poniedziałek, 24 czerwca 2013

Love In The Middle Ages. Part I.

- Nie mogę za niego wyjść. – Zaczęłam kolejny raz temat, mimo że doskonale wiedziałam, że nic to nie da. Decyzja była podjęta i nikogo nie obchodziło co o niej myślę.
- Panicz Pena to bardzo dobra partia dla panienki. Druga taka okazja już się nie powtórzy. – Przekonywała mnie Maria tą samą gadką co ostatnio. Pomagała mi właśnie zapiąć liczne guziki w kreacji w której miałam pojawić się na moim dzisiejszym przyjęciu zaręczynowym.
- Wy wszyscy traktujecie tego chłopaka jakby był jakimś towarem na wystawie.
- Nawet panienka nie wie jak trudno w dzisiejszych czasach o troskliwego męża.
- Troskliwy to on może być, ale ja go nie kocham. – Powiedziałam ostro tłumiąc w sobie rosnący żal.
- W tej chwili mało małżeństw jest zawieranych z woli obojga zainteresowanych. – Włączyła się moja mama, która siedziała w fotelu pod oknem i przysłuchiwała się rozmowie.
- Jakoś nasi poddani są szczęśliwi w swoich rodzinach – warknęłam.
- Twój status wymaga od ciebie poświęcenia. Jeśli masz odziedziczyć tron, musisz przede wszystkim myśleć o swoich służących.
- To nie są służący. To są zwykli ludzie.
Syknęłam cicho gdy paznokcie Marii przejechały po moich nagich plecach. Kobieta zignorowała to i wyszła z pokoju pozostawiając mnie sam na sam z matką.
- Czy wiesz co to miłość? – Zapytałam z rozmarzeniem. Gdy słyszałam słowo miłość, przed moimi oczami stawała twarz chłopaka, którego kochałam bezgranicznie. Logana. – Czy ty kiedykolwiek czułaś coś do taty?
- Miłość do twojego ojca przyszła z czasem. Przed ślubem jedynie go szanowałam, ale teraz nie wyobrażam sobie życia gdyby go zabrakło.
- A kochałaś kogoś tak naprawdę? Z całego serca? Że byłaś gotowa zrobić dla niego absolutnie wszystko?
- Jeśli chodzi ci o Logana, to nawet nie próbuj nas przekonywać – warknęła marszcząc brwi i niwecząc mój plan. – Ten chłopak nie zasługuje na ciebie. On jest nikim. Nie ma pieniędzy, ani nie pochodzi z dobrej rodziny. I o ile się nie mylę to ojciec zabronił ci się z nim widywać.
- Ale to jego kocham, a nie Carlosa.
- Królewicza Carlosa – poprawiła mnie zdegustowanym tonem. – Jeszcze go oficjalnie nie poznałaś więc masz mówić do niego z szacunkiem.
- Nie chcę wychodzić za mąż.
- Oh, skarbie. Przerabialiśmy już ten temat. – Mama wstała i podeszła do mnie z podziwem malującym się na twarzy. Położyła mi dłonie na ramionach, zmuszając mnie tym samym abym się wyprostowała. – Mężczyźni nie lubią garbatych kobiet. – Wyjaśniła widząc moje wściekłe spojrzenie. – Wyglądasz przepięknie. Jestem przekonana, że wszyscy oszaleją na twój widok.
Obróciłam się do niej tyłem zupełnie ignorując jej wyznanie. Niespiesznie przemierzyłam pokój i stanęłam przed ogromnym, starym lustrem, które było pamiątką rodzinną.
Ujrzałam w nim odbicie pięknej dziewczyny z błyszczącymi włosami i łagodnymi rysami twarzy. Była ubrana w długą do ziemi niebieską suknię balową. Nie mogłam uwierzyć, że to jestem ja. Wyglądałam niesamowicie i mogłabym nawet uchodzić za szczęśliwą pannę młodą, która niedługo ma się zaręczyć, gdyby nie moje oczy, które zdradzały absolutnie wszystko.
Odwróciłam wzrok od lustra nie mogąc już w nie patrzeć. Sięgnęłam po naszyjnik leżący na pobliskim stoliku. Przejechałam palcami po klejnotach z których był wykonany. Idealnie pasował do sukienki, którą teraz miałam na sobie. Do tej pory zachodziłam w głowę jakim cudem Loganowi udało się zdobyć tak drogą biżuterię, ale to była jedyna rzecz jaka mi po nim została. Patrząc na ten drobiazg, przypomniały mi się radosne chwile i po chwili mój umysł zalały wspomnienia z dnia, w którym po raz ostatni widziałam miłość swojego życia.
Siedzieliśmy na drzewie niedaleko pałacu i słuchaliśmy śpiewu ptaków oraz szumu liści. Logan złapał mnie za rękę i uniósł ją do swojej twarzy. Musnął ją delikatnie ustami i spojrzał na mnie spod zasłony swych gęstych rzęs. Jego brązowe oczy błyszczały ze szczęścia, ale jednak w kącikach widoczny był smutek.
- Kocham cię – wyszeptał, przykładając sobie moją dłoń do serca.
Ogarnęła mnie fala błogiej radości. Kochałam i byłam kochana. Sen z powiek jedynie spędzał mi fakt nieugiętości mojego ojca co do mężczyzny, którego poślubię.
- Oh – jęknęłam cicho. – Gdyby to wszystko było takie proste.
- Ucieknijmy stąd. Nikt nie będzie nam mówił co mamy robić.
- Dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić. Co się wtedy stanie z moimi rodzicami i królestwem?
- Anne… - Zaczął niepewnie i odwrócił głowę w przeciwną stronę. – Wiem, że się zdenerwujesz, ale muszę ci coś powiedzieć.
- O co chodzi? – Zachęciłam go delikatnie i położyłam mu dłoń na ramieniu. Chłopak popatrzył na mnie, a na jego twarzy widać było troskę wymieszaną z poczuciem winy.
- Zrobiłem to – wyznał strapiony. – Zapytałem twego ojca o twoją rękę.
- Co zrobiłeś?! – Wydarłam się i zeskoczyłam gwałtownie z drzewa. Zaczepiłam sukienką o wystający konar i rozerwałam ją aż do połowy uda. Zatoczyłam się lekko do tyłu, ale nie mogąc złapać równowagi, upadłam na trawę.
Logan dopadł do mnie jednym susem. Zignorował zniszczoną sukienkę i ujął moją twarz w dłonie, zmuszając mnie tym samym, abym spojrzała mu w oczy.
- Zrobiłem to, bo chciałem abyś była moją żoną. Żebyśmy nie musieli już się ukrywać i spotykać w tajemnicy.
- Jak mój ojciec na to zareagował? – Zapytałam próbując nadać głosowi ostry ton, ale on był pełen podziwu dla Logana, który był gotów naradzić się moim rodzicom byleby być ze mną.
- O dziwo lepiej niż się spodziewałem.
- Nie wyrzucił cię ani nic z tych rzeczy? – Zdumiałam się. Takie łagodne potraktowanie osoby, której nienawidzi nie było w naturze mojego taty.
- Odbyliśmy kulturalną rozmowę podczas której dowiedziałem się jak mogę sprawić, by zgodził się na nasz ślub.
- Pewnie kazał ci lecieć na księżyc, bo wie, że to niemożliwe.
- Nie – zaśmiał się cierpko. – Jestem biedakiem. Bez pieniędzy i z długami na karku. Wystarczy, że pojechałbym na wojnę w armii króla i moja sytuacja się diametralnie zmieni. Jak wrócę, to wtedy moglibyśmy wtedy być razem.
- Jeśli wrócisz – poprawiłam go sztywno.
- To jedyna możliwość.
- To nie jest możliwość. To jest samobójstwo – warknęłam. – Nie możesz iść na wojnę. Nie możesz mnie zostawić.
- Anne…
- Jeśli zginiesz, nie przeżyję tego.
- Obiecuję ci, że wrócę. Mam do kogo. – Uśmiechnął się krzepiąco w moim kierunku, ale ja w tym momencie wszelkie wysiłki wkładałam w to, by się nie rozpłakać.
- Dobrze wiesz, że mój brat zginął na wojnie. – Mruknęłam czując wzbierające we mnie łzy. Mimo że James zginął kilka lat temu i byłam wtedy jeszcze dzieckiem, rana w dalszym ciągu się nie zabliźniła. Byłam do niego bardzo przywiązana i do tej pory za nim bardzo tęsknię.– Postawił się ojcu i poszedł tam bez jego zgody. Nie widzisz jaki jest cel mojego taty? Chce, żebyś poszedł pod pretekstem otrzymania błogosławieństwa dla nas, ale w gruncie rzeczy ma nadzieję, że zginiesz. To jest powodem jego nagłej uprzejmości.
Logan przyłożył sobie prawą dłoń do serca, a drugą uniósł do góry na wysokość głowy. W jego oczach zniknął ślad po wcześniejszej radości. Teraz zastąpiła ją powaga wraz ze zdesperowaniem.
- Przysięgam ci, że nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo – przyrzekł siląc się na beznamiętny ton, ale w tych słowach był zawarty cały smutek, który nas wypełniał.
- Proszę – wyszeptałam łamiącym się głosem, a łzy zaczęły spływać strugami po moich policzkach.
- Chciałbym ci coś jeszcze dać.
Logan sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął z niej naszyjnik ozdobiony niebieskimi kamieniami. Westchnęłam na ten widok i uśmiechnęłam się promiennie. Chłopak odpowiedział śmiechem. W jego oczach czaiło się pytanie. Skinęłam mu głową ocierając łzy i przysunęłam się bliżej. Jego sprawne palce bez problemu zapięły naszyjnik na mojej szyi, zatrzymując się przy krawędziach sukienki zdecydowanie zbyt długo.
- Mam nadzieję, że mój ojciec wstrzyma się z decyzją odnośnie mojego ślubu z Carlosem i poczeka, aż wrócisz.
Idylliczny obraz zamazał się, a ja z powrotem byłam w swojej zamkowej komnacie. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku na wspomnienie ostatniego razu gdy widziałam Logana. Wyruszył prawie rok temu, a wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że wojna skończyła się jesienią, a teraz była już późna zima. Musiałam się pogodzić z myślą, że już przenigdy nie zobaczę chłopaka, którego naprawdę kochałam, ale ta wiadomość nie mogła się przecisnąć do mojej podświadomości. Jakaś część mnie miała nadzieję, że Loganowi nic nie jest. Że może to po prostu podróż zajmuje mu tyle czasu.
- Anna? – Z zadumy wyrwał mnie wściekły głos mojej matki. – Nie myśl o tym niewdzięczniku. Pewnie stchórzył i uciekł do innej.
- Przestań – syknęłam.
- Czas już schodzić na twoje przyjęcie zaręczynowe. Tylko bez żadnych numerów.
Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów by nie wybuchnąć z gotującej się we mnie złości. Założyłam naszyjnik i bez ponownego patrzenia w lustro, udałam się wraz z matką do sali balowej.
***
Przez cały wieczór wypatrywałam w tłumie jedynej osoby, którą w tej chwili chciałam widzieć. Nigdzie jej jednak nie było. Za każdym razem gdy w zasięgu mojego wzroku pojawiał się brunet z dołeczkami w policzkach, w moim sercu kiełkowała nadzieja. Jednak z reguły gdy podchodziłam bliżej, spotykało mnie wielkie rozczarowanie. Logana tu nie było, a ja nie mogłam się nadal z tym pogodzić. Bałam się dopuścić do mózgu, że już nigdy więcej go nie zobaczę.
Przechodziłam z rąk do rąk i tańczyłam z osobami, które widziałam pierwszy raz w życiu. One oczywiście przedstawiały mi się, ale imiona wpadały mi jednym uchem, a wylatywały drugim.
W połowie entego tańca z kolejnym baronem przy kości, mój wzrok padł na bruneta z maską, stojącego do mnie tyłem. Wyglądał dokładnie tak samo jak Logan. Serce natychmiast zaczęło mi szybciej bić, a oddech przyspieszył. To było niemożliwe. Jego tu nie mogło być.
Chłopak obrócił się do mnie przodem i skinął na mnie ledwo zauważalnie głową.
Nagle na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Podskoczyłam gwałtownie, a z mojego gardła wydarł się stłumiony okrzyk. Oderwałam się od barona, który jak sobie teraz uświadomiłam, był ojcem najlepszego przyjaciela Logana. Baron Schmidt. Sam jego syn, Kendall, stał z boku i rozmawiał z moim przyszłym mężem. Wyglądali jakby to nie było ich pierwsze spotkanie. Byłam ciekawa skąd się znają, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać.
- Anna! – Syknęła moja mama zdenerwowana tym, że tak długo nie odpowiadałam.
- Słucham? – Zamrugałam gwałtownie powiekami, by doprowadzić się do porządku.
- Przepraszamy barona na chwilę. Obowiązki wzywają przyszłą pannę młodą – wycedziła przez zęby. Złapała mnie pod ramię, a jej paznokcie wbijały mi się w skórę przez cienką warstwę materiału sukni.
Obejrzałam się za siebie i przeszukałam wzrokiem tłum. Chłopaka o wyglądzie Logana nigdzie nie mogłam znaleźć. Wydawało się jakby wyparował. Zniknął. Nic. Nada.
-----------------------------------------------------

Opowiadanie napisane specjalnie dla Ani z Loganem. Przepraszam, że dzielone na części, ale strasznie długie wyszło i nie chcę zamulać ;). Druga część już niedługo. Obiecuję. I hope you will enjoy it.
A teraz kilka gifów z Loganem dla urozmaicenia xD.
PS. Dziękuję za 17 tysięcy odwiedzin. To wiele dla mnie znaczy. <3.
PPS. Podoba się wam nowy wygląd? ;)



  

 

10 komentarzy:

  1. ~Aśka Schmidt24 czerwca 2013 13:24

    O wow.. ależ tu się zmieniło no powiem ci że wygląd świetny! A co do rozdziału Carlos księciem ^^ Kendall synem Barona hahah podoba mi się to ;D O jejku.. biedna Anna tak bardzo kocha Logana a nie może z nim być.. Także bardzo podoba mi się ten pomysł z królestwem, książętami i wgl. Świetne opowiadanko czekam na kolejną część! Pozdrawiam Aśka :*
    Ps. Ale ja zamulam dopiero dzisiaj zobaczyłam twój komentarz na moim blogu , za który dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu kocham cie , piekne, śliczne, zajebiste normalnie tak to sobie wyobrażałam i ta suknia w kolorze niebieskim. Skad wiedzialas ? Uwielbiam niebieski i Logan oczywiscie taki romantyczny . Uwielbiam cie :* uff ale sie rozpisałam , czekam na drugą czesc
    P.S. może śmieszne ale normalnie jak czytałam to miałam motyle w brzuchu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybyś tak dla mnie pisała... Takie tragiczne romanse.
    Ło Em GIE!
    Napisz mi tego imagina w wersji Romeo i Julia ;-;
    Tak wgl sądzę, że Logan musiałby w tamtych czasach wyglądać NIESAMOWICIE :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste <3 Chcę 2 część tego. :D Pisz ją szybciutko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow,Po prostu Wow,idealne,nieziemskie!
    Wienciej prosze wieciej

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie nie rozgrywa się w naszych czasach, prawda? Słownictwo sprawiło, że przypomniałam sobie o Młodych Muszkieterach. Jak zwykle super.

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko . Boooskie ♥♥♥♥
    A nowy wygląd bloga jest super ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie, sietne i co tu jeszcze dużo mówić? Naprawdę masz talent i życzę Tobie samych sukcesów. Ja tymczasem zapraszam na mojego bloga buskaa.blog.pl , mam nadzieje , ze rownież sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Klaudia Schmidt25 czerwca 2013 13:50

    Nie gustuję w takich opowiadaniach średniowiecznych, ale po tym chyba zacznę je lubić. Fajnie napisana historia o niespełnionej miłości. Jestem ciekawa co się dalej wydarzy. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne !
    Uwielbiam Logana <3

    OdpowiedzUsuń