistyka wypowiedzi!
    Rządzisz!
    Jestem ciekawa, co będzie dalej, no i cieszę się z powodów mdłości Wery *0*.
    Och, wychowywać małego Logusia <3.
    No dobra. Ja będę często wpadać, i nie obraziłabym się za powiadomienie mnie o nowej notce na bardzo-dojrzale-btr.blogspot.com
    Zapraszam również do czytania!
    Historia będzie cokolwiek znajoma, bo mój blog to nic innego jak historia Lourette Delmond, której orginalnie prolog i rozdział 1, pewna dziewczyna zdążyła skopiować i wstawić na swojego bloga, bodajże Your Dark Angel.
    Miło mi jest przedstawić się jako PRAWDZIWĄ autorkę tego, ja napisałam to w środku kwietnia, a Your Dark Angel na początku maja opublikowała tekst na swojej stronie.
    Zauważyłam, że historia Lourette przypadła Ci do gustu, i myślę, że ucieszysz się, na wieść, że możesz przeczytać dalszy ciąg u oryginalnej autorki.
    Smutno mi z tego powodu, że ktoś zrobił sobie bezczelnie "kopiuj wklej", no ale nieważne!
    Jeszcze raz wysyłam wyrazy gorącej sympatii i zachwytu nad Twoim wspaniałym blogiem, zapraszam do mnie i życzę miłego dnia/wieczoru~!
    Pozdrawiam, Laura K. Per Lorrie.

    OdpowiedzUsuń