niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 88.

Weronika tępo wpatrywała się w swoje stopy. Odkąd wyszłyśmy z przychodni, nie odezwała się do mnie ani jednym słowem. Powinna się cieszyć na wiadomość, że zostanie matką, ale ona wydawała się być przygnębiona tym faktem. Nawet zdjęcia USG swojego dziecka dała mi, żebym to ja je schowała. Ona nawet nie chciała tego widzieć. Nie pomagał jej też fakt, że cały czas uśmiechałam się jak głupia.

- Z czego się do cholery śmiejesz? – Warknęła nie wytrzymując już mojej radości.

- Z ciebie. A z niby kogo innego?

- Rozumiem, że na moim pogrzebie też będziesz się śmiać? Chyba zacznę rozdawać już zaproszenia, bo Logan mnie zabije.

- Wera, zrozum. Będziecie rodzicami. To jest radosna wiadomość, a ty masz minę jakby ktoś umarł.

- Nie umarł, ale umrze. Logan mnie zabije – powtórzyła sztywno.

- Sam jest sobie winny. Mógł być rozsądny zanim zrobił ci dziecko.

- I z tego się śmiejesz odkąd wyszłyśmy z domu Kendalla? Że Logan nie wie do czego służą prezerwatywy? – Zagrzmiała piorunując mnie wzrokiem.

- Najwyraźniej nie. Przygotowywał ten wieczór przez kilka dni. Załatwił świece, róże, kolację, muzykę, a zapomniał o takiej podstawowej rzeczy.

- Jeszcze wmanewruję cię w bycie chrzestną, zobaczysz – powiedziała z nutką sarkazmu.

Dziewczyna kopnęła leżący na ulicy kamień. Nerwowo włożyła ręce do kieszeni i ponownie spuściła wzrok unikając mojego spojrzenia.

- Na twoim miejscu nie martwiłabym się reakcją Logana. Ważniejsze jest to, jak zareagują twoi rodzice.

- Mam ich gdzieś. Zawsze mogę się wyprowadzić. – Mruknęła bardziej do siebie niż do mnie. Usiadła na najbliższej ławce i zaczęła wpatrywać się w kalifornijskie niebo bijąc się z myślami.

***

Rozległo się ciche pukanie na którego dźwięk serce zabiło mi szybciej. Poderwałam się pospiesznie z kanapy i błyskawicznie znalazłam się przy drzwiach. Doskonale wiedziałam kto stoi na zewnątrz, ale gdy zobaczyłam jego twarz i tak z mojej piersi wyrwało się ciche westchnienie. Na progu stał Kendall z gigantycznym bukietem czerwonych róż w ręce. Uśmiechnął się szeroko gdy mnie zobaczył. Pochylił się lekko do przodu i pocałował mnie przelotnie. Wręczył mi kwiaty i bez zbędnych słów weszliśmy w głąb domu.

- Z jakiej to okazji? – Wykrztusiłam oszołomiona otrzymanym podarunkiem.

- Tak bez okazji.

- Co przeskrobałeś? – Dopytywałam się żartobliwym tonem. Zmarszczyłam brwi dla lepszego efektu.

- Masz mnie – zaśmiał się i objął mnie w talii. – Zakochałem się w tobie.

- Liczyłam na coś ambitniejszego – mruknęłam udając smutek.

Kendall uśmiechnął się łobuzersko, a jego oczy aż błyszczały ze szczęścia. Wziął ode mnie róże i położył je na najbliższym stoliku. Zapał mnie za rękę i poszedł w kierunku kuchni, pociągając mnie za sobą. Jednym zgrabnym ruchem posadził mnie na blacie. Uniósł dłonią mój podbródek zmuszając mnie tym samym, abym popatrzyła mu w oczy.

- Już nie mogę ci bez okazji kupić kwiatów?

- Skoro nalegasz… - mruknęłam przygryzając wargę.

- Owszem, nalegam.

- A skoro już jesteśmy przy kupowaniu…

- Jeśli zmierzasz do urodzin Logana to już kupiłem mu prezent. – Wytrzeszczyłam na niego oczy, zaskoczona jego wyznaniem.

- Niby co mu kupiłeś? – Zapytałam trochę ostrzej niż początkowo zamierzałam.

- To, o czym rozmawialiśmy rano. Bokserki z napisem jestem dobry w łóżku. Od Calvina Kleina.

- Chyba sobie jaja ze mnie robisz.

- Była promocja no to wziąłem.

- Bokserki na urodziny?! – Wrzasnęłam wkurzona.

- Było minus dwadzieścia procent – odpowiedział próbując przybrać poważny ton głosu, ale nie udało mu się i po chwili już krztusił się ze śmiechu.

- Bardzo śmieszne – warknęłam i szturchnęłam go w żebra. Próbowałam zejść z blatu, ale dłonie chłopaka skutecznie uniemożliwiły mi ten manewr.

- Żartuję przecież. W życiu nie kupiłbym mu bokserek. To byłoby zbyt dziwne.

- Więc co mu kupiłeś?

Zignorował moje pytanie. Oparł swoje czoło o moje i pogłaskał mnie opuszkami palców po policzku. Próbowałam ignorować fakt, że znajdujemy się tak blisko siebie, ale nieudolnie. Moje serce zaczęło bić jak szalone. Mogłabym się założyć, że słychać je w odległości kilkuset metrów.

Poddałam się i zarzuciłam Kendallowi ręce na szyję. Przywarłam swoim ciałem do jego tak mocno jak to tylko było możliwe. Bezproblemowo odnalazł moje usta i naparł na nie natarczywie. Chciałam się dowiedzieć, co kupił Loganowi jaki prezent, ale w tej chwili miałam pustkę w głowie.

Dłonie chłopaka błądziły po moich plecach sprawiając, że zadrżałam z przyjemności. Kendall oderwał się na chwilę ode mnie by umożliwić nam złapanie oddechu. W zamian za to zaczął obsypywać drobnymi pocałunkami moją szyję i ramiona. Miejsca, które dotknął jakby płonęły żywym ogniem.

Gdy poczułam jego dłoń pod bluzką na swojej talii, rzeczywistość uderzyła we mnie niczym morska fala. Gwałtownie zeskoczyłam z blatu i przeszłam na drugi koniec pomieszczenia.

- Zrobiłem coś nie tak? – Zapytał Kendall ze smutkiem w oczach. Wiedziałam, że sprawiłam mu przykrość swoją dziwną reakcją.

- Nie możemy teraz, wiesz… - Wyjaśniłam mu krótko i spuściłam zmieszana wzrok na swoje stopy.

- Może nie idźmy na imprezę Logana? Dopiero co wróciłaś. Chcę spędzić z tobą trochę czasu. – Zaproponował i podszedł do mnie powoli. Wtuliłam głowę w jego tors i zaczęłam wdychać jego zapach za którym się stęskniłam.

- Bo ty myślisz, że to tylko ciebie mi brakowało. A reszta chłopaków? Halston i Alexa? Je też polubiłam. No i podobno kupiłeś już ten prezent, więc raczej nie mamy wyboru.

- Prezent nie zając, nie ucieknie.

- Co mu właściwie kupiłeś? – Mruknęłam cicho.

- Podczas twojej nieobecności Logan zaczął się aż nazbyt pasjonować piłką nożną. I przyznał, że Lewandowski jest dobrym piłkarzem.

- Coś z nim zrobił? – Uśmiechnęłam się szeroko. – Nie było mnie raptem trzy miesiące, a Logan lubi mojego ulubionego piłkarza.

- Jak ostatnim razem sprawdzałem to też jest jego ulubionym. I muszę się zgodzić, że jest całkiem niezły w tym co robi. Ale ma jedną bardzo poważną wadę.

- Niby jaką? On nie ma wad – zmarszczyłam brwi.

- Jest zbyt przystojny.

- Jesteś zazdrosny? Tu się puknij. – Warknęłam uderzając go delikatnie palcami w czoło.

- Bo myślisz, że dam ci tak łatwo odejść? Chciałabyś.

- Myślałam, że sprawę zazdrości załatwiliśmy rano. – Zakończyłam z wyrzutem. – I dalej nie wiem co w końcu kupiłeś Loganowi.

- Piłkę do nogi.

- Jaja sobie ze mnie robisz?

- Nie martw się. Piłka z autografem Lewandowskiego i Błaszczykowskiego.

- No to chociaż tyle – powiedziałam cicho bardziej do siebie niż do niego, ale chłopak usłyszał moje słowa i zaśmiał się cicho.

Zgrabnie wyplątał się z moich objęć i bez słowa poszedł w kierunku łazienki. Zniknął w niej na kilka minut, a gdy wyszedł, wyraz jego twarzy przyprawił mnie o dreszcze. Nie wiedziałam co sprawiło, że zmienił się tak gwałtownie. Wtedy jednak spojrzałam na rzecz, którą chłopak trzymał w dłoniach. Test ciążowy Weroniki.


- Co to jest? – Wykrztusił zdziwiony i czekał na wyjaśnienia. Problem w tym, że nie wiedziałam jak mam mu to wszystko wytłumaczyć.

-------------------------------------------------

88 rozdział. Rany. Nigdy nie sądziłam, że napiszę ich AŻ tyle. Dziękuję wszystkim za to, że tu wchodzicie, komentujecie i w ogóle czytacie. <3. Jeszcze tylko kilkadziesiąt wyświetleń i będzie 16 tysięcy! ;*

 
 

11 komentarzy:

  1. Hahahahaha Teścik D
    A te gify... TAKIE ŻYCIOWE XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, cudowny rozdział ;3
    Ja na miejcu Kendalla zemdlałabym ;p
    Szybko dodawaj następny ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, ten Lewandowski :D
    Się porobiło :O
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh my God! Lewy <3 Ale musze się ogarnąć -,- Test?! Jak kurde?! Błagam, nie kończ w takich momentach, bo kiedyś dostanę zawału xD Czekam kochana i koniecznie powiadom mnie u mnie na blogu jak będzie nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie tylko nie koncz takych momentach.
    Chce sie wiencej

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś moim mistrzem! Ale ta końcówka, dalczego przerwałaś w takim momencie?! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. I spotkasz Lewandowskiego gdzieś na ulicy i będziesz się z nim spotykać xD :D
    A co do rozdziału to świetny :3 Najlepsza końcówka ,, Nie wiedziałam co sprawiło, że zmienił się tak gwałtownie. Wtedy jednak spojrzałam na rzecz, którą chłopak trzymał w dłoniach. Test ciążowy Weroniki.
    - Co to jest? – Wykrztusił zdziwiony i czekał na wyjaśnienia. Problem w tym, że nie wiedziałam jak mam mu to wszystko wytłumaczyć. '' ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne :) Najlepsze z Lewandowskim XD Ale taką piłkę to też chętnie bym wzięła XD Genialny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdzialik <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, rozdział jest cudowny~!
    Dodałam Cię do linków, na bardzo-dojrzale-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń