piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 89.

Otworzyłam usta szeroko ze zdziwienia, a moja twarz przybrała taki sam wyraz jak Kendalla. Jak Weronika mogła być tak roztargniona, że nie wyrzuciła tego testu do kosza? Że zostawiła go w widocznym miejscu? Byłam wściekła na nią za to, że teraz to ja się będę musiała z tego tłumaczyć, a nie ona. Przecież Kendall pomyśli, że to mój test. Że to ja jestem w ciąży.

Ten scenariusz był tak absurdalny, że przygryzłam wargę powstrzymując wybuch śmiechu. Zerknęłam nieśmiało na twarz chłopaka. Czekał, aż to ja zacznę wszystko wyjaśniać.

- To nie jest tak jak na to wygląda – zaczęłam niepewna własnych słów. Podeszłam trochę bliżej do Kendalla, który przypominał słup soli wyrośnięty w salonie. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku i dotknęłam nią lekko jego ramienia. Nie zareagował na ten gest, zdawał się go nie zauważać.

Nie mógł wydobyć z siebie słów. Patrzył na mnie z szokiem w oczach, który zaczął powoli przekształcać się w ból i odrzucenie. Nie wiedziałam dlaczego nagle zastąpiły go takie, a nie inne uczucia. Wyglądał jakby próbował nie dopuścić do siebie jakiejś myśli, która napawała go obrzydzeniem.

- Czy ty… Czy będziesz mieć… - Nie dokończył, bo głos mu się załamał. Odwrócił czym prędzej twarz w kierunku ściany żeby nie okazać mi słabości, która opanowała jego ciało.

- Jeśli już to mielibyśmy – odpowiedziałam podkreślając, że jest to tryb przypuszczający. – Ja z nikim innym… Wiesz… - Mruknęłam cicho i oblałam się rumieńcem.

Twarz Kendalla diametralnie się zmieniła. Miejsce bólu zastąpiła ulga i poczucie winy, które emanowało od niego w nadmiernej ilości. Zniknęła wrogość, a w jego oczach można dostrzec było delikatną radość.

- Ewa, ja naprawdę nie wiem jak. Przecież..

- Przestań – przerwałam mu przyciskając dłoń do jego ust. – Może po prostu mnie wysłuchasz?

- Przecież to niemożliwe – wykrztusił spod mojej ręki nie zwracając uwagi na moje słowa.

- Kendall. – Szepnęłam cicho próbując przykuć jego uwagę, ale bezskutecznie. Dopiero gdy kilka razy powtórzyłam jego imię, chłopak popatrzył na mnie przytomniejszym spojrzeniem.

- Przepraszam za to. Nie wiem jak… - Nie przestawał się tłumaczyć, choć przecież niczego złego nie zrobił.

- Zamknij się do cholery i mnie posłuchaj – warknęłam siląc się na stanowczy ton, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu, który wydarł się z mojego gardła. – Próbuję ci powiedzieć, że nie jestem w ciąży.

Chłopak zamrugał gwałtownie powiekami próbując zmyć ze swojej twarzy resztki szoku. Upuścił test ciążowy, który bezszelestnie upadł na miękki dywan. Wolną ręką odgarnął mi włosy z czoła i założył je za ucho. Kącik jego ust uniósł się lekko do góry.

- Myślałem, że jak cię nie było to ty… - Przerwał szukając odpowiednich słów. – Byłaś z kimś.

- A ja myślałam, że wiesz iż nie chodzę z pierwszym lepszym facetem do łóżka.

- Więc skoro to nie twój test to czyj? – Zapytał przekierowując rozmowę na inne tory.

- Domyśl się albo zgadnij. Co wolisz. – Odparłam kładąc mu brodę na ramieniu.

- Weroniki – mruknął z głębokim westchnieniem.

- Nie mów o tym Loganowi, bo Wera mnie zabije. Obiecałam jej trzymać to w sekrecie i nawet tobie się nie wygadać, ale no cóż. Jeśli bym ci tego nie powiedziała to by była niezręczna sytuacja.

- Może odrobinkę – powiedział ze śmiechem.

- Powinieneś się cieszyć, że to nie ja jestem w ciąży – rzuciłam opryskliwym tonem odsuwając się od niego.

- Dlaczego miałbym się z tego cieszyć? – Zmarszczył brwi zdumiony moim wyrzutem.

- Twoja twarz gdy zobaczyłeś test… - urwałam przywołując w myślach odpowiedni obraz. Kendall wyglądał jakby miał zaraz zwrócić lunch.

Chłopak wykrzywił usta w zdegustowanym grymasie. Poczułam ukłucie gdzieś w środku, że może coś się jednak zmieniło przez ten czas gdy się rozstaliśmy. Może miał prawo tak zareagować? Nie było mnie przez kilka miesięcy, a drugiego dnia po moim powrocie myślał, że jestem w ciąży. Każdy na jego miejscu byłby zszokowany. I do tego Kendall tak strasznie schudł od jego wizyty w Krakowie.

- Ja po prostu myślałem, że będziesz mieć dziecko z innym. Nie mogłem znieść myśli, że mógł cię dotykać ktoś inny kto nie był mną. Dlatego tak zareagowałem.

Uśmiechnęłam się lekko próbując dodać mu otuchy. Kamień spadł mi z serca na to wyznanie. Był po prostu zazdrosny, a nie obrzydzony myślą, że mógłby zostać ojcem.

- Przepraszam, że wprowadziłam cię w błąd – powiedziałam ze skruchą w głosie. – Powinnam była zadbać o to, by Wera nie zostawiła żadnych niepożądanych śladów.

- Skarbie, przecież niedługo to wszystko będzie widać. – Zaśmiał się rozbawiony tym, w jaki sposób dobrałam słowa.

- Ale powinieneś był się dowiedzieć wtedy gdy wszyscy. I to od niej albo od Logana, a nie ode mnie.

Kendall teatralnie wywrócił oczami i wymruczał coś do siebie na tyle cicho, że nie mogłam go usłyszeć, ale sądząc po jego minie to było coś o mnie. Położył mi dłoń na karku i przygarnął mnie do swojego torsu. Wtulił twarz w moje włosy i westchnął głęboko.

- Powinniśmy już jechać na tę nieszczęsną imprezę. – Chłopak mruknął leniwie, całując mnie w czoło. – Wera już chyba dłużej nie utrzyma Logana z dala od domu Carlosa.

- To dlatego rano z nim zniknąłeś? – Upewniłam się. Kendall pokiwał twierdząco i pogłaskał mnie czule po policzku.

Zbliżył swoją twarz do mojej i musnął delikatnie moje usta. Prychnęłam cicho na co tylko uśmiechnął się szeroko i owionął mnie jego ciepły oddech. Przejechał nosem od mojej żuchwy aż do szyi i do ramienia.

Oderwał się ode mnie gwałtownie. Próbował udawać poważnego, ale w jego oczach czaiły się ogniki radości. Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku drzwi.

***

Gdy przekroczyliśmy próg domu Carlosa i weszliśmy do zatłoczonego salonu, przywitały nas zszokowane spojrzenia obecnych w nim gości. Demi Lovato, Tom, Nathan, Niall, Harry, Miranda, Alexa, Halston, Samantha, Max, Alec, Josh. Zarumieniłam się bo wiedziałam, że to moje pojawienie się wywołało taką, a nie inną reakcję. Omiotłam pokój wzrokiem próbując ukryć zażenowanie. Kendall cały czas trzymał mnie za rękę próbując jakoś nadrobić ten czas gdy się rozstaliśmy, ale nie mógł załatać tej dziury. W rogu stał olbrzymi stół, którego prawie nie było widać spod ustawionych na nim prezentów. Dostrzegłam przy nim sylwetkę Nathalie, która uśmiechnęła się do mnie lekko i zniknęła w drzwiach prowadzących do ogrodu. Chwilę później już wszyscy zaczęli mnie ściskać i przechodziłam z rąk do rąk tym samym oddalając się od Kendalla.

- Ewa – wyszeptał Max gdy znalazłam się w jego objęciach. Chłopak pocałował mnie przelotnie w policzek i odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość. Otwierał usta by coś powiedzieć, ale przerwało mu pojawienie się Alexy, która natychmiast pociągnęła mnie w kierunku kuchni.

- Cieszę się, że wróciłaś – powiedziała z entuzjazmem i przytuliła mnie przyjaźnie. – Z tego co zdążyłam zauważyć to z tobą i Kendallem wszystko już w porządku?

- Tak było gdy ostatni raz sprawdzałam.

- To dobrze, bo zapomniałem ci powiedzieć o jednej rzeczy – mruknął ze skruchą mój chłopak dosłownie materializując się w pomieszczeniu. Objął mnie delikatnie w talii i odgarnął mi kosmyk z czoła.

- Niby o czym?

- Tutaj są też moi rodzice. Chciałbym, abyś ich poznała.

Krew odpłynęła mi z twarzy na te słowa. Chciałam czym prędzej uciec przez okno, ale powstrzymałam się ostatkami sił. Posłałam Kendallowi wściekłe spojrzenie. Byłam wkurzona, że mnie wcześniej nie uprzedził.


Nie dane mi jednak było mi dłużej się nad sobą użalać, bo do kuchni weszli państwo Schmidt wraz z Kevinem i Kennethem. Uśmiechnęli się do mnie promiennie, a ja o niczym innym w tej chwili nie marzyłam jak żeby tylko się zapaść pod ziemię.

--------------------------------------

Przepraszam, że tak długo, ale przedtem nie miałam pomysłu na notkę. Dziękuję wszystkim za komentarze pod ostatnim wpisem i za wszystkie wyświetlenia. ;*

 



 

9 komentarzy:

  1. Hahahahhahahahahha XD Kendall, aż taki płodny nie jesteś -,- Wera, howałabyś takie rzeczy a nie ;D No no, rodzice? Schmidt, masz już przerąbane x3 Czekam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kendall jaki przerażony był kiedy myślał że zostanie ojcem xDD Ewa pozna rodziców życzę powodzenia ;D xD
    Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa genialne!!! Mina Kendalla bezcenna!!! xD Czekam na następną notkę! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pfffff my, bruneci, mniej plodni, ale to ja jestem w ciazy! Gdzie tu sprawiedliwosc?!
    Czekam na notke z mojej perspektywy inaczej zapomnij o romansie z panem Schmidtem u mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    Pozna rodzine powodzenia zyczeA

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Ciekawa jestem jakie będzie spotkanie z rodzicami Kendalla... Gify na koniec świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Swoją drogą, fajnie by było, gdyby Kendall też miał zostać tatusiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję! po przeczytaniu jednego rozdziału już podoba mi się Twój sposób pisania, zabieram się do tego od początku ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. http://patrzsercem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń