niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 97.

Minęło kilka dni odkąd zerwaliśmy z Kendallem. Chłopcy pojechali w trasę, więc o tyle było nam łatwiej. Nie wpadaliśmy na siebie przy byle okazji i z pozoru mogliśmy trochę ochłonąć. Mimo wszystko za nim tęskniłam. Chciałam, żeby tu był i mnie po prostu przytulił. Brakowało mi jego dotyku, jego głosu…

Siedziałam zwinięta w kłębek na kanapie i jadłam lody truskawkowe. Dla postronnego obserwatora mogłoby się wydawać, że oglądam telewizję. Ja jednak tępo wpatrywałam się w przestrzeń przed sobą. Zupełnie jakbym nie widziała telewizora. Łyżeczkę z lodami podnosiłam do ust niczym robot. Nawet nie czułam ich smaku. Wszystko robiłam teraz automatycznie.

Mój wzrok padł na czerwone vansy w kącie pokoju. Więcej nie było trzeba. Mój mózg zalała fala bólu związana ze wspomnieniami. Nasz spacer w Gdańsku, pierwszy pocałunek pod galerią handlową, wypad na plażę w Malibu, jego wypadek, przyjazd Kayslee. Oddałabym wszystko, byleby nie dowiedzieć się o jego pocałunku z Nathalie. Wolałam żyć w kłamstwie, ale być szczęśliwa.

Teraz czułam się jak Bella po wyjeździe Edwarda. Z tą różnicą, że to ja zerwałam z Kendallem, a nie on ze mną. Moje życie zrobiło się jak bezksiężycowa noc. Kendall był jedynym światłem, które rozświetlało mrok. Z jego wyjazdem zgasło i to światło. Znowu nastąpiła ciemność.

Zaraz po rozpoczęciu trasy, Kendall zadzwonił do mnie. Nie cierpiałam siebie za to, co mu wtedy nagadałam. Strzępy naszej rozmowy prześladowały mnie w koszmarach. Byłam na siebie za co wściekła.

- Ewa… - powiedział z takim smutkiem, że aż łzy zalśniły mi na policzkach.

- Po co dzwonisz? – starałam się, żeby mój głos był wyprany z emocji, ale marnie mi to wyszło. Było słychać jak na dłoni, że za nim tęsknię. Powoli zaczęłam żałować, że odebrałam ten cholerny telefon. Pewnie znowu będę się zwijać w nocy z bólu.

- Chciałem się tylko dowiedzieć… - zrobił pauzę. Nie wiedział jak mi to przekazać, żebym nie wyciągnęła pochopnych wniosków i się nie rozłączyła.

- Nie wiem po co dzwoniłeś. Jakbyś nie mógł zostawić mnie w spokoju.

- Po prostu chcę wiedzieć jak się czujesz. Czy wszystko u ciebie w porządku – wybrnął bez zająknięcia.

- Wszystko jest dobrze – skłamałam. Wiedziałam, że Kendall pozna po moim głosie, że nie mówię mu prawdy.

Zapadła niezręczna cisza. Niby co mu miałam powiedzieć? Że cierpię przez to, że mnie zranił? Zdawał sobie z tego sprawę.

Nie wiedziałam jak Weronika tyle razy potrafiła wybaczyć Loganowi jego zdrady. Ja gdy tylko zamykałam oczy nadal miałam jakby wyrytą na wewnętrznej części powiek scenę, gdy Kendall całuje się z Nathalie. A żeby tylko to. Cały czas prześladował mnie widok Alex w czarnym worku na zwłoki.

Jeszcze długo siedział na linii, zanim ponownie się odezwał.

- Ewa – zaczął znowu. – Chcę ci tylko powiedzieć, że nadal cię kocham.

- Gdyby tak było, to nie całowałbyś się z moją przyjaciółką – warknęłam. Odsunęłam telefon od ucha, chcąc się rozłączyć, ale jakaś niewidzialna siła mnie powstrzymała.

- Nawet nie wiesz jak tego żałuję – mówił dalej. W jego głosie rzeczywiście było słychać skruchę.

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Kochałam go i nienawidziłam z taką samą siłą. Najchętniej cofnęłabym czas. Wtedy nie wyrzuciłabym go gdy przyjechał do mnie do Krakowa. Wtedy na kładce pokłóciliśmy się o taką banalną rzecz.

- Nie uważasz, że nam się niezbyt układa? Bycie parą niebardzo nam wychodzi – mówiłam spokojnie, choć w środku gotowałam się z emocji. – Może powinniśmy po prostu zostać tylko przyjaciółmi? – zaproponowałam z bólem, podkreślając słowo tylko.

Kendall wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby z cichym świstem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymywał oddech.

- Przyjaciele – powiedział w końcu. – Jeśli tego chcesz…

- Tak – weszłam mu w słowo. – Tego właśnie chcę – zdobyłam się na beznamiętny głos i rozłączyłam się.

Rzuciłam telefon na kanapę. Jak dla mnie mógł już nigdy nie zadzwonić. Nie chciałam tego. Miałam ochotę walić pięścią w ścianę. Po jaką cholerę mu to zaproponowałam? Przecież nie chciałam być tylko jego przyjaciółką. Nie wyobrażałam sobie, że nie będę mogła go pocałować. Byliśmy „przyjaciółmi” od kilku sekund, a już żałowała tego każda komórka mojego ciała.

***

Dźwięk przychodzącego połączenia na Skype. Nawet tutaj nie daje mi spokoju. Mam dziesiątki nieprzeczytanych wiadomości, a moja poczta głosowa jest przepełniona. Myślałam, że po kilku dniach sobie odpuści. Zbliżał się jednak koncert Big Time Rush w Teksasie i Kendallowi bardzo zależało na tym, żebym razem z Weroniką tam przyleciała. Oczywiście jako przyjaciółka. Alexa była razem z nimi w trasie, a James widział Halston całkiem niedawno. Dziewczyna aktualnie kręciła jakiś film z Zackiem Efronem i nie mogła przyjść akurat na ten koncert, ale była na poprzednim.

Weronika odkąd tylko Logan ją zaprosił do Teksasu, nie gadała o niczym innym. Była podekscytowana, że w końcu znowu go zobaczy, ale także pozna jego rodziców. Mnie niestety jej nastrój się nie udzielał. Nie byłam chyba jeszcze gotowa, żeby spojrzeć Kendallowi w twarz. Nie po tym co mu zrobiłam. Gdybym tylko go zobaczyła, rzuciłabym mu się na szyję i prosiła, by dał mi jeszcze jedną szansę. Nie chciałam żebyśmy się tylko przyjaźnili. Chciałam czegoś więcej, a szansę na nasz udany związek zaprzepaściłam już na samym początku.

Zadzwonił dzwonek do drzwi i do salonu wparowała roześmiana Weronika. Nie zwróciłam już nawet większej uwagi, że weszła bez zaproszenia. Robiła tak od jakiegoś czasu bo wiedziała, że sama jej nie otworzę. Popatrzyła na włączonego laptopa leżącego na stole. Zmarszczyła brwi i już wiedziałam, że zaraz wygłosi swoją gadkę o wybaczaniu bliźnim, ale tym razem o dziwo sobie odpuściła. Zagryzła usta w cienką linię i usiadła obok mnie na kanapie.

- Victoria jest w szpitalu – powiedziała i zerknęła na mnie niepewnie. – Podcięła sobie żyły – ciągnęła dalej, ale bez skutku. To co się działo z Victorią jakoś niezbyt mnie interesowało. Taki sam stosunek zresztą miałam do własnej siostry.

Nie odpowiedziałam jej i znowu zapadła cisza, przerywana jedynie dźwiękiem przychodzącego połączenia na Skype. Żadna z nas nie wydawała się być nim zainteresowana.

- Wiesz co? – warknęła zmęczona brakiem odzewu z mojej strony. – Zachowujesz się jak suka w stosunku do Kendalla. On cię kocha, a ty go gnoisz.

- Nie wtrącaj się w moje życie. Zajmij się swoim – wycedziłam. Czyli jednak kazanie mnie nie ominie. To jednak będzie ostrzejsze niż żadne inne.

- Kochacie się! – podniosła głos, żeby podnieść moc swoich słów. – I nie mów mi tego co zawsze, że mógł cię nie zdradzać. Nawet nie wiesz jak on tego żałuje!

Weronika nie czekając aż odpowiem, sięgnęła do laptopa i nacisnęła przycisk odbierający połączenie. Na ekranie pojawiła się zdumiona twarz Kendalla. Nie spodziewał się, że będę chciała z nim gadać. Zasępił się trochę, gdy to moją siostrę, a nie mnie zobaczył przez kamerkę.

- Skoro tak bardzo chciałaś z nim porozmawiać to nie musiałaś fatygować się aż tutaj – powiedziałam głosem przepełnionym jadem.

Pospiesznie zerwałam się z kanapy. Nie chciałam nawet przez Internet oglądać twarzy Kendalla. Bycie przyjaciółmi nie spełniało należycie swojego zadania.

- Ewa – usłyszałam jego smutny i zrezygnowany głos.


- Nie przyjadę do Teksasu – rzuciłam na odchodne i wybiegłam z pokoju.

--------------------------------------

Takie lanie wody trochę. Nie miałam zbyt pomysłu na ten rozdział, a chciałam jakoś dobrnąć do kolejnego wątku.
Kolejny rozdział oczami Weroniki :D

 
 

5 komentarzy:

  1. Aj tam lanie wody bylo dosc dobre.niemoge sie doczekac z strony weroniki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste, że się tak wyrażę !
    Następny oczami Wery ? Dajesz ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewka, bądź tak miła, posłuchaj przyjaciółki i zrób, jak Ci Weronika mówi, bo ona ma rację. Dobra, powiedziałam, co wiedziałam. To na tyle mojego komentarza. Opowiadanie super. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń