piątek, 22 listopada 2013

Black Swan

W zatłoczonym klubie było bardzo duszno. Coraz bardziej chciałem się stąd ulotnić i byłbym to zrobił, gdybym był sam.
- Logan! – Kendall zachwiał się i poleciał na mnie. Musiałem podtrzymać go, żeby nie upadł. Wyjątkowo to on dzisiaj był bardziej upity niż ja.
- Stary, co ty wyrabiasz…
Nie wiem, dlaczego w ogóle się tu znaleźliśmy. Chciałem po prostu rozerwać się w piątkowy wieczór w towarzystwie przyjaciół, a wyszło jak zwykle. Siostra Jamesa poprosiła go, żeby pobawił się w opiekunkę dla małej Emmy, Carlos i Alexa mieli uzgadniać ostatnie szczegóły dotyczące ślubu, a Dustin nagle dostał grypy żołądkowej i definitywnie odpadał; innymi słowy, siedzi na kiblu i gra w Angry Birdsy. Pozostawał mi jedynie Kendall, który po zerwaniu z Kayslee nie był dobrym towarzyszem do imprez. Poszedł jednak w charakterze mojej przyzwoitki, ale role się odwróciły.
- O, patrz, jagnię – wybulgotał. Czy ja też tak się zachowuję po pijaku? Chyba, że on brał coś więcej, niż tylko pił alkohol.
Odwróciłem się w stronę, którą pokazał Kendall, żeby nie było, że nie traktuję go poważnie. Miałem doświadczenie i wiedziałem, że jeśli nie wykażę zainteresowania, może się to źle skończyć. W tłumie oczywiście nie było żadnego jagnięcia. Jakby mnie to jakoś specjalnie zadziwiło.
- Duże, prawda? – prychnąłem sarkastycznie.
Sięgnąłem ręką, żeby poklepać Kendalla po ramieniu, ale nie było go tam. Moja dłoń trafiła za to na odsłonięte plecy jakiejś blondynki. Cofnąłem ją szybko, robiąc się cały czerwony, ale dziewczyna zdążyła już wyrobić sobie zdanie ma mój temat. Zgromiła mnie wzrokiem i odeszła. Była całkiem ładna, ale nie miałem u niej już żadnych szans.
Zacząłem przepychać się w kierunku baru. Tylko tam było luźniej. Wszyscy imprezowicze tańczyli stłoczeni na parkiecie i deptali sobie po stopach. Większość zachowywała się jak słoń w składzie porcelany.
- Poproszę whisky – zamówiłem i obróciłem się przodem do sali.
Próbowałem odszukać wzrokiem Kendalla. Nie sądziłem, że uda mi się to tak szybko. Zasadniczo to nie było znowu aż takie trudne, na jakie wyglądało. Chłopak spał spokojnie na jednej z kanap ustawionych koło toalet. Może lokalizacja nienajlepsza, ale za to miękko i wygodnie. Dałbym głowę, że z kącika jego ust wypływa stróżka śliny. Roześmiałem się. Teraz będę mógł go tym szantażować.
Pocieszył mnie fakt, że po prostu spał. Przynajmniej oszczędzi mi bezsensownego pilnowania go przed zrobieniem jakichś głupot. Tak to przynajmniej nie miał jak się w coś wpakować.
Barmanka postawiła moją whisky na blacie, głośno uderzając o niego szklanką. Zupełnie ją zignorowałem. Próbowała się do mnie zalecać i może nawet bym z nią flirtował, ale moja uwaga była zwrócona w zupełnie inną stronę. W stronę czegoś. Albo raczej kogoś.
Czarnego łabędzia.
Myślałem, że to zwykła impreza. Wokół mnie wszyscy byli ubrani w skąpe i luźne ciuchy. Jedynie ta dziewczyna miała na sobie kostium. I to nie byle jaki! Dopasowana czarna sukienka idealnie przylegała do jej chudej talii i spływała falami po biodrach, kończąc się tuż przed kolanem. Jej nogi były gołe; nie ubrała żadnych rajstop. Nawet butów nie założyła, a na zewnątrz było dość zimno.
Od razu poczułem, że jestem za nią odpowiedzialny. I nie tylko dlatego, że chciałem, bo była piękna, ale miała też w sobie coś, czego nie potrafiłem nazwać, a co sprawiało, że coraz bardziej mnie intrygowała. Chciałem chronić ją przed chłodem, okryć ją swoją kurtką… Chciałem widzieć, jak nosi moje ciuchy, które na pewno byłyby na nią za duże. Byłem pewien, że wyglądałaby wtedy uroczo i niewinnie.
Dziewczyna odrzuciła do tyłu swoje długie, lśniące hebanową czernią włosy. Była jak postać z bajki, mojej własnej bajki.
Zerknąłem kontrolnie na Kendalla. Dalej spał jak zabity. Nawet nie zmienił pozycji.
Ponownie popatrzyłem w miejsce, w którym powinna stać dziewczyna, ale jej już tam nie było. Jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Serce zaczęło dudnić mi w piersi. Czułem, jak moje stopy odrywają się od ziemi i prowadzą mnie w stronę wyjścia. Próbowałem się zatrzymać, ale nadaremnie. To było prawie tak, jakby ktoś obwiązał mnie w pasie niewidzialną liną, a sam trzymał drugi koniec i za niego pociągał.
Może to było głupie, ale wydawało mi się, że to właśnie moja tajemnicza dziewczyna stoi za tym wszystkim. A może ją sobie wyobraziłem? To pytanie zakiełkowało niespodziewanie. Oczywiście majaczyło tam gdzieś w mojej głowie, ale dopiero teraz je do siebie dopuściłem.
Nagle wypadłem przed drzwi klubu. Nocne powietrze uderzyło mnie w twarz. Byłem ubrany w skórzaną kurtkę, ale nawet pomimo tego miałem gęsią skórkę. Różnica w temperaturze była jednak odczuwalna.
Czarny łabędź stał kilka metrów ode mnie. Drżała, ale jej twarz rozjaśniał szczery uśmiech.
- Chcesz iść ze mną? – zapytała.
Jakkolwiek brzmiałoby jej pytanie, zgodziłbym się na wszystko.
Podszedłem do niej i ująłem jej dłoń. Była niewielka i chłodna. Idealnie wpasowywała się w moją.
- Tak – wyszeptałem, patrząc w jej mieniące się zielenią oczy.
Ola – usłyszałem jej delikatny głos w swojej głowie.
Dziewczyna mrugnęła do mnie okiem i rozpłynęliśmy się w powietrzu.

----------------------------------------

Uff. Jest! Specjalne opowiadanie dla Oli z Loganem z okazji jej urodzin. Krótko, zwięźle i może trochę mniej na temat, ale jest motyw czarnego łabędzia. Mam nadzieję, że ci się spodoba ;*
Najlepszego!


8 komentarzy:

  1. Bardzo ci dzienkuje jest fantastyczne. I dienkuje ci tez za Ten mily Prezent na urodziny.
    Koniec jest fajny Bo Monza Sobie wyobrazic ze jest nie prawdziwa.
    Wogule fajne i to bardzo ci dzienkuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jak słodko <3 Cudne ; 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka najlepsza! SWEET! <3 .Opowiadanie bardzo ciekawe , fabuła świetna .Czyta się lekko i przede wszystkim szybko!.Masz wyrąbany styl pisania! co jest rzadkie ,będe wpadać częściej ;)
    Serdecznie zapraszaam do mnie http://yuki75.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Klaudia Schmidt22 listopada 2013 16:04

    Bardzo mi się spodobało, a szczególnie końcówka. Jest super według mnie. Fajny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne to wyszło! Na prawdę bardzo, bardzo super!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszałaś mnie, bo niby tu Logan jest... A ZOMBIE?! :< Będę cię męczyć za każdym razem kurde!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne! Tego jeszcze nie było <3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne jak zwykle :-)

    OdpowiedzUsuń