niedziela, 13 października 2013

Rozdział 94.

 

Biegłam przed siebie nie zważając na nic. Słyszałam jak Kendall mnie woła, lecz ja nie reagowałam. Próbował dotrzymać mi kroku, ale bezskutecznie. Zgubiłam go już za pierwszym zakrętem. Nie mogłam uwierzyć, że między nim a Nathalie wydarzyło się coś, co nie powinno mieć miejsca. Jak ona mogła mi to zrobić? To była moja przyjaciółka! I dobrze wiedziała, że kocham Kendalla jak nikogo innego, a mimo wszystko się z nim całowała!

Jak tylko mój mózg podsyłał mi obrazy jej w objęciach mojego chłopaka, zbierało mi się na wymioty. Ale nagle wszystkie elementy układanki poukładały się w jedną, spójną całość. Już wiedziałam dlaczego Kendall był taki nerwowy. Wiedziałam co chciał mi powiedzieć na imprezie. Chciał mi powiedzieć prawdę, ale Victoria mu w tym przeszkodziła.

Minęłam oświetlony mnóstwem lamp most, który ledwo widziałam przez wzbierające w moich oczach łzy. Ciekawe co by się stało gdybym stanęła na barierce i po prostu zrobiła krok do przodu. W wodzie wszystko wydawało się być takie spokojne. Ciche. Nikt nikogo nie ranił i nie zdradzał. Jeśli bym skoczyła, to czy to by kogoś obeszło?

Weszłam na most i usiadłam przy barierce. Podkuliłam nogi i objęłam je rękoma, a głowę włożyłam między kolana. Przypomniałam sobie jak Weronika próbowała popełnić samobójstwo, gdy zobaczyła Logana całującego się z Zuzą. Dopiero teraz byłam wstanie zrozumieć co nią kierowało i dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję. Sama teraz miałam ochotę pójść w jej ślady. Zatracić się w spokojnej toni świata podwodnego i już nigdy stamtąd się nie wydostać.

Zalała mnie fala bolesnych wspomnień. Myślałam, że mój związek z Kendallem to coś poważniejszego. Jak widać  się myliłam. A przez jakiś czas jak głupia myślałam, że po moim powrocie wszystko będzie tak jak dawniej. A nawet może i lepiej.

Nie dane było nam jednak szczęśliwe zakończenie. Nie spodziewałam się, że rzeczywistość aż tak drastycznie wyrwie mnie z idyllicznego świata marzeń.

- Nie rób tego! – krzyknął jakiś obcy mi chłopak i tym samym sprawił, że podniosłam głowę na sam dźwięk jego przerażonego głosu.

Mój wzrok padł na dziewczynę stojącą na barierce. Wpatrywała się tępo w przepaść pod nią, a jej twarz wykrzywiał ironiczny uśmiech. Żołądek podszedł mi do gardła. Ona w każdej chwili mogła spaść!

- Nie kochasz mnie - powiedziała z rozpaczą, ale w jej oczach nie było łez. Nie przypominała żywego człowieka, tylko raczej jego wrak.

- Kocham cię!

- Gdybyś mnie kochał, to byś mnie nie zostawił. – Odpowiedziała drżącym głosem.

- Alex! – Wrzasnął zdesperowany chłopak. Podszedł do niej z wahaniem. Bał się, że jak wykona chociażby jeden nieodpowiedni ruch, to dziewczyna zrobi krok do przodu i się zabije. – Ja nie jestem nim. Jestem twoim bratem. To ja, Jackson. Nie pamiętasz mnie?

- Ja nie mogę tu tak dłużej żyć. Muszę do niego dołączyć. Nie mogę go zostawić tak jak on zostawił mnie. Thomas mnie potrzebuje.

- On nie żyje!

- Thomas jest tutaj. – Szepnęła w przestrzeń. – Czeka, aż do niego dołączę. – Wyciągnęła rękę przed siebie jakby szukając kogoś, kogo tam nie było. Chciała go złapać, ale jej palce zacisnęły się tylko w powietrzu, tym samym pogłębiając rozpacz dziewczyny.

- Błagam, nie! Jego tu nie ma! – Wydarł się chłopak. Widać było, że przeżywa depresję siostry nawet bardziej niż ona sama. – Nie możesz mnie zostawić. Mam tutaj tylko ciebie. – Dodał już łagodniejszym, ale w dalszym ciągu przepełnionym bólem głosem.

Poderwałam się z ziemi i spokojnie podeszłam do miejsca w którym stał bezradny Jackson. Ten dopiero teraz jakby zobaczył, że już od dłuższej chwili byłam na moście i przyglądałam się całemu zajściu. Spojrzał na mnie błagalnie. Jego oczy wyrażały miłość do siostry i widziałam, że zrobiłby dla niej wszystko.

- Alex? – Zapytałam niepewnie patrząc w jej kierunku. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana. – Nie rób tego. Twój brat cię potrzebuje.

- Dlaczego płakałaś? – Zadała swoje pytanie zupełnie ignorując moją prośbę. Wydawała się jednak, jakby zapomniała dlaczego stoi na barierce nad przepaścią w środku nocy.

- Nieważne. – Mruknęłam bardziej do siebie niż do niej. Sytuacja na moście pozwoliła mi na chwilę zapomnąć o Kendallu i Nathalie, ale teraz myśli znowu zaczęły kłębić mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam zrobić w tej sprawie, ale jednego byłam teraz niezaprzeczalnie pewna. Musiałam zrobić wszystko, aby Alex nie skoczyła. Nieważne jakie miała ku temu powody, nie zasługiwała na śmierć.

- Ktoś cię zranił? – Dopytywała się.

W normalnej sytuacji byłabym wściekła, że ktoś próbuje zagłębiać się w moje życie osobiste, ale nie teraz. Istniała szansa, że jak zacznę się jej zwierzać, to dziewczyna porzuci myśli o samobójstwie, albo przynajmniej odwlecze je w czasie.

Przesunęłam się kawałek do tyłu i stanęłam dokładnie przed Jacksonem. Wyjęłam telefon z kieszeni i dyskretnie podałam mu go. Może jak mi się uda zagadać Alex, to chłopak będzie miał wystarczająco dużo czasu na sprowadzenie pomocy i uratowanie jej życia?

- Mój chłopak… - Zaczęłam ocierając łzy. – On zdradził mnie z moją przyjaciółką.

Dziewczyna popatrzyła na mnie ze smutkiem malującym jej się na twarzy, a w jej oczach widać było współczucie. Moje problemy wydawały się być błahe w porównaniu do jej. Kendall żył i miał się dobrze. Thomas niestety nie.

- Mój chłopak zginął. – Wyrzuciła z siebie pospiesznie jakby te słowa były jakimś przekleństwem. – Przeze mnie.

- To nie była twoja wina. – Wtrącił się Jackson.

- To ja prowadziłam wtedy ten samochód. Gdybym wtedy nie wypiła tego piwa, teraz pewnie bym tu nie stała.

- Nie rób tego. – Powtórzyłam z naciskiem. – Zabijając się nie zwrócisz mu życia.

- Ale wtedy będę razem z nim. Tam. Na górze. – Kiwnęła głową w stronę nieba, a na jej twarzy na chwilę zagościł uśmiech. – Tam, gdzie wszystko jest lepsze.

- Twój brat cię tu potrzebuje. – Rzuciłam szybko próbując złapać się kolejnego tematu, aby odwlec nieuniknione.

- On sobie poradzi. Wierzę w niego. – Zaśmiała się cicho.

- Alex… - Szepnął Jackson ze łzami w oczach.

- Mogłabyś mi coś obiecać? – Zwróciła się do mnie. Kiwnęłam twierdząco głową nie wiedząc o co jej chodzi. – Twój chłopak na pewno cię bardzo mocno kocha. – Kontynuowała. – Nie skreślaj go, bo popełnił jeden błąd. Później może być już za późno.

- Ewa! – Usłyszałam znajomy głos krzyczący moje imię. Popatrzyłam w tym kierunku i krew odeszła mi z twarzy.

Kendall biegł w stronę mostu i wydawał się nie zauważać Alex stojącej na barierce gotowej w każdej chwili zrobić decydujący krok.

- Czy to jest on? – Upewniła się dziewczyna smutno. Moje milczenie wzięła za odpowiedź twierdzącą i popatrzyła mi prosto w oczy. – Daj sobie czas, ale nie podejmuj pochopnych decyzji. Kochasz go, a odpychając go od siebie zadasz wam obu jeszcze więcej bólu.

- Mam nie podejmować pochopnych decyzji? – Prychnęłam. – To ty tu chcesz się zabić.

- Dla mnie to jedyne rozwiązanie. Chcę już na zawsze być z Thomasem i tylko tak mogę go spotkać. –

Kendall zatrzymał się i niepewnie postawił jedną nogę na moście. Bał się, że jeśli podejdzie do mnie zbyt gwałtownie, to ucieknę. Odwróciłam od niego wzrok próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Nie było czasu na robienie scen. Nasz związek musiał zejść na drugi plan. Teraz ważniejsza była Alex.

Jackson nie zauważył pojawienia się kolejnej osoby w pobliżu. Wpatrywał się otumaniony w swoją siostrę błagalnym spojrzeniem. Wiedzieliśmy wszyscy, że nie zdołamy nic zrobić. Dziewczyna podjęła już decyzję. Jakby znikąd pojawił się lekki podmuch wiatru, powodując, że jej ciemne blond włosy owiały jej twarz. Wyglądała tak bezbronnie. Zrobiła krok do przodu i zniknęła z pola widzenia.

- Nie! – Krzyknęłam wraz z oboma chłopakami.


Podbiegliśmy szybko do barierki, ale pozostawało nam tylko patrzeć, jak bezwładna w locie Alex przebija spokojną taflę wody. Po jakimś okresie czasu, który wydawał mi się trwać wieczność, na powierzchnię wynurzyło się jej ciało. Staliśmy jak sparaliżowani i niezdolni do najmniejszego ruchu. Nie mogliśmy nic zrobić. Na ratunek było za późno. Dziewczyna już nie żyła.




------------------

W końcu mogę go dodać! Zemsta na Olce, że nie dotrzymuje obietnic. Następnym razem to będzie tir albo walec. No, ale dzięki temu trochę dramaciku!
I pamiętaj, mam jeszcze dwie twoje śmierci w zanadrzu, a jedną w głowie! Więc uważaj :D
Powinni wymyślić zawód: "Zabijanie Oli".... xD
Dziękuję wszystkim za komentarze pod ostatnim rozdziałem i wyświetlenia. Jesteście najlepsi!


 

11 komentarzy:

  1. Hahahahaaahahajhahahahahaahahahahahahaha xD dobre xd zapomnąć!!!!!! Ty i takie bledy? No wez xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super cos inego.Uwielbiam twoje historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dramacik : D Coś pięknego... Mój styl : ) Mi się podoba ; ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam, więc proszę o pierwsze wejścia http://facebookowy-narkotyk.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. O matulu... Co Ci ta Ola zrobiła? I o co chodzi z tą całą zemstą?
    Rozdział świetny! Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle smietne :) czeam na następne

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo tego, że mnie zabiłaś, to ten rozdział jest świetny!
    Zaskoczona nie jestem, bo wiedziałam, że to będzie skok z mostu.
    Ewcia i Kendall zeszli na drugi plan, bo Alex jest najważniejsza <3
    Warto było czekać!
    Teraz ruszaj dupę, bo chcę dalsze części Titanica! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy wpis na http://facebookowy-narkotyk.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie przepisz w końcu tego titanica bo jak nie to zabiorę ci zeszyt do biologi i przeczytam wszystko co już jest tam napisane ;p rozdział zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  10. EJ, zapomniałaś o drugiej Oli która czeka na swoją postać! To ja miałam być walnięta xd Strzelam focha, nie dostaniesz popcornu w piątek :'c

    OdpowiedzUsuń